To był debiut Adama Grzegorzewskiego w Igrzyskach Olimpijskich. 26-letni jeździec z Dąbrowy koło Pabianic został wystawiony jako pierwszy z polskich reprezentantów. Jechał na koniu Issem.

- Częściowo jeźdźca i konia zjadła debiutancka trema. Po pierwszej „zrzutce” koń też się zdeprymował – mówi Andrzej Możyszek, dziadek pana Adama. – To był pierwszy start Adama po złamaniu nogi w kostce, pojechał nie tak, jak wszyscy oczekiwali.

Grzegorzewski dostał aż 28 punktów karnych. Pokonał parkur w czasie 78.51, a norma wynosiła 79 sekund. Po jego przejeździe Polska zajmowała ostatnie miejsce.

- Nie było okazji wcześniej uczestniczyć w tej rangi zawodach. Na trybunach było 20 tysięcy widzów, do tego doszedł trudny, wymagający parkur – ocenia pan Andrzej. – Najmłodszy z zawodników poszedł na pierwszy ogień, co też nie było najbardziej fortunnym rozwiązaniem.

Dawid Kubiak na koniu Flash Blue B zaliczył 16 punktów karnych, a Maksymilian Wechta na Cheppetano 9. Łącznie dostaliśmy 53 punkty karne, co wystarczyło tylko do 17. lokaty. Za nami były tylko Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska.

- Faworyci pojechali na miarę swoich możliwości, choć w pierwszej dziesiątce zabrakło miejsca dla takich reprezentacji jak Hiszpania, Szwajcaria, Austria czy Kanada, co należy uznać za niespodziankę – przyznaje Możyszek.

Eliminacje wygrali Niemcy, którzy nie zaliczyli żadnej zrzutki.

W poniedziałek turniej indywidualny. Adam Grzegorzewski będzie jednym z 75 startujących zawodników.

- Na pewno trzeba będzie poprawić trochę rzeczy, żeby było lepiej. Dzisiejsze błędy wynikały z braku objeżdżenia – mówi Możyszek. – Wierzę, że w poniedziałek będzie lepiej.