Najmłodszy pensjonariusz pabianickiego Domu Pomocy Społecznej ma 30 lat. Mocno zaniża średnią wieku podopiecznych, wśród których przeważają kobiety
W pabianickich Domach Pomocy Społecznej jest 195 miejsc. 125 w DPS przy ul. Wiejskiej 55/61 i 70 miejsc przy ul. Łaskiej 86. W obu domach nie ma wolnych pokoi (na razie).
Oferta DPS-u jest skierowana do osób, które z uwagi na swój wiek, stan zdrowia lub niepełnosprawność, nie mogą samodzielnie funkcjonować w miejscu swojego zamieszkania i wymagają całodobowej, zorganizowanej opieki. Nie ma tu barier architektonicznych, są nowoczesne sprzęty, jest monitoring wewnętrzny, który daje pensjonariuszom poczucie bezpieczeństwa. Nad ich zdrowiem czuwa lekarz i pielęgniarki. Są też zajęcia terapeutyczne i rehabilitacyjne dla podopiecznych. Mieszkańcom DPS zapewnia cztery posiłki dziennie: śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację.
Jak długo czeka się na przyjęcie do pabianickiego DPS-u?
Maria Chmielewska, dyrektorka placówki ujawnia, że wszystko zależy od płci i momentu, w którym dana osoba się zgłosi z dokumentami. Obecnie na liście oczekujących jest 6 osób, ale 4 z nich już poprosiły o odroczenie terminu przyjęcia. Realnie na przyjęcie czekają dwie panie. Mogą być przyjęte w ciągu kilku, kilkunastu dni, gdy tylko zwolni się miejsce.
- Powszechnie powtarzana opinia, że na przyjęcie czeka się rok i dłużej dotyczyła chyba czasów sprzed kilkunastu lat – dodaje Chmielewska.
Od wpłynięcia potrzebnej dokumentacji na przyjęcie do DPS-u w Pabianicach czeka się w granicach dwóch tygodni.
- Ale oczywiście nie mogę tutaj niczego zagwarantować. Miejsca zwalniają się drogą naturalną – wyjaśnia dyrektorka. - Trudno wyrokować i my w kwestiach ludzkiego życia tego nie robimy. Oczywiście wiemy, ile osób jest w stanie terminalnym… ale staramy się nie spekulować w tych kwestiach. Bywa, że przez 3 miesiące nie ma żadnego zgonu, a potem w ciągu tygodnia odchodzi 4 naszych podopiecznych.
W domach pomocy więcej jest kobiet. Panie dłużej żyją, czasem trafiają do takich miejsc po śmierci męża czy partnera, gdy nie dają już sobie rady.
Pabianickie DPS-y to miejsca dla osób dorosłych, przewlekle somatycznie chorych, wymagających stałej opieki.
- Mamy jednak osoby ze schorzeniami natury psychicznej, które trafiają do nas ze względów społecznych – dodaje Chmielewska. - Jeśli psychiatra wystawi zaświadczenie, że taka osoba może do nas trafić i są wskazania społeczne, to ją przyjmujemy dla dobra tej osoby. Mamy grupy terapeutyczne dostosowujące zajęcia do potrzeb takich podopiecznych.
Najmłodsza osoba w pabianickim DPS-ie ma 30 lat. Przebywa tam ze swoją mamą. Jest też mężczyzna z zespołem Downa. Został przyjęty, bo jego schorowana mama nie była w stanie zapewnić mu całodobowej opieki, ale codziennie u niego jest.- To są bardzo trudne życiowe sytuacje i nie jesteśmy często w stanie ich pojąć, dopóki tego nie doświadczymy – mówi dyrektorka. - Od takich sytuacji nie ma urlopu. To jest praca 24 godziny na dobę. Trzeba mieć siły i ogromną odporność psychiczną.
Do DPS-u może zgłosić się każdy, kto wymaga całodobowej opieki. Jedyne, czego potrzebuje, to udokumentowanie tej sytuacji i zaświadczenie od organu kierującego, np. Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej.
Koszt pobytu w DPS-ie w Pabianicach to 6.300 zł miesięcznie. 70 procent kwoty pochodzi ze świadczeń własnych (emerytury, renty) podopiecznego. Reszta to pieniądze pochodzące od rodziny z pierwszej linii lub jeżeli takiej nie ma, od ośrodka, który skierował daną osobę do DPS-u.
0 1
Dzień dobry.
Wszystko takie piękne i kolorowe to można jeszcze zahaczyć o jeden temat sztucznego cięcia kosztów jakim jest niewątpliwie likwidacja etatu Kapelana.