Magdalena i jej mąż Jerzy znają się jak przysłowiowe „łyse konie”. Przeszli drogę od przyjaźni przez miłość do małżeństwa. Parą są od ponad dwie dekady. Po ślubie przez kilka lat mieszkali w Szwecji, tam na świat przyszli ich pierwsi synowie Jonatan (16 lat) i Jakub (13 lat). Po powrocie do Polski przez 3 lata mieszkali w bloku przy ul. Smugowej, potem osiedli w Piątkowisku. Tu urodziły się kolejne pociechy: Jan (12 lat), Jonasz (8 lat), Józef (3 lata) i Hania (2 miesiące).
- Ja już na pytanie, czy chcieliśmy tyle dzieci odpowiadam, że jesteśmy rodziną naturalną – mówi z uśmiechem Magda. - Polska norma to dwójka, najlepiej chłopiec i dziewczynka. My wykraczamy poza normę, ale cieszymy się ze jesteśmy rodzicami takiej gromadki. Każdy z nich to dar.
Niekoniecznie do wiadomości przyjmował to dziadek piątki chłopaków.
- Teściu bardzo namawiał nas na kolejne dziecko, wręcz dopingował, licząc, że będzie to dziewczynka – dodaje Magda. - Tak się stało.
Kolejna dobra nowina
Wiadomość o kolejnej ciąży cała rodzina przyjęła z dużym entuzjazmem. Po cichu wszyscy liczyli, że na świecie pojawi się dziewczynka. A to, że tak się stanie, nie było pewne od razu. Na pierwszym USG pojawiły się wątpliwości.
- Po prostu kierując się swoim doświadczeniem i poprzednimi badaniami byłam przekonana, że na obrazie ultrasonograficznym widzę małego penisa – dodaje mama.
Wszystko wskazywało na kolejnego chłopaka, chociaż lekarka nie była tego pewna. Twierdziła, że to za wcześnie, że wszystko może się zmienić.
- To się nie zmieni - westchnęłam – wspomina pabianiczanka. - Mamy jedną foremkę.
A jednak… kolejne USG wykonane w połowie ciąży okazało się przełomowe. Dziadek, który tak namawiał Magdę do powiększenia rodziny, na drugi dzień miał urodziny i planowany wyjazd na wakacje.
- Bardzo czekał na tę wiadomość. Do końca nie tracił nadziei – opowiada pabianiczanka.
Lekarka zmierzyła maluszka i dokonała wszystkich badań wykluczających nieprawidłowości ciąży, oszacowała wagę i zapytała, czy rodzice znają płeć.
- Powiedziałam, że nie znamy - wspomina mama. - Ona niestety także tego nie widziała, ale gdy dowiedziała się o tym, że w domu mamy już 5 chłopaków, stwierdziła, że nie wypuści mnie bez takiej informacji.
Kazała pochodzić pacjentce, poruszać brzuchem, żeby nakłonić maluszka do zmiany pozycji. Trwało to około 45 minut. Przy trzecim podejściu udało się. Padły wymarzone słowa - „to dziewczynka”. Po policzkach mamy popłynęły łzy wzruszenia.
- Postanowiliśmy, że przywitamy na świecie Hanię – nie Joannę czy Jadwigę, jak spodziewali się dopytujący o imię dziewczynki lekarze. Mąż i chłopcy mają imiona na J. Córeczka na drugie ma Joanna - opowiada Magda. - To imię pojawiło się już przy pierwszej ciąż, gdy nie udało się ustalić płci na wczesnym jej etapie i trzeba było brać pod uwagę każdą opcję.
5 chłopaków i ona
Na Hanię czekali w domu starsi bracia. Trzech to już nastolatkowie, pomagają w domu. Zrobią obiad, wstawią i rozwieszą pranie. Pomagają, jak mogą. Wszyscy mają dyżury i angażują się w domowe obowiązki na miarę swojego wieku i możliwości.
- Najtrudniej było, gdy byli mali – opowiada pabianiczanka. - Miałam w domu 5-latka, 3-latka i noworodka. Wtedy był „Sajgon”. Wtedy mieszkaliśmy jeszcze na piętrze w bloku bez windy i trzeba było na raty wsztsko wnosić – dodaje Magda. - Najpierw zaprowadzić dzieci, potem zakupy i wózek.
Z każdym kolejnym dzieckiem Magda była już spokojniejsza.
- Już się tak nie przejmowałam. Nawet jak dzieci chorowały, nie panikowałam - dodaje.
A w tak licznej rodzinie choroby przynoszone przez chłopców z przedszkola dopadały po kolei niemal każdego.
Dwoje czy troje – już nie ma znaczenia, często słyszymy od osób, które nie doświadczyły przygody z tak liczną rodziną. A obowiązków przybywa z każdym dzieckiem. Doświadczenie pomaga ogarnąć więcej, ale nie jest łatwo.
- Plusem takiej sytuacji jest, że kolejne dzieci pojawiały się stopniowo. Nie tylko mama i tata się nimi zajmowali. Starsze rodzeństwo też ma wpływ na młodszych – opowiada Magda. - Zwracają sobie uwagę. Mówią, żeby odkładać rzeczy na miejsce, posprzątać po sobie, pilnują dyżurów.
Ale nie tylko w grupie jest siła. Każdy z osobna jest dostrzegany i rodzice poświęcają mu uwagę.
- Rozmawiamy ze wszystkimi, bywa, że osobno, chociaż wtedy i tak reszta często dołącza. Łatwiej do zwierzeń nakłonić ich, gdy wspólnie coś robimy, wtedy się otwierają. Dla mnie bardzo ważne jest, żeby w przeciągu dnia każde dziecko pochwalić, zauważyć – tłumaczy Magda.
Ona sama przez wiele lat była jedynaczką. Jej brat przyszedł na świat, gdy miała już 16 lat. Dlatego docenia relacje, które budują się pomiędzy jej dziećmi.
- Ja byłam skryta, miałam kłopoty z komunikacją z innymi - opowiada. - Odnajdywałam się w książkach, nauce, pozyskiwaniu wiedzy. Rozmawiałam sama ze sobą. A oni mają okazję, żeby się wspierać, pobawić razem, czasem pokłócić i rozwiązywać swoje konflikty między sobą. Jak się kłócą o samochodzik i jeszcze nie biją, to nie wkraczam, nie wtrącam się.
A chłopcy rywalizują o miejsce, pozycję, bycie zauważonym, są przy tym głośni. Bywa, że toczą wojny, bitwy, biegają, spierają się. Najstarszy ma osobny pokój. W dwóch kolejnych mieszka po dwóch chłopców. To są ich fortece.
- Jonatan zawsze zamyka drzwi. Młodsi nie mają tam prawa wstępu – opowiada Magda. - Przez pozostałe pokoje przechodzi niewidzialna czerwona linia. Każdy musi trzymać się swojej połowy, bo inaczej może wybuchnąć wojna. Ale są momenty gdzie siedzą razem, graja w palanszówki. Nastolatkowie rozmawiają lub budują wieże z klocków dla najmłodszego. I to są piękne momenty, które cieszą serce mamy.
Czas na zakupy
Przy takiej rodzinie trzeba się nadźwigać. Zakupy dla 8 osób to już nie byle co. Kasze, cukier, ziemniaki, owoce - lista zakupów nie ma końca.
- Spore ilości kupujemy takich produktów – dodaje Magda. - A nikt nie dowiezie nam tego do domu.
Kolejny rodzinny „kłopot” to wspólne wyjazdy. Rodzina ma 7-osobowy samochód. Zmieści się w nim ich ośmioro, gdy tylko wymienią fotel na kanapę. Pan Jerzy jeździ drugim autem.
Pranie to niekończąca się historia w domu u Tarnowskich. Pralka jest jedna, ale chodzi non stop na pełnych obrotach. Rozwieszone na dwóch suszarkach pranie ledwo zdąży wyschnąć, a już jest nowe.
- Myślimy, żeby kupić suszarkę bębnową, to znacznie przyspieszy suszenie – dodaje Magda.
Przygotowywanie posiłków dla takiej ekipy Magdzie nie jest już takie straszne.
- Każdy lubi coś innego i zjada tego mniej lub więcej w zależności od upodobań – opowiada mama. - Wszyscy wiedzą, że muszą jeść to, co jest, bo po prostu będą potem głodni. Starsi już sami sobie coś szykują, kupują w szkole. Smażą naleśniki czy omlety.
Każde kolejne dziecko jest coraz bardziej samodzielne.
Sześć ciąż to ogromny wysiłek dla organizmu
- Jedna z lekarek stwierdziła, że szczęśliwie wylosowałam geny na loterii – dodaje z uśmiechem Magda. - Moje ciało jest wytrzymałe. Co nie znaczy, że każdy kolejny poród był łatwiejszy albo mniej się go bałam. Ból jest zawsze taki sam - ogromny. To duży wysiłek i przeżycie. Zawsze był strach, bo wiedziałam, co mnie czeka, jak będzie bolało.
Każda ciąża była inna, każdy poród inny i każde dziecko jest inne. Chociaż dzieci są bardzo podobne do siebie. Wszyscy są blondynami i mają niebieskie oczy po rodzicach. Magda to niebieskooka blondynka (typ skandynawski), Jerzy to też blondyn.
Szkoła to wyzwania
I to nie tylko dla dzieci. Przy szóstce jest czego pilnować.
- Nie jestem w stanie odrabiać z nimi lekcji – dodaje Magda. - Muszą ogarnąć to sami. Wspieram ich, „sprzedaję” swoje triki ze szkoły. Tłumaczę, że jak mają okazję się zgłosić i zdobyć dobrą ocenę, niech to robią. Niech nie czekają, aż pani ich zapyta z materiału, który być może będzie trudniejszy.
Nie tylko dzieci.. mama też się uczy.
- Bywało, że wywierałam na nich presję, bo tak byłam nauczona. Myślałam, że to ich zmobilizuje – dodaje Magda. - Ale to tak nie działa. Teraz wiem, że dzieci trzeba bardziej chwalić, doceniać, zachęcać. Jako mama też się zmieniłam. Oni wiele mnie nauczyli.
0 0
Super Mama i super Tata.
0 0
WSZYSTKIEGO DOBREGO dla takiej wspaniałej rodziny!!!już widzę jak bracia dbają o swoją siostrzyczkę, jak podrośnie będzie miała bezpieczeństwo zapewnione!!
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zyciepabianic.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz