Zamknij

Pabianickie dewotki w akcji! Zwłok samobójcy musiała pilnować policja

15:31, 22.03.2025 Aktualizacja: 15:42, 22.03.2025
Skomentuj

„Fanatyzm naszych dewotek przechodzi po prostu w obłęd” – 8 czerwca 1912 roku oburzył się Nowy Kurjer Łódzki”, opisując niechlubne wydarzenie z Pabianic: „Przed trzema tygodniami, w stanie silnego zdenerwowania odebrał sobie życie pewien młody człowiek. Proboszcz miejscowy nie chciał pochować zwłok na pabianickim cmentarzu. Zrozpaczona matka udała się do biskupa z prośbą o pozwolenie pochowania zwłok syna na cmentarzu”.

We Włocławku zrozpaczoną matkę samobójcy wysłuchał biskup Stanisław Kazimiera Zdzitowiecki. Spotkanie było krótkie, bo biskup bez wahania dał zgodę na pochowanie młodzieńca w poświęconej ziemi.

Decyzję kościelnego zwierzchnika musiał uszanować proboszcz parafii św. Mateusza w Pabianicach, ksiądz prałat Edward Szulc, otwierając bramę cmentarza.

Matka mogła wreszcie poczynić przygotowania do pogrzebu syna.

Dalsze wydarzenia nad Dobrzynką opisały „Wiadomości Codzienne” z 9 czerwca 1912 roku: „Miejscowe dewotki, dowiedziawszy się o tym, wszczęły awanturę, wobec czego pogrzeb musiano urządzić w tajemnicy. Nazajutrz kumoszki udały się na cmentarz, w celu wykapania zwłok samobójcy i wyrzucenia ich za parkan. Policja stoczyła z nimi walkę i przeszkodziła niecnemu zamiarowi. Przy grobie ustawiono straż, która strzeże zwłok od profanacji sfanatyzowanych dewotek”.

(Roman Kubiak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

R.R.

0 0

zupełnie jak fanatyzm dzisiejszych moherów, tyle lat i nic się nie zmieniło

15:38, 26.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%