„W Pabianicach koło Łodzi mieszka rodzina Poleskich, której członkowie ciężko pracują na swe utrzymanie, jako fabryczni robotnicy. Biedna ta rodzina ma wszelkie szanse, aby byt swój polepszyć, zdobywając magnacką fortunę po przodku, Michale Poleskim, potomku starej szlacheckiej rodziny pieczętującej się herbem Poraj” – donosiły warszawskie gazety.
Chodziło o spadek oszacowany na 1,5-2 milionów zł. Do wzięcia był potężny majątek ziemski w okolicach Rokitna Szlacheckiego koło Zawiercia, folwarki, kopalnie węgla i rudy żelaza, tartaki, młyny, gorzelnia, mleczarnia oraz XVII-wieczny barokowy pałac we Włodowicach, gdzie niegdyś gościli królowie: Jan III Sobieski i August III Sas.
Do śmierci (w 1917 roku) posiadaczem tej fortuny był Michał hr. Poleski, urodzony w 1839 roku w Rokitnie Szlacheckim, syn Józefa hr. Poleskiego i Ludwiki hr. Szembek – znakomity gospodarz, agronom, botanik, filantrop, krajoznawca. Poleski był absolwentem uniwersytetu w Heidelbergu i paryskiej Sorbony, gdzie zrobił doktorat z botaniki. Walczył w powstaniu styczniowym, był więźniem warszawskiej cytadeli. Wykupiony przez rodzinę, założył w pałacu Włodowice prywatną szkołę agronomiczną, wyposażoną w laboratoria, bibliotekę (10.000 tomów) oraz kolekcję zbiorów przyrodniczych. Na ugorach rodzinnych posiadłości uruchomił kopalnie węgla brunatnego i rudy żelaza.
„Po śmierci hr. Michała Poleskiego majątek objęła we władanie jego druga żona, z domu hr. Szembek” – pisała „Gazeta Pabjanicka” z 1935 r. „Nie mogła jednakże wejść prawnie w posiadanie majątku, bowiem okazało się, że jej małżeństwo z Michałem Poleskim było zawarte nielegalnie. Stwierdzono także, że dzieci Michała i Lucyny nie mogą być prawnie uznane za dzieci Poleskiego, ani nie mogą nosić jego nazwiska”. A zatem nie mogą też dziedziczyć majątku taty. Poleski i Lucyna Szembek mieli troje dzieci: Michała (urodzonego w 1905 r.), Józefa (1906) i Danutę (1909).
Hrabia Michał Poleski (1839-1917) był naukowcem, botanikiem, agronomem i powstańcem styczniowym (arch. Roman Kubiak)
Komu przypadnie fortuna?
Wiadomości o ogromnym spadku czekającym w powiecie zawierciańskim dopiero po latach dotarła do Pabianic, gdzie mieszkali bliscy krewni zmarłego hr. Poleskiego: robotnik fabryczny Józef Poleski i jego bezrobotna córka, Marianna Marczakowa. Oboje wywodzi się z innej niż hr. Michał gałęzi drzewa genealogicznego Poleskich. Pochodzili od Antoniego Poleskiego, który – jak wytropiła prasa „ożenił się z miłości z kobietą mieszczańskiego pochodzenia, za co rodzina się go wyrzekła, zmuszając do opuszczenia rodzinnych miejsc i emigracji w obce strony”. W ten sposób biedni ale kochający się Polescy zawędrowali do Pabianic.
Gdy krewni harowali przy maszynach u Kruschego i Endera, hr. Michał Poleski rozwiódł się z żoną - Jadwigą Górską (nie mieli potomstwa) i zamieszkał z hrabiną Lucyną Szembek. Wraz ze śmiercią Michała wymarł cały „herbowy” ród Poleskich. „W tym stanie rzeczy rodzina z Pabianic zgłosiła pretensje do fortuny” – pisał dziennik „Echo”. „W 1931 r. zwrócił się do hr. Szembekowej vel Poleskiej robotnik Poleski z Pabianic, domagając się oddania nieprawnie zarządzanego majątku. Spotkał się, oczywiście, z odmowną odpowiedzią. Gdy dalsze wizyty i starania pozostały bez wyniku, Polescy z Pabianic złożyli w sądzie pozew przeciwko hr. Szembek”.
Wkrótce sąd okręgowy w Sosnowcu oddalił pretensje pabianickich Poleskich – z braku metryk przodków. Jednak sąd unieważnił też małżeństwo zmarłego hr. Michała Poleskiego z hr. Szemberk.
Na drugim procesie – w Warszawie, zeznawało 23 świadków. Adwokat Poleskich z Pabianic dowodził, że dzieci hr. Szembek „nie zostały urodzone z Michała Poleskiego i nie mają prawa do majątku, gdyż w latach ich urodzenia śp. Michał miał za żonę pierwszą swą wybrankę, Jadwigę Górską” – podała prasa. „Sprawa ta znajdzie się ostatecznie w Sądzie Najwyższym w Warszawie, który albo uczyni z Poleskich w Pabianicach milionerów, albo też rozwieje ich sny o bogactwie”.
Podczas procesów w 1937 roku zmarła hrabina Lucyna Szembek-Poleska (miała 58 lat). Odtąd całym spornym majątkiem zarządzało kilku administratorów.
Autor tego tekstu, Roman Kubiak, poleca także artykuł: "Gdy pabianiczanie płynęłi do Brazylii. Za chlebem"
Pałac we Włodowicach spłonął w 1956 roku, fot. Wikipedia
Figa z makiem
W kwietniu 1938 r. warszawski Sąd Najwyższy ostatecznie oddalił żądania pabianiczan. Józef Poleski i Marianna Marczakowa nie dostali od krewnych ani grosza. Gorzej – popadli w potężne tarapaty finansowe, gdyż prawomocnym wyrokiem mieli zapłacić aż 5.000 zł kosztów sądowych. Robotnik musiałby na to pracować przy krosnach co najmniej dwa lata, nie jedząc i nie wydając pieniędzy na nic innego.
Kilka miesięcy później Poleski i córka znów wnieśli sądowe powództwo. Dołączyli do nich kolejni pretendenci do dóbr w Rokitnie Szlacheckim i pałacu we Włodowicach, spokrewnieni ze zmarłym hrabią.
Tym razem udziałów w spadku domagali się także: Władysława z Zawadzkich Grytzowa, Ludwik Zagórowski i Marianna z Zaborowskich Grelusowa.
Jednak przed wybuchem wojny procesów nie udało się zakończyć. Po hitlerowskiej okupacji na majątku Poleskich położyło łapę komunistyczne państwo polskie. Dobra hrabiego rozkradziono, budynki, uprawy i kopalnie zniszczyły pegeery. Piękny pałac we Włodowicach, zwany „Atenami Olkuskimi”, gdzie w 1683 roku gościł król Jan III Sobieski, a w 1734 roku - August III Sas, 11 lat po wojnie spłonął. Odtąd leży w ruinie.
PRZECZYTAJ INNE ARTYKUŁY TEGO AUTORA z DZIAŁU "HISTORIA PABIANIC":
100 milionów dolarów czeka na pabianiczanina!
Gdy pabianiczanie płynęli do Brazylii. Za chlebem
Jak szynka z Pabianic podbiła Stany Zjednoczone
Będzie wymiana pieniędzy: za 100 starych złotych - tylko 1 zł
Komentarze do artykułu: Ogromny spadek dla rodziny z Pabianic?
Ten artykuł ma wyłączoną opcję komentarzy