Iskra w pierwszej połowie miała więcej z gry i wypracowywała okazje do zdobycia gola. Co z tego, skoro ich nie wykorzystywała. Nikodem Nowakowski mógł dwa razy wpisać się na listę strzelców, ale najpierw w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę, a w kolejnej stuprocentowej okazji z gola ograbił go obrońca, wybijając piłkę z linii bramkowej. Niecelnie strzelał też Radosław Jurkowski, a Maksymilian Śrutwa zamiast czysto trafić głową piłkę, tylko musnął ją czupryną i skończyło się na strachu.

W 32. minucie po centrze z prawej strony piłkę ręką w polu karnym zagrał Dawid Kaczmarek. Sędzia nie miał wątpliwości i pokazał na „wapno”. Radosław Sienkiewicz pofrunął w lewo, a piłka wpadła w prawy róg jego bramki. Było 1:0 dla Olimpii.

Trener Iskry Michał Adamkiewicz przesunął do przodu stopera Krzysztofa Suta. Ten już po sześciu minutach odwdzięczył się golem – niczym rasowy snajper opanował piłkę po wrzutce w pole karne i z zimną krwią pokonał bramkarza Olimpii.

Po zmianie stron najlepszą okazję dla gości znów zmarnował Nowakowski, który znalazł się trzy metry od bramki, ale nie oddał strzału, bo sądził, że… jest na spalonym. W kilku okazjach dobrze w bramce dobronian Sienkiewicz i mecz zakończył się remisem.

- Mamy spory niedosyt, bo powinniśmy wracać z kompletem punktów – mówi szkoleniowiec Iskry. – Straciliśmy w tym meczu Bartosza Kutrzepę, który w ostatnie minucie doznał urazu barku. Wypadł nam ze składu na co najmniej trzy tygodnie.

Iskra: Sienkiewicz – D. Kacprzyk (60. Szkodny), Sut, Cichacki, Sowiński, Kaczmarek – Jurkowski, Sokolovskyi, Śrutwa (46. Mąkosza), Kutrzepa (90. Wójt) – Nowakowski.