5-letni amstaff Bąbel został postrzelony z broni gładkolufowej na początku lipca w Wincentowie. O sprawie pisaliśmy TUTAJ. Poniżej treść oświadczenia policji (treść oryginalna).
„W nawiązaniu do artykułu opublikowanego 17 lipca 2024 roku przez redakcję Życia Pabianic dotyczącego postrzelonego psa w gminie Dobroń informuję, że pabianiccy policjanci interweniowali w związku z tym zdarzeniem. Jednakże pozyskane przez funkcjonariuszy ustalenia oraz przebieg zdarzenia odbiegają od treści przekazanych w Państwa publikacji. Przedstawione argumenty tylko jednej ze stron, nie są w pełni rzetelne i miarodajne.
Zgłaszający oświadczył, że był ze swoimi dwoma psami rasy Amstaff w lesie. Podczas spaceru psy nie były trzymane na smyczy. W pewnym momencie zauważyły bezpańskiego psa, za którym pobiegły. Właściciel stracił je z pola widzenia. Po chwili mężczyzna usłyszał powtarzający się huk. W chwili interwencji nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić czy był to wystrzał z broni czy odgłos petard. Zgłaszający dodał, że przywoływał psy, po pewnym czasie wrócił do niego tylko jeden. Policjanci wspólnie z mężczyzną rozpoczęli poszukiwania drugiego czworonoga. W trakcie prowadzonych czynności na miejsce przyjechał mężczyzna, który jak oświadczył został zaalarmowany o wystrzałach przez mieszkającą w pobliżu córkę. Kierujący nie posiadał przy sobie, ani w pojeździe żadnych materiałów wybuchowych, ani też broni. Nie był również bezpośrednim świadkiem zdarzenia.
Na miejscu zdarzenia nie było żadnych śladów świadczących o użyciu broni, nie znaleziono również rannego zwierzęcia. W związku z faktem, że na dworze zapadł zmrok i nie było możliwości kontynuowania poszukiwań policjanci zakończyli interwencję o godzinie 23.10. Właściciel psa został pouczony o sposobie dalszego postępowania. 3 lipca 2024 roku zgłaszający skontaktował się telefonicznie z miejscowym dzielnicowym. Podczas rozmowy przekazał policjantowi, że psy są łagodne i nie były trzymane na smyczy. Zwierzęta miały uciec, jedno z nich nie powróciło. Mężczyzna podejrzewa, że mogło zostać zastrzelone przez myśliwego.
Dzielnicowy poinformował zgłaszającego o obowiązku trzymania psów na smyczy (art. 166 Kodeksu wykroczeń), a następnie skontaktował się z Komendantem Straży Leśnej Łask – Kolumna. W dniu 2 lipca nie odnotowano żadnych polowań w elektronicznej książce Nadleśnictwa. Leśniczy przekazał, że bezpańskie zwierzęta domowe są wyłapywane i przekazywane do właściwej terenowo gminy. Poza tym, po zmianie obowiązujących przepisów, leśniczy posiada zakaz odstrzału bezpańskich psów. Dzielnicowy ponownie nawiązał kontakt ze zgłaszającym i poinformował go o aktualnym stanie prawnym, a także o toku dalszego postępowania. Funkcjonariusz pouczył mężczyznę, o tym, aby w przypadku powrotu psa posiadającego obrażenia natychmiast złożył zawiadomienie w tej sprawie w tutejszej jednostce Policji. Zgłaszający jednak o powrocie rannego zwierzęcia nie poinformował i nie złożył zawiadomienia w tej sprawie.
Nadmieniam, że dzielnicowy z Posterunku Policji w Hermanowie ustalił w rozmowie z miejscowym lekarzem weterynarii, że właściciel dwa dni po zdarzeniu przywiózł ranne zwierzę celem udzielenia mu pomocy. Pies posiadał obrażenia mogące świadczyć o użyciu broni palnej. Natomiast nie było wcześniej podobnych sytuacji. Policjanci w okolicy miejsca zdarzenia również nie odnotowali podobnych zgłoszeń.
Dzielnicowy w toku prowadzonych czynności ustalił, że sprawcą postrzelenia psa jest jeden z mieszkańców miejscowości, w której doszło do zdarzenia. Z informacji pozyskanych przez dzielnicowego wynika, że właściciel psów powiadomił o zdarzeniu Prokuraturę Rejonową w Łasku. 19 lipca 2024 roku śledczy przekazali całość zgromadzonych w tej sprawie materiałów ww. Prokuraturze. Na tę chwilę nikt nie usłyszał w tej sprawie zarzutów.
podkom. Agnieszka Jachimek"
Komentarze do artykułu: Kto strzelał do Bąbla?
Ten artykuł ma wyłączoną opcję komentarzy