Zamknij

Rower i Serbia: serpentyny & serotonina

redakcja 00:34, 02.12.2025 Aktualizacja: 00:40, 02.12.2025
Skomentuj Foto: Kamil Lisiewicz Foto: Kamil Lisiewicz

Czy można w dziewięć dni przejechać ponad 600 kilometrów, pokonać 10 tysięcy metrów przewyższeń i nadal mieć siłę, żeby się szczerze uśmiechać?

Okazuje się, że tak. Pod warunkiem, że droga wiedzie przez Serbię, kraj krętych serpentyn, zaskakujących przełęczy, rakiji pitej „na odwagę” i ludzi, którzy zagadują Cię nawet wtedy, gdy walczysz o każdy obrót korby. Opowie o tym Kamil Lisiewicz. 

Już wkrótce uczestnicy spotkania będą mogli przenieść się na puste, górskie drogi zachodniej Serbii. Na slajdowisku zobaczymy miejsca, w których przyroda potrafi odebrać mowę, a podjazdy… czasami resztę sił. Ale właśnie w tych chwilach- jak twierdzi autor wyprawy- pojawia się coś, co trudno wywołać w codziennym życiu: czysta serotonina. Taka, którą najlepiej mierzyć nie w tabletkach, tylko w metrach przewyższeń.

Opowieść będzie nie tylko o rowerowych wyczynach. Usłyszymy o logistyce wyprawy, którą dopracować trzeba trochę inaczej, gdy rower wspina się wolniej, niż jedzie pociąg. Będzie też o walce z własnymi słabościami, o pięknie zmęczenia i o tej wyjątkowej radości, która pojawia się, gdy jest się po prostu „w drodze”- przez góry, ale i przez życie.

To zapowiedź wieczoru pełnego śmiechu, dobrej energii i historii, które pachną kurzem szos, świeżo zaparzoną kawą i gościnnością serbskich gospodarzy.

Jeśli chcesz usłyszeć, jak naprawdę smakuje szczęście zdobywane pedał po pedałku — warto tam być.

(redakcja)
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%