Pani Katarzyna i jej chłopak nie mogą wyjść z szoku nad swoim znaleziskiem. Dokonali go 23 czerwca przy restauracji Mc Donald's.
- Około godziny 12.00, wychodząc z lokalu wraz z chłopakiem, usłyszałam okropny pisk - relacjonuje kobieta. - Po chwili naszą uwagę przykuło plastikowe wiadereczko.
W środku znajdowały się dwa chomiki. Pozostawiono je w opakowaniu po wacie cukrowej. Wieko pudełka było zamknięte.
- Przerażająco piszczały, na dodatek gryzły się nawzajem ze względu na zbyt małą przestrzeń - mówi nie bez emocji pani Katarzyna.
Kobieta natychmiast wpuściła powietrze do pudełka. Ale co dalej ze znaleziskiem?
- Bez wahania zdecydowaliśmy, że musimy je zabrać ze sobą - mówi. - W końcu to żywe zwierzaki.
Ponieważ para nie pochodzi z Pabianic, wezwali taksówkę i poprosili o kurs do sklepu zoologicznego. Dopiero drugi z odwiedzonych lokali przyjął zwierzęta.
- Ekspedientka również była zszokowana zachowaniem ludzi, którzy mogli zostawić żywe zwierzęta na pastwę losu, bez dostępu do tlenu - relacjonuje pani Katarzyna.
Co dzielna para myśli o człowieku, który porzucił chomiki?
- Nie wiem, czy w ogóle można nazwać człowiekiem kogoś, kto nie ma serca dla zwierząt - ocenia pani Katarzyna. - Boli mnie mentalność ludzi, którzy myślą, że zwierzęta to zabawki bez uczuć.
Poruszona ludzką bezdusznością, kobieta opisała krótko sytuację na stronie Spotted: Pabianice.
- Niestety, chyba takie czasy. Skoro ludzie potrafią zostawić nawet dziecko w rozgrzanym samochodzie, to nie ma co się dziwić - czytamy komentarz pod jej wpisem.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz