- Wygraliśmy na trudnym terenie, bo nasza gra wyglądała dobrze – nie ukrywa Przemysław Nowak, szkoleniowiec Włókniarza. – Dobrze w bramce spisywał się Piotr Wach, dlatego zagraliśmy „na zero” z tyłu. Na sześć minut przed końcem nasz bramkarz obronił rzut karny.

Pierwszą bramkę dla Włókniarza strzelił w 40. minucie Artur Sobytkowski, pewnie egzekwując rzut karny.

Po zmianie stron byliśmy skuteczniejsi. Po godzinie gry Kacper Wójcik pomknął z piłką wzdłuż linii pola karnego i strzelił nie do obrony przy słupku. Wynik na 0:3 ustalił rezerwowy Aleksander Malinowski, z zimną krwią wykorzystując sytuację sam na sam.

- Mieliśmy więcej okazji do zdobycia gola: Przemysławowi Kicie obrońcy wybili piłkę z bramki, Sobytkowski nie trafił z bliska głową, a po uderzeniu Rafała Rikszajda zadrżała poprzeczka – wylicza Nowak. – Strzelali też Wójcik i Kita, ale gol nie padł.

Włókniarz: Wach – Acela, Kujawski, Czerwiński, Jarych (65. Kwiatkowski) – Sobytkowski (57. Olszewski), Bocian (75.Mazur), Becht (57. Kaczorowski), Wójcik (62. Przyk), Mikołajczyk (77. Malinowski) – Kita (77. Rikszajd).