Urodzony 21 czerwca 1890 roku Władysław Kudaj nad Dobrzynką spędził dzieciństwo. Chodził do szkoły powszechnej przy zamku, ćwiczył w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”. Był instruktorem zajęć fizycznych na świeżym powietrzu i zasiadał w zarządzie „Sokoła”. Na życie zarabiał jako tkacz.

W 1914 roku zaborcy wcielili go do carskiej armii i wywieźli na front wojny z Niemcami. „Odważny, zdyscyplinowany, przejawia talent dowódcy” - zanotowano w wojskowych papierach. Szybko awansował.

Po wybuchu rewolucji październikowej sierżant Kudaj wstąpił do formowanego w Rosji I Korpusu Wojsk Polskich pod komendą generała Józefa Dowbor-Muśnickiego.

W szeregach dowborczyków walczył z bolszewicką Czerwoną Gwardią i zdobywał twierdzę w Bobrujsku.

Gdy w maju 1918 roku Niemcy rozbroili polski korpus, przyjechał do Warszawy, a stamtąd do Łodzi. Wstąpił do patriotycznej Polskiej Organizacji Wojskowej, szkolił młodych łodzian w strzelaniu i walce wręcz.

W listopadzie 1918 roku, gdy kończyła się pierwsza wojna światowa i odradzała wolna Polska, kapitan Kudaj dowodził szturmem na niemiecką bazę samochodową przy ulicy św. Emilii (dziś Tymienieckiego) w Łodzi. Ponieważ załoga bazy była dobrze uzbrojona i nieźle wyszkolona, powiódł się dopiero trzeci atak dowborczyków Kudaja, przeprowadzony późnym wieczorem. Nikt z Polaków nie zginął. Kilka dni później w łódzkiej Komendzie Sił Zbrojnych kapitan Władysław Kudaj objął dowództwo działu operacyjnego.

 

„Na szlaku krwi i chwały”

Na wojnę z bolszewikami pomaszerował w mundurze 28. Pułku Strzelców Kaniowskich, jako dowódca 3. batalionu bałuckiego. Gazeta „Hasło Łódzkie” z listopada 1927 roku w artykule pod tytułem „Na szlaku krwi i chwały” pisała o nim tak: „31 maja 1920 roku polskie oddziały zdobywają Kosiany na Wileńszczyźnie i zaczynają pościg za uchodzącym nieprzyjacielem na Paszki - Szarkowszczyznę - Łużki. W tym czasie kapitan Władysław Kudaj, niezrównany partyzant, ze swoim trzecim baonem operuje na tyłach bolszewików, bijąc ich oddziały pod wsią Klinowoje. Po dotarciu do rzeczki Auty pułk dostaje rozkaz zatrzymania się i umocnienia pozycji. Przez cały czerwiec trwają krwawe walki pozycyjne nad Autą, gdyż bolszewicy ściągnęli wielkie posiłki i atakują polskie pozycje”.

O niebywałej odwadze kapitana Kudaja żołnierze opowiadali sobie w okopach. Pod Sokołowszczyzną, gdzie ukryci w strzeleckich rowach Polacy przez kilka dni i nocy odpierali zaciekłe ataki bolszewików, Kudaj ruszył kolegom z odsieczą. Poderwał swój bałucki batalion, przedarł się przez drewniany most i brawurowym atakiem zmusił wroga do ucieczki.

Za męstwo na polach bitew kapitan Władysław Kudaj został odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych.

W niepodległej Polsce został zawodowym wojskowym, awansował do stopnia majora. Wciąż służył w 28. Pułku Piechoty. Nie wsparł zamachu stanu Józefa Piłsudskiego w maju 1926 roku, ale też nie sięgnął po broń, by rozpętać bratobójcze walki. Dowództwo Wojska Polskiego pozwoliło mu przejść na wcześniejszą emeryturę, zachowując stopień podpułkownika.

 

Powrót nad Dobrzynkę

Za zasługi dla ojczyzny Kudaj dostał od państwa gospodarstwo rolne na Kresach Wschodnich, gdzie osiadł wraz z żoną. Wysoka oficerska emerytura pozwalała mu podróżować po świecie. Zwiedził Afrykę i Amerykę Północną.

Gdy po drugiej wojnie światowej Sowieci wcielili Kresy do Związku Radzieckiego, podpułkownik Kudaj wrócił do Pabianic. Tutaj zmarł i spoczął na pabianickim cmentarzu.

Niespełna trzydzieści lat później jego grób został zlikwidowany, gdyż nikt z krewnych nie wniósł opłat cmentarnych.

Podpułkownik Władysław Kudaj przyjaźnił się z pułkownikiem Henrykiem Świetlickim, także pabianiczaninem i także weteranem wojny polsko-bolszewickiej. Była to przyjaźń wyniesiona z bitewnych pól. Gdy podczas walk pod wsią Biełki w maju 1920 roku kula trafiła Świetlickiego w szyję, Kudaj ułożył przyjaciela na wozie z amunicją i zawiózł do lazaretu. Innym razem wycofujący się żołnierze Świetlickiego wynieśli z pola bitwy rannego Kudaja.

W międzywojennej Polsce drogi pułkowników się rozeszły. Dopiero po upadku Trzeciej Rzeszy, gdy Świetlicki wrócił ze Szkocji do Pabianic, Kudaj także zjechał do rodzinnego miasta – z Kresów Wschodnich. Mimo odmiennych poglądów politycznych obaj trwali w dozgonnej przyjaźni.

Roman Kubiak