Zamknij

Wojna braci S. ze sklepami

13:41, 03.07.2025 Aktualizacja: 14:00, 03.07.2025
Skomentuj red. red.

Piotr i Tomasz S. (chcą pozostać anonimowi) mają nietypowe hobby. Sprawdzają od lat terminy przydatność do spożycia i warunki przechowywania artykułów spożywczych w sklepach różnych sieci handlowych.

Choć mieszkają w Piotrkowie Trybunalskim, jeżdżą po sklepach całego województwa. W Pabianicach byli drugi raz. Pierwszy raz w 2012 roku przejrzeli półki supermarketu na Bugaju. W tym roku byli w markecie w centrum miasta. Obie wizyty były (dla nich) trafione.

Miesiąc temu 5 czerwca, bracia S. przyjechali na zakupy do sklepu KAUFLAND, przy ul. Grobelnej. W ciągu dwóch godzin ujawnili 412 sztuk produktów spożywczych przeterminowanych, zepsutych (zgniłych, spleśniałych) i niewłaściwie oznakowanych, które były wprowadzone do obrotu handlowego i znajdowały się na półkach tego sklepu. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

- Wśród nich były również produkty specjalnego przeznaczenia żywieniowego – dla dzieci i niemowląt – podkreślają bracia.

Ponadto ujawnili wprowadzanie konsumentów w błąd poprzez sugerowanie obniżek i braku wskazywania tzw. "najniższej ceny z 30 dni przed wprowadzeniem obniżki" oraz nielegalne prowadzenie reklamy oraz promocji napojów alkoholowych na niewłaściwie zorganizowanym tzw. "wydzielonym stoisku" (wymóg ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi).

Na miejsce zdarzenia Piotr i Tomasz wezwali patrol Policji. Przybyła również grupa zdarzeniowa, która dokonała czynności procesowych w postaci oględzin miejsca i rzeczy.

Zapytana przez naszą redakcję sieć Kaufland nie „zamiotła sprawy pod dywan”. W oświadczeniu sieci czytamy: ”Po zdarzeniu przeprowadzone zostały rozmowy z kierownikami odpowiednich działów oraz natychmiast wdrożono dodatkowe kontrole MHD, mające na celu weryfikację produktów i ich dat przydatności do spożycia. Wszystkie artykuły, których termin ważności upłynął, zostały także niezwłocznie usunięte z półek i zutylizowane zgodnie z obowiązującymi procedurami. Podjęte działania służyły dokładnemu wyjaśnieniu zaistniałych okoliczności oraz uniknięciu podobnych sytuacji w przyszłości.

W dniu 9 czerwca w markecie odbyła się także kontrola przeprowadzona przez Sanepid, która nie wykazała żadnych dodatkowych nieprawidłowości.

Jednocześnie zapewniamy, że przestrzeganie przepisów prawa – w szczególności dotyczących przejrzystości cen i sprzedaży napojów alkoholowych – jest dla nas priorytetem, a wszystkie działania promocyjne i sprzedażowe prowadzone są w oparciu o obowiązujące regulacje”.

W czynie społecznym

Jedni nazywają ich terrorystami, oszołomami i narzekają na działania braci. „Utrudniają nam pracę, wzywają policję do jednej nadpsutej mandarynki”, mówią kierownicy sklepów. Klienci sklepów chwalą za społeczną akcję, bo „mnie by się nie chciało”.

- Sama sprawdzam daty ważności na artykułach, które kupuję, oglądam pojemniki z pomidorami zanim włożę do koszyka. Ale nie zdarzyło mi się zwrócić uwagi obsłudze sklepu na np. przeterminowane produkty. Może trzeba to robić, by ktoś się nie naciął. Po prosu mi się nie chce – mówi mama dwójki nastolatków.

Braciom się chce. Chce się im od kiedy z powodu zjedzonej nieświeżej wędliny mocno pochorował się ich ojciec.

- Poszliśmy do sklepu z pretensjami, ale nas wyśmiali. Nie mieliśmy dowodów, że wędlina pochodziła z tego właśnie sklepu – opowiadają bracia. - Od tego momentu sprawdzamy metodycznie towar leżący na półkach. Sprawdzamy terminy a także zalecenia producenta co do warunków przechowywania produktów.

Mówią, że mają taką naturę, że lubią się przyjrzeć produktom, które kupują, zwłaszcza spożywczym. Lubią sprawdzić jak się mają hasła na „sztandarach sklepowych” do rzeczywistości na półkach. Jak się stosuje unijne i polskie dyrektywy dotyczące handlu.

Sami chodzą na zakupy, sami sprawdzają produkty, a gdy natkną się na przeterminowane, lub zgniłe, spleśniałe, czyli niebezpieczne dla zdrowia, wzywają policję.

Dlaczego policję, a nie sanepid?

- Na początku naszej działalności, robiliśmy tak. Zgłaszaliśmy nieprawidłowości kierownictwu sklepu, sanepidowi itd. I to było naiwne z naszej strony – mówią zgodnie. - Po kilku doświadczeniach z kontrolami sanepidu daliśmy spokój. Ta instytucja działa powoli, bardzo wolno. Było też tak, że na naszą skargę udokumentowaną fotografiami i próbkami, odpowiedziano nam, że po kontroli sanepid nie stwierdził nieprawidłowości.

Inaczej jest, gdy do sklepu (po telefonie od braci S.) wkracza umundurowany policjant, a najlepiej cała ekipa mundurowych.

- Taki widok dyscyplinuje od razu całą załogę sklepu – zapewniają bracia. - Powiadamiając i wzywając policję, gdy znajdziemy duże partie na przykład przeterminowanej żywności, działamy zgodnie z prawem. Gdy natkniemy się na 10-15 produktów zgłaszamy ten fakt kierownikowi sklepu i „odpuszczamy policję”.

Bracia S. losowo odwiedzają miejscowości w Polsce, nie tylko w woj. łódzkim. W ciągu sześciu miesięcy tego roku Piotr i Tomasz „odwiedzili” 120 sklepów.

- Zawsze znajdziemy produkty, których na półkach być nie powinno – dodają.- Zawsze, niestety, potwierdzają się nasze zgłoszenia.

(redakcja)
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%