Nie było obław, policyjnych radiowozów ani zatrzymań. W ostatnich dniach trzech poszukiwanych mężczyzn samodzielnie zgłosiło się do Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach.
17 lipca do komendy przyszedł 33-latek, który chciał odebrać rzeczy zatrzymane w toku wcześniejszego postępowania. Miał pecha — albo po prostu nie doczytał, że jest poszukiwany. Sąd wystawił za nim nakaz doprowadzenia do zakładu karnego w związku z półtorarocznym wyrokiem za niezatrzymanie się do kontroli drogowej i jazdę bez uprawnień. Zamiast rzeczy osobistych, odebrał wezwanie do odbycia kary.
Kolejny przypadek miał miejsce w nocy z 23 na 24 lipca. O godzinie 2:30 na telefon dyżurnego zadzwonił 37-letni mężczyzna. Poinformował, że znajduje się na ulicy Zamkowej i właśnie idzie oddać się w ręce policji. Funkcjonariusze wyszli mu naprzeciw i niedługo później zatrzymali go zgodnie z listem gończym wystawionym przez Sąd Rejonowy w Pabianicach. Jak się okazało, mężczyzna dopiero co wrócił z Niemiec, gdzie mieszkał przez kilka lat. O tym, że jest poszukiwany, dowiedział się od znajomego. Wyrok? Trzy miesiące i 25 dni za kradzież.
Kilka godzin później dyżurny pabianickiej komendy odebrał kolejne nietypowe zgłoszenie. Tym razem do budynku weszła kobieta z dorosłym synem. — Przywiozłam go, bo chyba jest poszukiwany — miała powiedzieć. Intuicja jej nie zawiodła. 35-latek rzeczywiście figurował w systemach jako osoba mająca do odbycia karę 75 dni pozbawienia wolności za prowadzenie samochodu po alkoholu. Po formalnościach został przetransportowany do aresztu.
Policja przypomina, że dobrowolne zgłoszenie się na komendę nie anuluje wyroku, ale może wpłynąć na ocenę postawy sprawcy. Funkcjonariusze przypominają również, że ukrywanie osoby poszukiwanej jest przestępstwem — grozi za nie nawet 5 lat więzienia. Za to przekazanie informacji o miejscu pobytu takiej osoby nie wiąże się z odpowiedzialnością karną – przeciwnie, umożliwia skuteczne działanie organów ścigania.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz