Włókniarz – Lechia Tomaszów Mazowiecki 0:2 (0:2). Podopieczni Przemysława Nowaka i Grzegorza Gorącego odpadli w ćwierćfinale Pucharu Polski po meczu z trzecioligowcem.
Ostatni raz na tym etapie rozgrywek Włókniarz grał w 2001 roku, gdy w ćwierćfinale Pucharu Polski wygrał z Nerem Poddębice 2:1. „Zieloni” awansowali wówczas do finału, gdzie zatrzymała ich Unia Skierniewice (3:2).
W środowe popołudnie pierwszy celny strzał na bramkę oddali goście (piłkę pewnie złapał Piotr Wach), ale – o dziwo – to grający dwie klasy niżej pabianiczanie nadawali ton wydarzeniom na boisku. W 5. minucie po strzale Jana Pedy wywalczyliśmy korner, a 180 sekund później doszło do pierwszej dużej kontrowersji.
W polu karnym Lechii wyraźnie popchnięty został przyjmujący piłkę Kyryło Demianowskyi. Nasz obrońca stracił równowagę i padł na murawę, ale sędzia nie widział (nie chciał widzieć?) tego przewinienia i puścił grę.
Włókniarz grał dalej i w 9. minucie po akcji Huberta Mikołajczyka lewą stroną bramkarz gości uprzedził Patryka Olszewskiego. Potem mecz się wyrównał – po 25. minucie do głosu zaczęła dochodzić Lechia. Najpierw po strzale z dystansu piłka minimalnie minęła bramkę Wacha, a w kolejnej akcji nasz bramkarz kapitalnie obronił strzał z bliska.
Włókniarz otrząsnął się z przewagi gości i odpowiedział zbyt lekkim strzałem Przemysława Kity. W kolejnej akcji ten sam zawodnik niecelnie główkował po wrzutce Olszewskiego.
W 35. minucie goście przeprowadzili błyskawiczną akcję prawą stroną. Po dośrodkowaniu przed bramkę niefortunnie interweniował Rafał Kujawski, który pokonał Wacha. Było 0:1.
Włókniarz się nie poddawał. Dwa rzuty wolne wykonywał Olszewski, ale nie chciał powtórzyć wyczynu Declana Rice’a z Arsenalu, który dzień wcześniej strzelił dwa gole z wolnych Realowi Madryt. Pierwsze uderzenie zatrzymało się na kolanach stojących w murze tomaszowian, drugie trafiło w klatkę piersiową jednego z graczy Lechii w murze.
W 40. minucie nie potrafiliśmy zatrzymać pomocnika gości, który z piłką przy nodze swobodnie pokonał ponad pół boiska. Jego strzał zablokował obrońca, lecz piłka spadła pod nogi niepilnowanego Igora Czapli. Precyzyjne uderzenie z powietrza minęło rękę Wacha i wpadło do siatki tuż przy słupku. 0:2.
Pięć minut po przerwie nasz bramkarz obronił strzał głową z bliska. W odpowiedzi z 20. metrów uderzył Kacper Kaczorowski, lecz bramkarz Lechii był na posterunku. Potem w polu karnym gości znalazł się Kujawski, ale w dogodnej sytuacji nie zdołał oddać strzału. W 70. minucie Wach z wielkimi problemami wybił piłkę na rzut rożny, a trzy minuty później jeden z obrońców Włókniarza wybił piłkę zmierzającą do pustej bramki.
W końcówce ciężar atakowania bramki gości wziął na siebie najlepszy w naszych szeregach Kita. Najpierw strzelił zbyt lekko z dystansu, później obrócił się z piłką i przymierzył w okolice okienka, lecz bramkarz z Tomaszowa przeniósł piłkę nad poprzeczkę.
W 86. minucie mieliśmy kolejny poważny błąd arbitra, Na bramkę gości szarżował Kita. Golkiper Lechii wyszedł przed pole karne i zatrzymał piłkę ręką. Pabianiczanie reklamowali to zagranie – sędzia i jego asystenci pozostali niewzruszeni. Gdyby arbiter odgwizdał przewinienie, Lechia kończyłaby mecz w dziesiątkę, z zawodnikiem z pola w bramce.
Tak się jednak nie stało i goście w komplecie mogli świętować awans do półfinału.
Włókniarz: Wach – Demianovskyi (85, Kosatka), Czerwiński (75. Mazur), Kujawski, Acela (58. Jarych) – Olszewski (58. Wójcik), Bocian (75. Górecki), Kaczorowski (58. Becht), Kita, Mikołajczyk – Peda (68. Przyk).
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zyciepabianic.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz