Wzdłuż Zamkowej szedł słoń. Zgrabnie lawirował między zaparkowanymi samochodami i dyskretnie wyprzedzał zdumionych przechodniów. Znudzonego słonia nie interesowały ani pabianickie zabytki, ani pędzące auta. Grzecznie zatrzymał się na czerwonym świetle przy Kilińskiego, a gdy zapaliło się zielone, zdecydowanie przemaszerował po przejściu dla pieszych - pisało w 1997 roku Życie Pabianic.
Zdumiony kierowca czerwonego Poloneza ledwie wyrobił przed pasami. Natomiast jego pasażer udawał, że nic się nie stało i robił wrażenie, jakby zwierzęta z trąbami zjadał na śniadanie.
Słoń na dłużej zatrzymał się przed wystawionym straganem z zieleniną przy Zamkowej obok delikatesów „Edbola”. Jego małe oczy wypatrzyły na stoisku banany, a potężna trąba o mały włos nie rozbiła blaszanej szczęki warzywniaka.
Słoń, a konkretnie słonica, wabiła się Sumatra, pochodziła z Indii i miała 28 lat. Do Pabianic przyjechała wraz z cyrkiem „Olimpia”. Po Zamkowej spacerowała służbowo reklamując cyrk. Tuż za nią szedł mężczyzna z dużym czerwonym wiadrem. Zbierał to, co słoń za sobą zostawiał.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz