Nasi pojechali w zaledwie ośmioosobowym składzie, z dwójką bramkarzy.

- Niestety, w zebraniu mocniejszej ekipy przeszkodziły nam kontuzje i choroby – mówi Marcin Zajkiewicz z MHT Pabianice. – Mimo tego udział w mistrzostwach świata uważam za udany.

W pierwszym spotkaniu nasi zawodnicy ulegli węgierskiemu MAFC 6:7.

- Była szansa na zwycięstwo, gdybyśmy zagrali skuteczniej – uważa Zajkiewicz. – Na domiar złego u Wojciecha Zielonki odnowił się uraz ścięgna Achillesa i do końca turnieju grał z kontuzją.

W kolejnym spotkaniu zremisowaliśmy z ukraińskim HC Charków 5:5. Ostatni pojedynek z węgierskim Bise Masters przyniósł upragnione zwycięstwo. Nasi wygrali 12:7 i ostatecznie uplasowali się na 5. miejscu w mistrzostwach świata.

- To bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę nasz stan osobowy i wysoki poziom turnieju – przyznaje Zajkiewicz. – Inne zespoły miały do dyspozycji po czternastu, szesnastu zdrowych ludzi do gry.

Po powrocie do kraju nasi mastersi nie spoczną na laurach. Mają zaproszenia na turnieje w Wieluniu i Lubinie, a w grudniu (jeśli pozwoli sytuacja epidemiczna) chcą zorganizować wielki turniej mikołajkowy w naszej hali powiatowej.

- Potwierdziliśmy swój udział w przyszłorocznym turnieju w Omiš – dodaje Zajkiewicz. – Mam nadzieję, że dojdzie do skutku, bowiem ten, w którym graliśmy był dwukrotnie przekładany.

Nasi weterani, którzy mają w dorobku tytuł wicemistrzów Europy, cały czas poszukują strategicznego sponsora. Ich wyprawę do Chorwacji wsparły finansowo firmy żon zawodników oraz ich rodzin.

- Z dużym sponsorem byłoby łatwiej przygotować się do wielkich imprez, w których chcielibyśmy reprezentować Pabianice i Polskę, na przykład w Europejskiej Olimpiadzie Masters w 2023 roku – kończy Zajkiewicz.

W Chorwacji dzielnie grali i rzucali: Wojciech Hińcza, Marcin Zajkiewicz – Maciej Drożdżowski, Marcin Kotala, Ryszard Klimczak, Piotr Miller, Radosław Matyjasik, Wojciech Zielonko. Trener: Mariusz Bilewicz.