Zamknij

W Ksawerowie rośnie montownia niemieckich pralek, w Pabianicach będzie więcej ogromnych magazynów. Czy jest się z czego…

10:42, 06.01.2019 Aktualizacja: 13:02, 06.01.2019
Skomentuj Kamil Misiek Kamil Misiek

Ogromną halę widać już z drogi ekspresowej prowadzącej w pobliżu Portu Łódź. Rośnie błyskawicznie. Można odnieść wrażenie, że metalowa konstrukcja stanęła w kilka tygodni. Tempo imponujące! Tak powstaje fabryka pralek niemieckiej firmy Miele w Ksawerowie – okrzyknięta wielkim sukcesem tutejszych samorządowców i paru polityków spoza gminy (niektórzy z nich publicznie wygłaszają parę słów po niemiecku). Korki od szampana strzeliły też w pabianickim magistracie, gdy prezydent ogłosił, że do naszego miasta sprowadza się Panattoni – czołowy budowniczy magazynów na wynajem. Ale czy jest się z czego cieszyć? I kto zapłaci za nowe obiekty?

Montownia to dobry pracodawca?

Miele, niemiecki producent pralek, budowę w Ksawerowie rozpoczął w wakacje ubiegłego roku. Zakład zajmuje 29 hektarów. Fabryka rośnie jak na drożdżach, ale do zakończenia jeszcze daleka droga. Na razie jest to stan surowy, w dużej części zamknięty. W pierwszym kwartale 2019 rozpocznie się instalacja linii technologicznej, natomiast na przełom 1 i 2 kwartału 2019 r. planowane jest uzyskanie pozwolenia na użytkowanie.

– Kwestia uroczystego otwarcia fabryki rozstrzygnięta zostanie dopiero w 2019 roku – informuje Grzegorz Wolski z firmy Miele.

Miele produkować będzie rocznie 250 tysięcy pralek, które trafią na rynek europejski, w tym do Polski. Politycy twierdzą, że pozyskanie inwestora to zwycięstwo. Czy faktycznie? Najpierw porozmawiajmy o zyskach z fabryki. Producent i samorządowcy na pierwszym miejscu podają miejsca pracy. Docelowo w fabryce pojawi się nawet 1.500 pracowników. Firma już weszła we współpracę z pabianickim „mechanikiem”. Uczniowie uczą się, jak zostać operatorem maszyn. Sukces? Umiarkowany. Ksawerów ma bezrobocie na poziomie 4,6 procenta. Nie potrzeba mu nowych miejsc pracy.

No i pytanie: co to za praca? Miele już rozpoczęło rekrutację. Kogo szuka? Operatorów maszyn, pracowników magazynu, mechaników narzędziowych. Jest też oferta na brygadzistę, pracownika HR–u, inżyniera produkcji. Zarobki? Na razie tajemnica.

– W pierwszym obecnie realizowanym etapie inwestycji planujemy zatrudnić łącznie ok. 400 pracowników, z czego ok. 50 stanowić będzie administracja i inżynierowie. Pozostała grupa to specjaliści, technolodzy i pracownicy produkcji. Proces rekrutacji jest w toku – dodaje Grzegorz Wolski.

Pierwsi pracownicy już szkolą się w Niemczech. Wolski zapewnia, że firma będzie starała się zatrudniać osoby z powiatu pabianickiego. W raporcie środowiskowym dla inwestycji czytamy, że zakład będzie działać w systemie trzyzmianowym. Miele już przygotowuje uczniów, by pracowali dla niego w zakładzie – choć jako np. spawacze mają szanse na dużo lepsze zarobki tak w kraju, jak i za granicą. Pracownicy Miele w rozmowach z mediami zapewniają, że stworzą miejsca pracy wysokiej jakości. Ale cudów nie ma. Mówimy o fabryce. Fabryka AGD Amici we Wronkach płaci swoim pracownikom pensję na poziomie minimalnej krajowej. W Polsce z bezrobociem nie ma już problemu. Jest za to problem z płacami, które są nadal w ogonie Unii Europejskiej. Czy nowa montownia oznacza nowe, dobrze płatne miejsca pracy? Czas pokaże. Ponieważ w Ksawerowie Miele pracowników nie znajdzie, większość siły roboczej będzie musiała najpewniej zwozić autobusami z okolicznych – i nie tylko – miejscowości. Tak to wygląda w innych fabrykach w kraju, chociażby Volkswagena. Mieszkańcy mają z tego tyle, że autobusy zwiększą ruch na ich drogach.

Podatki? Niekoniecznie

Drugi zysk z niemieckiej fabryki to podatki, jakie firma będzie kiedyś płacić. Ale tu też jest problem. Fabryka powstaje w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Szef ŁSSE chwalił się w rozmowach z gazetami, że Ksawerów rywalizował z innymi lokalizacjami w Europie i tę rywalizację wygrał. Jak rywalizował? Obniżając podatki. Skutek? Przez wiele lat potężna firma Miele będzie płacić obniżony o 35 procent podatek dochodowy. A to oznacza mniejszy zysk do Skarbu Państwa i gminy. To nie koniec. Miele będzie też zwolniona z podatku od nieruchomości, który powinna wpłacać do kasy gminy Ksawerów. Czyli gmina dostanie figę z makiem. Zwolnienie będzie obowiązywać przez trzy lub cztery lata – w zależności m.in. od tego, ilu Miele zatrudni pracowników. Koniec końców Miele zacznie jednak podatki płacić. Do tej pory wójt Ksawerowa – Adam Topolski w rozmowach z dziennikarzami twierdził, że do budżetu gminy będzie wpadać około 3 milionów złotych rocznie. Skąd te wyliczenia? Poprosiliśmy urząd o informacje: jak długo Miele nie będzie płacić podatków oraz ile pieniędzy wpłaci za kilka lat? Odpowiedzi nie dostaliśmy przez dwa tygodnie! Autor tego artykułu próbował spotkać się z wójtem. Adam Topolski na jego widok… wybiegł z urzędu.

Pomaganie… koncernom

Czas na koszty własne, czyli gminne. Te będą niemałe. Już w 2015 r. gmina Ksawerów zbudowała ulicę Giełdową – specjalnie po to, by ściągnąć inwestora. To już były konkretne kwoty. Dalej jest jeszcze ciekawiej. Aby Miele – międzynarodowy koncern o przychodach rzędu 3,7 miliarda euro – przypadkiem nie wydał za dużo pieniędzy w Ksawerowie, samorządowcy… przyszli firmie z pomocą.

Do spółki z ŁSSE gmina zbudowała kolejną ulicę – specjalnie dla inwestora nazwaną „ulicą Miele”. Teren jest uzbrojony w sieć wodociągową i kanalizacyjną, a także oświetlony. Koszt – 700 tysięcy zł. Do tego dochodzą chodniki, przebudowa drogi serwisowej i nowe rondo łączące fabrykę z drogą krajową nr 14. Łączny koszt: 2 miliony złotych. Kto za to płaci? My wszyscy.

Ale i to nie koniec. W rozmowie z „Pulsem Biznesu” ówczesny sekretarz gminy Jarosław Pinder opowiadał, że Ksawerów kupi dwa autobusy, którymi będzie dowozić pracowników ze stacji kolejowej do fabryki.

– Już zainwestowaliśmy 2 mln zł, a w ciągu dwu – trzech lat wydamy kolejne 2–3 mln zł – mówił Pinder w tekście z czerwca 2017 r.

Ile ostatecznie Ksawerów – czyli mieszkańcy – przeznaczy w podarku dla ogromnej zagranicznej firmy? Nie wiadomo. Wójt odmawia odpowiedzi.

Małe pensje i niskie podatki

Są jeszcze koszty mniej oczywiste – jak choćby zanieczyszczenie środowiska czy zwiększony ruch na drogach.

W pozwoleniu środowiskowym dla inwestycji czytamy, że budowa fabryki będzie się wiązała z emisją hałasu (w dzień i w nocy), emisją pyłów i gazów do powietrza, generowaniem ścieków, produkcją odpadów (np. opakowania z tworzyw sztucznych, filtry olejowe) i ogólnym oddziaływaniem na środowisko. Normy hałasu i zanieczyszczeń powietrza nie będą przekroczone. Ale i tak wszelkie niedogodności to problem mieszkańców. Do tego więcej samochodów. Raport szacuje, że dziennie do fabryki będzie wjeżdżać i wyjeżdżać 400 samochodów osobowych i 30 ciężarówek.

– Przy takich inwestycjach niezbędne są precyzyjne umowy między inwestorem a gminą. Samorząd musi mieć na piśmie, ilu pracowników zatrudni firma, jakie to będą miejsca pracy? Jakie będą koszty dla gminy z tytułu fabryki, jaki zwrot, co gwarantuje firma? Jak długo zakład będzie istniał? Bez tych szczegółów ciężko mówić o korzyściach – twierdzi Dariusz Kraszewski z Fundacji Batorego. – Przez lata samorządy miały łatwe podejście do sprawy: tania siła robocza i małe podatki napędzą nam gospodarkę. Dziś widać, że to nie działa. Strefy ekonomiczne są powszechnie krytykowane. Zdarza się, że dzięki zwolnieniom z podatków firma nie ma prawie żadnych kosztów własnych. Wystarczy przyjrzeć się sytuacji w magazynach Amazona w Polsce. Mamy wyzysk pracowników, zyski zgarnia korporacja, a cenę płacą mieszkańcy. Nie musimy już w Polsce dziękować za byle jakie miejsca pracy. Dziś chodzi o dobre dla pracy warunki.

Miliony do budżetu

Inna sytuacja jest w Pabianicach. Tu do miasta wchodzi Panattoni – międzynarodowa firma budująca rozległe magazyny w całej Europie (m.in. magazyny Amazona pod Wrocławiem). W województwie łódzkim Panattoni wydzierżawia swe obiekty firmom takim jak: LeroyMerlin, Castorama, OBI, Bosch, Smyk, Media Expert. W październiku magistrat podpisał porozumienie z Panattoni, która zamierza zabudować obszar 115 tysięcy metrów kw. Firma skupuje grunty i w 2019 r. ruszy z budową, która ma się zakończyć w lipcu 2020 r. Magazyn stanie przy Lutomierskiej – po drugiej stronie ulicy, w pobliżu mniejszych magazynów. Dlaczego Panattoni wybrało Pabianice?

Zobacz też: Miasto może zarobić nawet 3 mln złotych rocznie. Jest inwestor na tereny przy ul. Lutomierskiej

– Ze względu na położenie w centrum kraju rynek łódzki jest postrzegany w naszej firmie jako bardzo ciekawy. Wciąż rozwijający się układ drogowy i bliskość węzła na trasie S14 sprawia, że widzimy w tym terenie duży potencjał – tłumaczył radnym miejskim Adam Borsukiewicz, przedstawiciel Panattoni Europe.

Dobra wiadomość jest taka, że Pabianice nie zwolniły międzynarodowej firmy z wpłacania podatków do kasy Pabianic.

– Przy założeniu, że wielkość powierzchni będzie taka, jak firma deklaruje, spodziewamy się wpływów do budżetu miasta rzędu 2,5–3 milionów złotych rocznie – mówi prezydent Grzegorz Mackiewicz.

Aby nie było zbyt różowo, Pabianice musiały zainwestować w uzbrojenie terenu dla firmy. Zgodnie z umową miasto ma zbudować drogi dojazdowe oraz sieć wodociągową i kanalizacyjną. Na szczęście te wydatki pokryje głównie podatek płacony przez przedsiębiorcę.

Magazyn lepszy niż fabryka

Kolejna korzyść dla naszego miasta jest taka, że magazyny nie są tak szkodliwe dla środowiska, jak fabryki.

– Nie jesteśmy uciążliwym sąsiadem. Nie powodujemy zanieczyszczeń, emisji, zagrożenia pożarem. To są nowoczesne powierzchnie magazynowe – zapewnia Adam Borsukiewicz.

Za to na pewno na ulicy Lutomierskiej będzie większy ruch. Kto będzie wynajmował magazyny od firmy Panattoni? Jeszcze nie wiadomo. Być może powstanie tam sortownia paczek. A co z miejscami pracy? Niestety, tu również nie należy spodziewać się cudów. W magazynach pensje załogi rzadko przekraczają minimalną krajową, choć ostatnio Amazon pod Poznaniem podniósł stawki pracownikom do ponad 18 zł za godzinę. 3 miliony zł z podatków od inwestora to spory zastrzyk finansowy dla Pabianic. Miasto ma jeszcze tereny, które chce przeznaczyć pod kolejne inwestycje – w tym kilkanaście hektarów na zapleczu ul. Rypułtowickiej oraz w terenie ograniczonym ulicami: Sikorskiego – Partyzancką – Pietrusińskiego – Warszawską.

– Jesteśmy zainteresowani pozyskaniem inwestora z każdej branży, jeśli jego celem jest prowadzenie działalności, która sprzyja powstawaniu miejsc pracy i wpłynie na rozwój miasta – deklaruje Aneta Klimek, rzeczniczka prezydenta. – Rozmowy trwają.

(artykuł z papierowego wydania Życia Pabianic)

(Bartosz Józefiak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(11)

obywatelobywatel

0 0

Bo te wszystkie specjalne strefy ekonomiczne, zwolnienia z podatków za stworzenie marnych miejsc pracy itp. to jedna wielka bzdura i patologia systemu, a i ile okazji do przytulenia kaski pod stołem..

13:30, 06.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

lenalena

0 0

Więcej firm i fabryk = więcej pracy + szybszy rozwój miasta / gminy + w efekcie ROZWÓJ

To chyba dobrze, a nie źle?

Panie redaktorze, nie ma zakazu inwestowania bez zwolnień z podatków i innych zachęt, ale chyba się taki inwestor nie pojawił......

16:42, 06.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Tomek45Tomek45

0 0

Cudów w ekonomii nigdy nie było i nie będzie. Od początku wiadomo było, że bzdurną ułudą jest marzenie o inwestorach sprowadzających do Polski nowoczesne technologie. Mamy być tylko miejscem do lokowania montowni, magazynów i szkodliwej dla zdrowia produkcji. Mamy też być zmuszani do przyjmowania najmniej wykwalifikowanych ciemnoskórych imigrantów, którzy Unii nie są potrzebni, gdyż tylko przysporzą sporo nieszczęść i kłopotów, bo do pracy raczej garnąć się nie będą. Przewidując to, w czasie referendum o przystąpieniu Polski do Unii głosowałem PRZECIW i tak samo głosowałbym i dziś.

17:44, 06.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

widzwidz

0 0

skoro miasto ma tyle terenów, to fajnie jakby zaczęli budować nowe mieszkania od spółdzielni mieszkaniowych, jak w Łasku

19:43, 06.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

BabaYagaBabaYaga

0 0

@Tomek45 nie ma to jak praca w NBP bez kwalifikacji i za 80 000 zł miesięcznie, albo w ZWiK też bez kwalifikacji - ale tam już takiej kasy nie ma. Może wiesz ile zarabia szef Glapinski skoro aniołki mają po 80 000 zł? Belka zarabiał marne 55 000 zł jako prezes - nie ma to jak dobra zmiana. Dlatego jak do pracy to tylko do dojnej zmiany, a nie do jakiejś montowni pralek. Polki będą prały na tarze bo na prąd ich stać nie będzie. Natomiast poziom artykułu zerowy - Życie Pabianic schodzi na psy.

20:16, 06.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Tomek45Tomek45

0 0

@BabaYaga,

Wygląda na to, że chyba wróciłaś z jakiegoś balu karnawałowego, bo bredzisz niemożebnie. Weź coś na kaca, a potem się wypowiadaj.

21:51, 06.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

abra129abra129

0 0

Polska to kraj ludzi zniewolonych umysłowo.

06:41, 07.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

FusyzkawyFusyzkawy

0 0

Może w końcu naprawią szyny tramwajowe.

07:29, 07.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

princeofwalesprinceofwales

0 0

@Tomek45, daruj sobie te brednie o imigrantach. Taki pisi przekaz dnia już nieaktualny. I to raczej ty jesteś wczorajszy.

Jako wszechwiedząca wiedźma ple-ple podaj mi liczby do najbliższego losowania Lotto, bo na robotę od dojnej zmiany za 80 tysi nie mam szans...

13:54, 07.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Tomek45Tomek45

0 0

@prince...,

Brednie o rzekomym braku aktualności problemu "dystrybucji" ciemnoskórych do Polski, to ty nam tu prawisz. Dopóki nie zniknie ze świecznika UE sitwa lewaków wraz z ich guru George'm Soros'em, dotąd zagrożenie dla Polski będzie ciągle realne.

No, chyba, że pójdziemy śladem Anglików i wcześnie wypiszemy się z tego "eurokolchozu".

20:58, 07.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

KONSKONS

0 0

W zasadzie to dobrze jak dziennikarz krytycznie prześwietla wszystkie aspekty. Możliwe, że niektóre inwestycje nie są takie lukratywne jakby się wydawało, albo jakby być mogło gdyby negocjacje były prowadzone prawidłowo.

Tutaj jednak uderza brak bezstronności i krótkowzroczność. Co to za argument, że teraz akurat bezrobocie jest tu niskie? Albo, że nie będą odpowiednio płacić? Przecież nie ma niewolnictwa, nikt nikogo nie będzie zmuszać do zatrudnienia. A możliwość wyboru miejsca pracy jest bezcenna, a jak za mało będą płacić to przecież nikt nie przyjdzie. Poza tym skąd ta pewność, że w okolicznych firmach płacą więcej? Może właśnie tak nie jest i to niektórym nie pasuje?

Poza tym stwierdzenie, że magazyn lepszy niż nowoczesna fabryka. Kompletna głupota. Nowoczesne magazyny nie potrzebują już w ogóle nikogo z obsługi! Jedynie do konserwacji sprzętu. A w fabryce to znajdzie się też zatrudnienie dla fachowców i jak ich teraz szkolą za granicą to pewnie i będą o nich dbać.

18:58, 08.01.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%