Po porażce 2:3 z GKS w Ksawerowie szanse na awans do baraży piłkarzy Włókniarza znacznie spadły.
Nie odbieramy „zielonym” szans na awans do baraży, wszak do końca sezonu zostały im cztery mecze i we wszystkich czterech włókniarze będą zdecydowanymi faworytami. Trzypunktowa strata do wicelidera, Stali Głowno jest jak najbardziej do odrobienia.
Tyle teorii. W praktyce może być tak, że poważnie wzmocniona zimą Stal nie odpuści i już do końca sezonu nie odda fotela wicelidera. Gdzie zatem „zieloni” przegrali swoją szansę na baraż i możliwy powrót do IV ligi? W meczach z ligową czołówką.
Na osiem rozegranych ligowych meczów z Borutą Zgierz, Stalą Głowno, GKS Ksawerów i LKS Różyca, pabianiczanie wygrali raptem… raz! Jesienią 3:0 w Różycy. Na 24 możliwe punkty drużyna z Pabianic zdobyła ich ledwie siedem. Stadion przy „Grota”-Roweckiego nie był żadnym atutem dla Włókniarza, bowiem w meczach z wyżej wymienionymi rywalami, „zieloni” aż czterokrotnie remisowali. Na koniec sezonu nikt nie będzie pamiętał o tym, że właściwie w każdym z tych spotkań Włókniarz mógł wygrać i zdobyć komplet punktów.
Nikt nie będzie pamiętał o tym, że w doliczonym czasie gry meczu ze Stalą Patryk Olszewski mógł strzelić gola z wolnego, a trafił w słupek. Nikt nie będzie pamiętał o tym, że w starciu z Ksawerowem z bliska do bramki nie trafił Szymon Przyk, a sytuacji sam na sam nie wykorzystał Rafał Rikszajd. Nikt nie będzie pamiętał, że w ostatniej akcji hitu z Borutą piłkę meczową miał na nodze Artur Sobytkowski, ale nawet nie trafił w bramkę. Nikt nie będzie pamiętał, że w meczu z Różycą Bartosz Bujalski nie wykorzystał rzutu karnego. Nie będą tego pamiętali kibice, za chwilę sezon się skończy i na urlopach głowy wyczyszczą sami pechowi strzelcy. Gdyby tylko te uderzenia były skuteczne, Włókniarz miałby osiem punktów więcej i miałby trzy punkty straty nie do wicelidera, tylko do lidera.
Niestety, możliwości Włókniarza w tym sezonie kończyły się na zwycięstwach ze słabeuszami i średniakami. Gdy przychodziło do meczów z silniejszymi rywalami, kłuł w oczy brak pomysłu i dość ograniczone pomysły taktyczne. Włodarze klubu sporo zainwestowali w najsilniejszą od lat kadrę, którą powierzyli mało doświadczonym szkoleniowcom – Przemysławowi Nowakowi i Grzegorzowi Gorącemu. I choć ten drugi na lokalnym futbolu zjadł zęby jako piłkarz, przekonał się, że trenerska robota nie jest łatwym kawałkiem chleba. Czy trenerzy dali drużynie jakąkolwiek wartość dodaną w tym sezonie – na to pytanie musi już sobie odpowiedzieć zarząd klubu z prezesem Jackiem Zarzyckim na czele.
A w szatni Włókniarza – jako motywator – powinno wisieć zdjęcie drużyny z roku 2011, która jako ostatnia wywalczyła awans do IV ligi. Ten awans z obecnej ekipy pamiętają Kita i Olszewski. Ponadto grali Damian Rzeźniczak, Cezary Bartnik, Konrad Kubasiewicz, Rafał Krysiak, Rafał Sulima, Bartosz Janasiak, Artur Kulik, Damian Kozłewski, Ireneusz Grącki, Piotr Grącki, Bartosz Dziuba, Michał Kacprzyk, Łukasz Jędras, Łukasz Tyczyński, Krystian Wielemborek, Adrian Usiak, Marcin Kluch, Grzegorz Gorący, Sebastian Bednarczyk, Mateusz Sowiński, Kamil Kita, Przemysław Kłucjasz, Mateusz Kosmala, Piotr Urbaniak, Mateusz Klimek, Bartosz Surowy i Jakub Kaczor.
I piłkarze „zielonych” jeszcze w tym (a nuż się uda…) i w następnym sezonie powinni się postarać, by to ich wizerunki zdobiły szatnię jako ekipa, która wywalczyła kolejny awans do IV ligi.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz