Halę zbudowano na działce należącej do firmy włókienniczej Krusche i Ender. Polecenie rozpoczęcia budowy wydali przemysłowcy Karol i Teodor Ender – miłośnicy i hodowcy rasowych rumaków. Był schyłek dziewiętnastego wieku.

W styczniu 1905 roku drewniana ujeżdżalnia stała się świadkiem robotniczych protestów. Gdy we wszystkich pabianickich fabrykach wybuchły strajki, kilkutysięczny tłum pracowników przędzalni, tkalni i farbiarni zgromadził się przed ujeżdżalnią. Robotnicy domagali się wyższych płac i skrócenia czasu pracy. To tutaj przemawiali do nich delegaci rewolucyjnych partii, którzy do Pabianic zjechali z Warszawy i Łodzi. Po południu do ujeżdżalni przybył carski naczelnik powiatu łaskiego - Włodzimierz Iwanow w obstawie Kozaków. Znany z okrucieństwa Iwanow chciał wejść na skleconą z desek mównicę, by zagrozić strajkującym, ale robotnicy wygwizdali go, po czym spokojnie rozeszli się do domów.

Kilka miesięcy później robotniczy pochód z czerwonymi sztandarami przemaszerował ulicami Zamkową i Kościuszki – w kierunku ujeżdżalni. Tam robotnicy starli się z carskimi dragonami. Padły strzały, w ruch poszły szable dragonów i kamienie wyrwane robotniczymi rękami z bruku ulicy. Polała się krew.

W drewnianej hali wciąż ujeżdżano konie klubu jeździeckiego, założonego przez syna Karola Endera – Teodora. To tutaj syn Teodora – Stefan Ender, przygotowywał swe konie do wyścigów na torze w Rudzie Pabianickiej. Mieszkańcy Pabianic nazywali halę „rajtszulą” (spolszczona nazwa niemieckiej szkoły jazdy konnej – Reitschule). Zdjęcie ujeżdżalni koni uwiecznione na pocztówce wydanej na przełomie XIX i XX wieku przez Edwarda Keilla jest opatrzone podpisem „Tattersal” (miejska ujeżdżalnia i targowisko koni).

Ziemniaki z ujeżdżalni

W głodnych i chłodnych latach po odzyskaniu przez Polskę niepodległości drewniana hala służyła pabianiczanom jako magazyn żywności i sklep. Na murach miasta wisiały wtedy afisze takiej treści: „Magistrat nabył większą ilość ziemniaków i na razie sprzedaje takowe bez ograniczenia ilości po cenie 140 marek za korzec. Sprzedaż odbywa się codziennie w ujeżdżalni przy ul. Marjańskiej, o czym zawiadamia z upoważnienia Magistratu - Aleksander Orłowski”.

Mimo to w mieście wybuchły głodowe zamieszki. W sobotę, 6 września 1919 roku „Głos Polski” donosił: „Ostatnie zajścia, jakie miały miejsce w Pabianicach, powstały na tle niezadowolenia ludności wskutek braku żywności i pracy oraz wstrzymania wypłaty zapomóg. Tłum bezrobotnych zgromadził się na placu przed Magistratem, gdzie przedstawił prezydentowi swoje nad wyraz krytyczne położenie. Nie mogąc się dostać do magistratu, tłum udał się do miejscowej ujeżdżalni i tam urządził wiec. Na wiecu tym cały szereg mówców krytykował gospodarkę zarządu miasta. Jeden z obecnych na wiecu urzędników tajnej policji sekretnie zapisywał do notesu nazwiska przemawiających. Spostrzegłszy to tłum, rzucił się na niego z okrzykiem: szpicel i bardzo silnie go poturbował. Znajdujący się jeszcze i inni urzędnicy policji przybiegli napastowanemu koledze na pomoc, gwizdkami alarmując pobliskie posterunki policyjne. Tłum widząc zbliżającą się policję, zaczął się burzyć i awanturować, obrzucając przy tym policję gradem przekleństw. Z pomocą kolb i karabinów policja tłum rozpędziła i mocno pobitego urzędnika wyzwoliła z opałów. W czasie tego zajścia policja dokonała aresztowań osób podejrzanych. Wkrótce po zajściu ukazały się silne i uzbrojone posterunki policyjne i wojskowe na mieście, aresztując wiele osób”.

Niedługo potem firma Krusche i Ender wpuściła do hali sportowców. Od 1922 roku zimą trenowali tu gimnastycy Sokoła i bokserzy fabrycznego klubu sportowego Kruschender. Pod dachem ujeżdżalni koni można było także grać w siatkówkę, skakać, rzucać dyskiem i ćwiczyć sprint na żużlowej bieżni.

Przed Igrzyskami Olimpijskimi w Berlinie (1936 rok) ćwiczyła tutaj medalistka olimpijska i rekordzistka świata – dyskobolka Jadwiga Wajsówna. Mistrzami wspominała to tak: „Trenowałam w hali, a raczej ujeżdżalni. Zezwolenie na trenowanie w niej dostałam z wielkim trudem. Rano biegały w ujeżdżalni konie, a wieczorami ja grzmociłam dyskiem w ścianę. Brud był niesamowity, a powietrze tak gęste, że zdawało się – dysk mój zawiśnie w górze”. Na berlińskiej olimpiadzie Wajsówna wywalczyła srebrny medal.

Już bez koni

Podczas hitlerowskiej okupacji hala znów była magazynem żywności i odzieży. Zarządzały nim niemieckie władze miasta. Ulicę Orlą okupanci przemianowali na Radetzky Strasse (na cześć Josepha Radetzky’ego, wybitnego dowódcy armii austriackiej w XIX wieku).

W lutym 1945 roku wróciła nazwa Orla. Po przymusowym upaństwowieniu firmy Krusche i Ender halą przy ulicy Orlej zarządzały Pabianickie Zakłady Przemysłu Bawełnianego. Fabryka urządziła w niej rupieciarnię, zwożono tu uszkodzone maszyny ze zbombardowanych oddziałów fabryki. Uwijali się przy nich ślusarze i mechanicy.

Dopiero w 1950 roku do ujeżdżalni wrócili sportowcy. Pod dach wstawiono ring. Ćwiczyli tu i toczyli walki pabianiccy bokserzy, trenowani przez olimpijczyka z Paryża (1924) - Eugeniusza Nowaka. Nad Dobrzynką boks był wtedy tak popularny, że na widownię hali nie udawało się wejść wszystkim chętnym.

Wrócili też biegacze, skoczkowie i miotacze. 3 grudnia 1950 roku „Głos Pabianic” pisał: „Uwaga lekkoatleci Zrzeszenia Sportowego Włókniarz: Zarząd Sekcji podaje do wiadomości, że treningi odbywają się trzy razy w tygodniu, w poniedziałki, środy i piątki o godzinie 18.00 w sali Ujeżdżalni przy ulicy Mariańskiej nr 4”.

Grał tu „Lombard”

Trudno ustalić, kiedy drewniane ściany wysłużonej hali zastąpiono mocniejszymi - murowanymi. Na archiwalnych zdjęciach Pabianic ze zbiorów babci Krzysztofa Chojnackiego widać murowaną już ścianę hali za murami cmentarza. W odnowionej ujeżdżalni urządzano wiele zakładowych i miejskich imprez: „Dni Włókniarzy”, choinki, akademie, zjazdy, koncerty.

Dzieje budowli sto lat temu nazywanej ujeżdżalnią lub rajtszulą Życie Pabianic

W latach 60. zeszłego wieku halę gruntownie wyremontowano. Wtedy to zlikwidowano piękne frontowe wejście z daszkiem, wspartym na ozdobnych metalowych podpórkach. Jego miejsce zajęła dobudowana szara ścianka z grafiką a’la Picasso, prawdopodobnie dzieło plastyka Stefana Krygiera. Pojawił się płaski dach.

Dzieje budowli sto lat temu nazywanej ujeżdżalnią lub rajtszulą Życie Pabianic

W wyremontowanej hali występowały zespoły muzyczne: Kombi, Lombard, Proletariat, Lady Pank, Perfekt, śpiewała Eleni. Koncertowała też Orkiestra Polskiego Radia pod batutą pabianiczanina Henryka Debicha. To tutaj koszykarki Włókniarza walczyły o ligowe punkty i fetowały pierwszy awans do I ligi.

Dziś podniszczoną z frontu halą zarządza pobliska Szkoła Podstawowa nr 15. Uczniowie mają tu salę gimnastyczną.

Seweryn Grambor

(„Pabianice – ocalić od zapomnienia”)

____________________________

W opisie skorzystałem ze wspomnień, komentarzy i zbiorów: Dariusza Kłucjasza, Stanisława Czekalskiego, Bożeny Tomickiej-Kuliberdy, Bartosza Stępnia, Piotra Kuropatwy, Iwony Krakowskiej, Małgorzaty Marek, Romana Kubiaka. Dziękuję ślicznie.