Czy te wąsy są prawdziwe?
- Wąsy jak najbardziej.
A broda? Można pociagnąć?
- Proszę bardzo. Pozwalam ciągnąć za brodę i wąsy. Maluchy chwytają mnie nawet za brwi. Najważniejszy jest jednak brzuch, musi być prawdziwy. A mój jest najprawdziwszy na świecie. Proszę, można poklepać.
Czy dzieci Pana lubią?
- Dzieci do mnie lgną. Chociaż kiedyś miezadowolony z prezentu chłopczyk kopnął mnie w piszczel. Zabolało! Ale zdarza się, że nawet na ulicy latem wołają za mną: "O patrz, to mikołaj".
A o co pytają dzieci?
- Czy mam mikołajową? Czy zdążę rozwieźć wszystkim prezenty? Czemu nie przyjechałem saniami? No i dziwią się, że mam zegarek i rozmawiam przez komórkę.
A dlaczego mikołaj nie jeździ saniami?
- Niestety, od kilku lat nie mamy w święta śniegu, dlatego jeżdżę samochodem. Jestem nowoczesnym mikołajem, więc mam też telefon i zegarek.
Ile dzieci będzie miało szczęście Pana zobaczyć w tym roku?
- Odwiedzę na pewno grubo ponad 2 tysiące maluchów. Spotykam się z nimi w przedszkolach, żłobkach, szpitalach i oczywiście w domach.
Od dawna jest Pan mikołajem?
- Od 9 lat.
A wręczył mikołaj kiedyś rózgę?
- Dwóm dziewczynkom. To była porządna rózga. Trochę się boczyły, no ale widocznie rodzice uznali, że tak trzeba. Mikołaj zresztą wie wszystko, bo mam swój wywiad: elfy i śnieżynki zbierają dla mnie informacje.
Dużo worków musi Pan dźwigać?
- Czasami odwiedzam domy, gdzie czekają na mnie całe rodziny. Wtedy jeden worek to za mało. W zeszłym roku u pewnego biznesmena było tyle prezentów, że nawet 6 worków nie starczyło. Posadzili mnie przy choince, niedaleko kominka. Rozdawaniu prezentów nie było końca, a ja się rozpływałem, rozpływałem...
A częstują mikołaja?
- Niestety, nie mogę zasiąść za stołem, bo muszę się spieszyć do innych dzieci. Czasem gospodarze częstują drinkiem, ale odmawiam. Dzieciaki wszystko wyczują.
Jakich dzieci mikołaj nie lubi?
- Kocham je wszystkie, nawet urwisy.
0 0
To jakiś skandynawski gnom lub rosyjski dziadek mróz, a nie Mikołaj.