Ostatnio dopadały Cię poważne choroby. Dwa razy uciekłeś śmierci. Czy to Cię zmieniło?
- Nie. Żyję tak, jak żyłem. Jestem czynny, uczynny i mimo wszystko wciąż bardzo życzliwy ludziom.
Kim jesteś? Nauczycielem czy artystą plastykiem?
- To jest to samo. Belferstwo nie odbiera mi mojego artyzmu i odwrotnie. Nie ma czegoś ważniejszego.
Jednak ostatnio pabianiczanie kojarzą Cię częściej jako belfra.
- Uczę od 30 lat. Wykształciłem 150-200 uczniów. Jednym z pierwszych był Jacek Nowotarski, dziś profesor na ASP w Łodzi. Napisałem program autorski, który wdrażam w I Liceum Ogólnokształcącym. Ale to wciąż sztuka. Moja sztuka.
A przecież miałeś być muzykiem?
- Wyrosłem w rodzinie muzyków. Muzyka we mnie gra. Ale mam jeden świat nierozerwalny: plastyka i muzyka.
Były gobeliny, rysunki, grafiki i nagle odkryłeś komputer. Czy ugrzęzłeś w nim na dobre?
- Komputer to świetne narzędzie, ale… trochę zubaża. Ostatnio wróciłem do malarstwa. Planuję powrót do tkaniny, rysunku i grafiki. To jest moje. Tu czuję się najlepiej.
Jak radzisz sobie z tym, że jesteś artystą z prowincji?
- Pabianice to nie jest prowincja, to jest mój dom. Miałem wystawy na całym świecie i zawsze tu wracałem, choć kusili, by zamieszkać na przykład w Holandii lub w Niemczech. A ja wracałem do domu.
Czym jest Twoja sztuka?
- Prawdą wypływającą ze mnie. Dumny jestem ze wszystkiego, bo nigdy nie robiłem rzeczy, które nie są moje. Nie obchodzi mnie moda. Ja się nie prostytuuję. Robię to, co wypływa z serca i rozumu. Sztuka jest moim sposobem na życie, więc nie mogę oszukiwać.
Wyzwalasz emocje. Jedni Cię kochają i mówią do Ciebie: Mistrzu, inni nienawidzą. Dlaczego?
- Bo zawsze miałam odwagę mówić co myślę, bez obaw o reakcje innych. Tymbardziej teraz demokracja daje mi do tego prawo. Są ludzie, którzy tego nie rozumieją i chcieliby zawładnąć moim umysłem. Wprowadzić cenzurę, a może nawet strach przed opinią publiczną. To jest nie możliwe.
W piątek po raz pierwszy pokażesz swoje kartki świąteczne.
- Od 20 lat robię grafiki z okazji świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Obdarowuję nimi przyjaciół i uczniów. To całkiem spora już kolekcja. Teraz pokażę ją szerszemu gronu.
Jak się czujesz?
- Wracam do zdrowia. Już zacząłem pracować w szkole, ale na razie jeszcze oszczędnie. Planuję kolejną wystawę o temacie "Muzyka w mojej sztuce". Jeszcze nie umarłem.
---
Wernisaż Norberta Hansa "Małe formy graficzne" 10 stycznia (piątek) w Galerii przy ul. Moniuszki 84 b. Rozpoczęcie o godz. 19.30
Komentarze do artykułu: Jeszcze nie umarłem
Nasi internauci napisali 0 komentarzy