Naprzeciw 31-letniego Filipczaka w oktagonie stanął cztery lata starszy mistrz, Piotr Kuberski, legitymujący się bilansem walk 10-1. Siedem ostatnich pojedynków zakończyło się zwycięstwami Kuberskiego, w tym sześć wygrał przed czasem. Bilans Filipczaka to sześć zwycięstw w ośmiu zawodowych walkach.
Przed walką Kuberski określił Filipczaka mianem „3 x ch”: chamski, chaotyczny i charakterny. Z kolei komentatorzy Polsatu Sport nazwali naszego wojownika „bardzo niebezpiecznym pretendentem”. Panowie mieli walczyć pięć rund, po pięć minut każda.
W pierwszej rundzie z oktagonu wiało nudą. Filipczak spokojnie krążył wokół Kuberskiego, usiłując wyprowadzić go z równowagi. Z kolei mistrz pięć minut ganiał za naszym fighterem, ale nie mógł go trafić.
Po minucie drugiej rundy wreszcie doszło do starcia. Potężny prawy trafił w szczękę Filipczaka, który padł na ziemię. Kuberski nie zmarnował szansy i zasypał pabianiczanina gradem ciosów. Sędzia przerwał pojedynek, wydawało się, że „Fifek” na chwilę stracił przytomność.
- Marcin Filipczak nie podobał mi się już w momencie wchodzenia do oktagonu – powiedział po walce Andrzej Janisz, legendarny sprawozdawca komentujący starcie dla Polsatu Sport. – Zmiana wagi na lżejszą nie wyszła mu na dobre.
Komentarze do artykułu: MMA: pas nie dla Filipczaka
Nasi internauci napisali 0 komentarzy