Zamknij

80 lat temu bomby spadły na ulicę Zamkową

18:10, 21.01.2025 Aktualizacja: 15:20, 22.01.2025
Skomentuj Leon Grambor zginął w bombardowaniu Pabianic 20 stycznia 1945 roku Leon Grambor zginął w bombardowaniu Pabianic 20 stycznia 1945 roku

W sobotę 20 stycznia przed południem pabianiczanie tłumnie wylegli na ulice miasta. Dzień był mroźny, słoneczny. Ludzie gromadzący się w centrum Pabianic wierzyli, że Niemcy już nie wrócą, że wkrótce skończy się wojna. Dzień wcześniej na uciekających faszystowskich żołnierzy i niemieckich uchodźców z dobytkiem na wozach spadły sowieckie bomby, zabijając ponad sto osób. Na Zielonej Górce i w okolicach stacji kolejowej, gdzie wybuchały bomby lotnicze, zginęli też przypadkowi przechodnie, mieszkańcy Pabianic.

Rankiem w oknach domów zamieszkałych przez co odważniejszych Polaków wisiały biało-czerwone flagi, z narażeniem życia przechowywane podczas okupacji.

Budziła się nadzieja na normalne życie. Tłumy gęstniejące przy głównej ulicy chciały zobaczyć żołnierzy Armii Czerwonej, wypędzających Niemców z Polski. Ulicą Zamkową w stronę Łasku ciągnęły sowieckie wojska: maszerowała piechota, sunęły czołgi i artyleria przeciwlotnicza.

W tłumie gapiów na rogu ulicy Narutowicza i Zamkowej stał młody tokarz Leon Grambor. Tego dnia Leon wraz z bratem i kolegą wybrał się świętować koniec hitlerowskiej okupacji. W domu Gramborów została ciężarna żona i czteroletnia córeczka, Zdzisia.

Ostatni nalot

Wtedy na niebie pojawiły się samoloty z czarnymi krzyżami na skrzydłach. Pierwszy ostrzelał sowieckich piechurów i tłum pabianiczan przy skrzyżowaniu Zamkowej z Narutowicza. Potem od strony Hermanowskiego lasu nadleciały niemieckie bombowce nurkujące (od 4 do 6 samolotów, niektóre źródła podają, że nawet 12 maszyn). „Sztukasy” leciały nisko, seriami z karabinów maszynowych masakrując żołnierzy i cywilów. W kwadracie ulic: Zamkowa – Traugutta – Narutowicza – Pułaskiego spadło kilka bomb, obracając w gruzy dwa rzędy budynków przy głównej ulicy Pabianic. W gruzach legła m.in. duża kamienica przy Zamkowej między Pułaskiego i Narutowicza. Płonęły wojskowe samochody i dwa czołgi. Hitlerowskie bomby spadały także na ograbioną już z maszyn fabrykę Kruschego i Endera.

Masakra

Od kul z karabinów maszynowych i odłamków bomb zginęło kilkudziesięciu żołnierzy radzieckich i Polaków. Najwięcej ciał leżało na ulicy Zamkowej – od ul. św. Jana w stronę Zielonej Górki. Ulica Zamkowa między Kościuszki i Narutowicza była usłana trupami i ciałami ciężko rannych.

Przy ścianie budynku, w którym dziś ma siedzibę Urząd Miejski leżała młoda kobieta w zakrwawionym mundurze. Była martwa.

Kwadrans wcześniej widziano ją wśród sowieckich żołnierzy ładujących na ciężarówki łupy zrabowane z pabianickich sklepów, magazynów i mieszkań. Obok niej leżały ciała trzech radzieckich piechurów. Też bardzo młodych.

Zbierane z ulic zwłoki ofiar nalotu wywożono furmankami na cmentarz katolicki. Na mrozie ciała szybko sztywniały. Pod murem cmentarza grabarze układali je rzędami. Przez kilka dni i nocy przychodzili tu pabianiczanie i mieszkańcy okolic miasta, szukający krewnych, którzy nie wrócili do swych domów.

W ostatnim akcie drugiej wojny światowej w Pabianicach zginęło co najmniej 50 mieszkańców miasta i kilkudziesięciu żołnierzy Armii Czerwonej. 29 stycznia 1945 roku na pogrzeb zabitych poszły tysiące pabianiczan.

Grambor – jedna z ofiar bombardowania

Leon Grambor, rocznik 1912, był jednym z siedmiu synów Antoniego Grambora i Marianny z domu Oleśko. Rodzina mieszkała w Jutrzkowicach, gdzie ojciec - patriota (bojownik Polskiej Organizacji Wojskowej) i społecznik, pracował na roli i stawiał remizę Ochotniczej Straży Pożarnej. Po szkole podoficerskiej 26. Pułku Artylerii Lekkiej w Skierniewicach i zdobyciu zawodu tokarza Leon założył rodzinę. W 1939 roku wziął ślub z 8 lat młodszą Heleną Biskupską. W 1941 roku urodziła się pierwsza córka Gramborów, Zdzisia. Podczas wojny Leon pracował w zakładach Jankowskiego. 20 stycznia 1945 roku, wraz z bratem i kolegą, wyszedł na ulice, by radować się z ucieczki znienawidzonych Niemców. Młodzi ludzie oglądali przemarsz sowieckich żołnierzy, gdy nagle z nieba posypały się serie pocisków i spadły lotnicze bomby… Leon Grambor zginął krótko po swych 33. urodzinach. Cztery miesiące później na świat przyszła jego druga córeczka, Basia.

(Seweryn Grambor, „Pabianice – Ocalić od Zapomnienia”)

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%