Płonęły części samochodowe i opony przy ulicy Karniszewickiej 77. Wysokie płomienie i ciemne kłęby dymu było widać w całym mieście i w okolicy. Strażacy dostali wezwanie do pożaru o godz. 14.09. Doszczętnie spłonęły dwa szroty. Ogień przenosił się na warsztat samochodowy obok. Na szczęście, strażacy uratowali warsztat. Pożar gasili przez 5 godzin i 20 minut.
Straty oszacowane są na 1,5 miliona złotych (w tym hala, która była warta 500.000 zł). Strażacy uratowali mienie wartości około miliona złotych, w tym halę bezpośrednio przylegającą do szrotu i pojazdy, które były wywożone na wózkach widłowych.
Przyczyna pożaru to zwarcie instalacji elektrycznej.
- Dwa lata temu też był pożar od instalacji. Ugasili go pracownicy firmy. Właściciel firmy wymienił całą instalację. I teraz znów zaczął się pożar w tym samym miejscu - mówi sąsiad.
Czarny dym nad miastem to sprawka płonących opon, które nielegalnie tutaj składowali.
- Paliły się części samochodowe i opony - mówił jeden ze strażaków.
Na miejscu była straż pożarna i policja, która kierowała ruchem. Wokół zebrało się mnóstwo osób. Pojechał tam prezydent Grzegorz Mackiewicz.
- Strażacy nie wpuszczają nikogo na Karniszewicką. Mnie też nie wpuścili - informuje prezydent. - Sytuacja jest poważna.
Z ogniem walczyło 19 zastępów straży. Zjechały się wozy straży pożarnej niemal z całego województwa. Przyjechały nawet JRG Łask i JRG Łódź. Były OSP: Górka Pabianicka, Piątkowisko, Chechło, a OSP Pabianice zabezpieczało jednostkę przy KIlińskiego.
- Nie ma rannych - uspakajał w trakcie akcji dyżurny strażak.
Około godz. 15.50 przyjechało pogotowie Falck. 32-letni pracownik szrotu miał poparzone ręce i przedramiona. Został zabrany do szpitala. Ma oparzenia II stopnia. Obrażenia ma też drugi pracownik szrotu, którego pogryzł pies.
- Na posesji było kilka psów. Trzeba było je uwolnić z łańcuchów. Jednego z pracowników uwalniany pies pogryzł - relacjonuje strażak.
Ratownik z OSR udzielił mu pomocy.
Na ul. Wspólnej powstał gigantyczny korek. Auta stały w obie strony na odcinku od Warzywnej do Partyzanckiej.
0 0
uuujjjjj nie szło... blacha od blachy nie tak łatwo się pali i rozprzestrzenia nagle na opony...
0 0
Komentarz zdecydowanie "nie na miejscu".
0 0
Brawo chłopaki piękne co robicie,ratujecie czyjś dobytek a sami ponosicie rany ukłon dla was,coś strasznego stracić swój dobytek może źle to zabrzmi ale dobrze że to nie czyjś dom
0 0
Gasili pożar, bo to ich praca, za to otrzymują wynagrodzenie. No cóż poparzyli ręce,?... ryzyko zawodowe wpisane w zawód. Stolarz obcina palce, spawacz naświetla oczy, skoczek łamie nogi itd. . Każdy zawód nosi jakieś zagrożenie . Ale też nie robimy nic za darmo.......
0 0
Tak właśnie kończą stacje nielegalnego demontażu pojazdów.....
ciekawe co na to Wojewódzki inspektor ochrony środowiska?
Nikt nie widział jak klientom olej i inne płyny lały się pod stopami....
0 0
Ludzie czytajcie ze zrozumieniem, nie wystarczy składać literki
, gdzie jest napisane ze to strażak jest poparzony. Około godz. 15.50 przyjechało pogotowie Falck. Pracownik szrotu ma poparzone ręce i przedramiona. Został zabrany do szpitala.
0 0
Panie przydencie - mnie też policja zatrzymała i kazała zawrócić :(
0 0
Btw, pożary to taka łódzka tradycja :) Ciekawe, czy dobrze asekurowali się
0 0
Wielokrotnie pracownicy wypalali na placu opony - moja koleżanka mieszka dosłownie obok i wielokrtotnie dolatywał do nas gdy ja odwiedzałam smród palonych opon - jakoś nie za bardzo wierzę w to zwarcie instalacji - ale ja już taka niewierząca - na logikę palili opony i spalili swoje miejsce pracy.
0 0
alibaba ja dobrze składam literki w artykule widzę zmiany jak ja czytałam to było napisane że jest straż z Łasku a teraz jest wymienione więcej jednostek i jak przedtem czytałam to nie było wzmianki o właścicielu tylko tak jakby to strażaki się poparzyli
0 0
aroaro - byłes tam kiedyś? nie pisz głupot! Jeden z najlepiej zaopatrzonych miejsc, gdzie można było kupić używane części samochodowe. Byłem tam wielokrotnie i żadnego oleju pod nogami nie widziałem...i dorzucę że to było miejsce gdzie się rozbierało samochody, więc nie pisz że była brudna podłoga... nie znam się na tym, ale jak dla mnie sporym problemem przy pożarze mógł być styropian, którym hala była ocieplona...
0 0
@aroaro- szrot działa tam od lat. wszystko ładnie poukładane na półkach, w plastikowych skrzyniach, opisane. po czym wnosisz, że był nielegalny i olej lał się pod stopami?
0 0
No, było grubo. Bardzo grubo. A jeszcze ze trzy dni temu od strony pól przechodziłem zza warsztatów i myślałem sobie z kumplem jakby to było, jakby się to świństwo zapaliło... I proszę. Zrządzeniem losu... byłem na miejscu (jak z większością pożarów - jakiś taki fatum) zaraz po wznieceniu się ognia, stąd też miałem możliwość nagrania pierwszych przyjazdów aut strażackich. Stare Jelcze, "berta" itp pokazały klasę.
Dobrze, że pożoga nie przeniosła się na pobliskie zabudowania, brawa dla Strażaków!!
0 0
william_2 byłem tam nie raz. może ostatnio trochę bardziej dbali przy rozbiórkach ale nie raz byłem świadkiem jak płyny z aut lały się z rozbieranych aut po podłodze lub placu.BabaYaga opon nie wypalali gdyż można ją oddać za darmo do utylizacji.Co innego plastiki i pianki pozostałe po rozbiórce.Z tym jest problem. Być może to palili.W każdym bądź razie nie wolno rozbierać aut w takim miejscu. Za każde rozebrane tam auto należy się ok 10 tyś zł kary.Takie są przepisy.Nie ma w Pabianicach stacji demontażu pojazdów.Na szczęście Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska co jakiś czas robi kontrole bo takich miejsc jest wiele a to co pójdzie w ziemię sami wypijemy z wodą. Aż się dziwię że takiej kontroli nie mieli.Kolega miał taką kontrolę w warsztacie mechanicznym (na wniosek życzliwego
0 0
william_2 byłem tam nie raz. może ostatnio trochę bardziej dbali przy rozbiórkach ale nie raz byłem świadkiem jak płyny z aut lały się z rozbieranych aut po podłodze lub placu.BabaYaga opon nie wypalali gdyż można ją oddać za darmo do utylizacji.Co innego plastiki i pianki pozostałe po rozbiórce.Z tym jest problem. Być może to palili.W każdym bądź razie nie wolno rozbierać aut w takim miejscu. Za każde rozebrane tam auto należy się ok 10 tyś zł kary.Takie są przepisy.Nie ma w Pabianicach stacji demontażu pojazdów.Na szczęście Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska co jakiś czas robi kontrole bo takich miejsc jest wiele a to co pójdzie w ziemię sami wypijemy z wodą. Aż się dziwię że takiej kontroli nie mieli.Kolega miał taką kontrolę w warsztacie mechanicznym (na wniosek życzliwego sąsiada) dostał kilka tysięcy kary za różne uchybienia.Aut nie rozbierał tylko naprawiał.
0 0
A gdyba tak, przy każdym zakładzie, w newralgicznych punktach były Wieże ciśnień, nie było by trzeba dzwonić po straż, wiem że nie wszędzie można gasić wodą ale z mieszanką proszkową też by mogły być, tylko nie wiem, czy to jest możliwe. Co wy na to, aby to był jeden z wymogów BHP. Może i głupi pomysł, ale może by się sprawdził.
0 0
należy się zastanowić,czy taki zakład w którym istnieje realna możliwość samozapłonu płynów eksploatacyjnych - benzyna,oleje ,smary -guma, używanie palników - powinien znajdować się w gęstej zabudowie prywatnych domów
0 0
@lornetka, to jest dowód na to, że miasto nie posiada planu zagospodarowania przestrzennego.
0 0
Po co wieże ciśnień wystarczy prawidłowo opracowany plan p.poż i po sprawie. Są czujniki, są gaśnice a raczej agregaty gaśnicze, są hydranty + węże ( tak jak w szpitalu " wąż do hydrantu w pokoju 108 " a pokój 108 zamknięty :)) ale jak się olewa zasady to tak jest.
Dodatkowo należy odpowiednio składować, segregować materiał to pożoga się nie rozprzestrzeni.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zyciepabianic.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz