"Miniatury Żeglarskie" poświęcone są polskim samotnym żeglarzom. Autor wprowadza czytelnika w świat samotnego żeglowania wokół Ziemi i po raz pierwszy w historii polskiego żeglarstwa zestawia listę wszystkich polskich żeglarzy, którzy samotnie okrążyli glob. Wśród nich znalazł się Andrzej Placek. Pabianiczanin jest od dwóch lat w podróży jachtem, który nazwał „Tiggy”. Razem z nim podróżuje kotka – Tosia.
Jacht jest drewniany z 1960 roku wykonany według projektu Nicholsona. Ma długość 7,97 m. Widać po nim, że pokonał wiele mil morskich, choć właściciel bardzo o niego dba.
- Co chwilę trzeba coś naprawiać, dokupywać jakieś części i unowocześniać jacht. To jest mój drugi, a teraz to może nawet pierwszy dom, więc muszę zrobić tak, aby jeszcze trochę posłużył – mówi Placek.
W książce opisano rejs pabianickiego żeglarza, który trwał od 30 listopada 2016 roku do 19 grudnia 2017 roku. Przeczytamy tam, że postanowił płynąć dookoła świata śladami Leonida Teligi, którego poznał w styczniu 1969 roku w Dakarze. Teliga płynął wtedy samotnie dookoła świata. Placek był na praktyce studenckiej na statku szkolnym. Swoje marzenie mógł spełnić dopiero po przejściu na emeryturę. W 2008 roku kupił jacht i sam go wyremontował. W tym samym roku wyruszył z Anglii, ale w czasie sztormu złamał żebra i musiał zatrzymać się na Teneryfie. Tu pozostał 8 lat, zarabiając na dalszy ciąg rejsu. Z Teneryfy wypłynął z kotką Tosią 16 listopada 2016 roku w kierunku Wysp Karaibskich. 19 grudnia 2017 roku przerwał rejs na Grenadzie z powodu ataku astmy. Na tym kończy się opowieść Andrzeja Kowalczyka w książce „Samotni pod polską banderą”.
Andrzej Placek na Grenadzie spędził dłuższy czas. Niedawno wyruszył w dalszy rejs. Chce odwiedzić przyjaciół na wyspie Beqlej. Mają mieć dla niego paczki przywiezione z Polski i jedzenie dla kotki. Potem chce płynąć na Kubę. Będzie miał do przepłynięcia kilka mil morskich.
Andrzej Placek lub samotne żeglowanie. Nie przeszkadza mu to, że nie ma się do kogo odezwać, bo zawsze może mówić do kota. Smutek ogarnia go gdy zachodzi słońce i robi się cisza.
- Patrzę wtedy w gwiazdy i myślę. Mam dużo czasu na zastanawianie się nad życiem. Więcej niż ludzie w codziennym zabieganiu.
Do szczęścia nie potrzebuje wiele. Niestety, z biegiem czasu szwankuje zdrowie. Jacht potrafi naprawić sam. Choć wielokrotnie stawał oko w oko z żywiołem, do tej pory to zawsze on wygrywał.
Komentarze do artykułu: Samotni pod polską banderą
Nasi internauci napisali 1 komentarzy
komentarz dodano: 2020-01-04 11:12:18