Zamknij

Pabianicki dom artysty nazywano „podłódzką Zachętą”

Roman Kubiak 12:03, 25.07.2025 Aktualizacja: 12:13, 25.07.2025
Skomentuj archiwum/2009 rok archiwum/2009 rok

Przed drugą wojną światową dom Bolesława Nawrockiego był wart grube miliony. Na ścianach budynku przy Tuszyńskiej 78 (Piotra Skargi) wisiały arcydzieła malarstwa europejskiego, obrazy: van Dycka, Tycjana, Murilla, Bruegla, Gauguina. Podczas okupacji zagrabili je Niemcy.

 

Parterową willę z poddaszem przy Tuszyńskiej zbudował ojciec Bolesława, Franciszek Nawrocki, właściciel cegielni na Młodzieniaszku. Wychowywaniem syna, urodzonego 8 czerwca 1877 roku w Łodzi, zajmowała się żona, Eleonora z Kiełbasińskich. Bolesław biegał po ogrodzie, póki nie nadeszła pora pójść do szkoły elementarnej, tej przy zamku. Egzamin dojrzałości zdał w Warszawie, gdzie pobierał też lekcje rysunku w pracowni mistrza pejzażu, Wojciecha Gersona.

Studia w Monachium

Sporo już potrafił, gdy w 1895 roku ojciec zafundował mu wyjazd do Monachium, po nauki w akademii malarskiej mistrza Johanna Caspara Hertericha. Dwa lata później Bolesław wrócił do kraju, by w Krakowie pobierać lekcje u mistrza Leona Wyczółkowskiego. Stamtąd wyjechał na studia do Paryża. We Francji prowadził pracownię artystyczną, malował na zamówienia. Szybko zasłynął jako portrecista. Wizerunki znanych paryskich doktorów, umieszczone przez niego na obrazie „Lekcja anatomii”, otworzyły bramy pałaców. Nawrocki był zapraszany na dwory, by portretował władców Europy, ich żony, następców tronu, generałów. Niezbyt zamożny malarz skwapliwie z tego korzystał.

Przeczytaj też: dzieło Nawrockiego odkryte w pabianickim mieszkaniu

Malował królów i prezydentów

W kwietniu 1904 roku „Dziennik Polski” pisał: „Z Rzymu donoszą, iż bawił tam młody polski malarz, pan Bolesław Nawrocki, dla zdjęcia podobizn z kilku osób mających urzędy dworskie. Pan Nawrocki otrzymał zamówienie od doktora Bianchi, bogatego Włocha, aby wymalował wielki obraz pamiątkowy, przedstawiający uroczyste przyjęcie, jakie Paryż zgotował królowi włoskiemu. Na obrazie ma być portretowanych około stu osób: oprócz rodziny królewskiej, ciało dyplomatyczne, dygnitarze, damy dworu”. Przez kilka dni Nawrockiemu pozowała włoska rodzina królewska, prezydent Francji Emil Francois Loubet z małżonką oraz dygnitarze obu państw. Wkrótce pabianiczanin stał się nadwornym malarzem Wiktora Emanuela III. Za zasługi dla Italii król przypiął mu order Wielkiej Gwiazdy Korony Włoch. Nawrocki namalował też oficjalne portrety trzech prezydentów Francji, za co sowicie go nagrodzono i odznaczono Legią Honorową.

Zarabiał krocie, kolekcjonował dzieła mistrzów

Zarabiał krocie. Brał też prestiżowe nagrody. Za obraz „U progu życia” dostał złoty medal wystawy w Bordeaux (1904), a płótno „Rozpacz” przyniosło mu główną nagrodę w konkursie paryskim (1907). Dla przyjaciół Nawrocki namalował katedrę Notre-Dame. Po powrocie do Polski zamieszkał w Warszawie, dokąd sprowadzał kupione w Paryżu dzieła sztuki: obrazy Tycjana, van Dycka, Bruegla, Gauguina, rzeźby, arrasy, porcelanę, biżuterię, zdobione meble. Był już sławnym malarzem, gdy w 1909 roku otworzył szkołę w Pabianicach. Przyjeżdżali do niej adepci z Kalisza, Poznania, Piotrkowa i Warszawy. W 1915 roku mistrz zawiesił działalność szkoły, gdyż dostał zlecenie sportretowania carskich dygnitarzy i generałów. Na niemal dwa lata wyjechał do Moskwy, na Krym i Kaukaz. Gdy w Rosji rozgorzała bolszewicka rewolucja, Nawrocki wrócił nad Wisłę. Malował obrazy ilustrujące sceny z wojny polsko-bolszewickiej i obrony Warszawy.

Portrecista dostojników

Mając czterdzieści cztery lata, wziął w stolicy ślub z panną Janiną Marcelą Neuding. Trzy lata później państwu Nawrockim urodził się syn, Bolesław Jan – przyszły doktor prawa, muzyk, muzykolog, kolekcjoner i filantrop. Ustatkowawszy się nieco, Bolesław malował pejzaże i portrety prezydentów Polski: Gabriela Narutowicza i Stanisława Wojciechowskiego. Przyjął też zamówienia na portrety premierów: Ignacego Paderewskiego i Wincentego Witosa. W parafii św. Floriana na Starym Mieście malował bezinteresownie. Kaplicy, na budowę której w 1897 roku podarował cegły jego ojciec, Franciszek Nawrocki, ofiarował wizerunki świętych: Cecylii, Antoniego i Teresy. Aniołki namalowane na tych płótnach mają twarzyczki pabianickich dzieci, które chętnie pozowały twórcy. Artysta sporządził tu kopię obrazu Rubensa „Zdjęcie z krzyża”.

Malarz Pabianic

Na dobre osiadł w Pabianicach. Przebudował willę, zwiózł do niej zbiory dzieł sztuki z warszawskiego mieszkania, za domem kazał urządzić ogród. Tutejszym dzieciom mistrz udzielał lekcji rysunku. W ogrodzie malował z pamięci paryskie pejzaże, a na miejskich placach sceny z Pabianic: zamek, kościół św. Mateusza, targowisko. Jeździł do Pawlikowic, Dłutowa, Sereczyna i Ldzania, aby malować pejzaże. Swe prace wystawiał w warszawskiej Zachęcie, Paryżu, Bordeaux, Rzymie, Krakowie, Gdyni i Łodzi. Cztery lata przed wybuchem wojny artysta zbliżał się do sześćdziesiątki i przekonania, że dobrze byłoby zostawić po sobie choćby niedużą galerię obrazów. Przeznaczył na to rodzinną willę. „Gazeta Pabjanicka” z 1935 roku pisała: „Wybitny artysta-malarz, obywatel naszego miasta, p. Bolesław Nawrocki, posiadający w swym mieszkaniu przy ul. Tuszyńskiej galerię obrazów, wyraził chęć ofiarowania miastu zbiorów na własność, w ilości 200 egzemplarzy wartych do 100 tysięcy zł”. Prezydent Pabianic Bolesław Futyma powołał wprawdzie komisję rzeczoznawców, która obejrzała zbiory Nawrockiego, lecz euforii w ratuszu nie było.

Niemcy chcieli go uwięzić - interweniował premier Włoch

Miasto odtrąciło dar sławnego malarza. „Skoro tak z nim postąpiono, to artysta ma zamiar wywieźć swe obrazy za granicę, na drugą półkulę, do Argentyny” – pisała prasa. Kilka dni po zajęciu Pabianic, we wrześniu 1939 roku, Niemcy aresztowali Nawrockiego. Uwięzili go wraz ze znamienitymi obywatelami miasta w sali Domu Ludowego przy ulicy Kościuszki. Stamtąd wywieźli na łódzki Radogoszcz, z zamiarem odesłania do obozu koncentracyjnego. Jednak krewni Bolesława zdążyli powiadomić ambasadę Włoch, skąd wiadomość o uwięzieniu Nawrockiego - kawalera orderu Wielkiej Gwiazdy Korony Włoch, dotarła do rządu w Rzymie. Premier Włoch interweniował w Berlinie, skutkiem czego Nawrocki wyszedł na wolność. W domu ujrzał ogołocone ściany. Pod jego nieobecność Niemcy zagrabili i wywieźli najcenniejsze obrazy: Tycjana, Petera Bruegla, Antoona van Dycka, Bartolomea Murilla. Na zadeptanej podłodze leżał nic niewarty kwit rekwizycji dzieł sztuki, opieczętowany stemplem ze swastyką. Ogromnej wartości obrazy nigdy nie wróciły do Nawrockich. Gdy wybuchło powstanie warszawskie, Bolesław został w walczącej stolicy. Do Pabianic przyjechał dopiero zimą. Ciężko się rozchorował.

Spoczął na Powązkach

Zmarł 5 lipca 1946 roku pod dachem rodzinnego domu przy Tuszyńskiej. Pochowano go na cmentarzu katolickim, na koszt miasta. Pół roku później „Dziennik Łódzki” pisał: „Ministerstwo Kultury postanowiło ekshumować i przenieść zwłoki prof. Nawrockiego, zasłużonego pracownika na polu kultury narodowej, do Warszawy, gdzie spoczną w kwaterze zasłużonych na cmentarzu powązkowskim”. Ekshumację przeprowadzono w maju 1947 roku. Kolekcję ponad stu ocalonych prac Bolesława Nawrockiego: obrazy olejne, pastele, akwarele, rysunki i płaskorzeźby przejął syn artysty, Bolesław Jan, który mieszkał w willi, studiując w łódzkiej szkole muzycznej. W 1948 roku ulicę Cegielnianą w Pabianicach władze miasta przemianowały na ulicę Bolesława Nawrockiego. Trzy lata później syn artysty odnalazł szkicownik ojca z okresu studiów w Paryżu. Była na nim data „1898”, a w środku rysunek głowy generała Walerego Wróblewskiego, dowódcy z powstania styczniowego i Komuny Paryskiej. Rysunek kupiło Ministerstwo Kultury i Sztuki”. Czterdzieści lat później Bolesław Jan Nawrocki – wówczas już doktor prawa, absolwent uczelni w Paryżu, Nantes i Turynie, przekazał miastu odziedziczony dom przy ulicy Piotra Skargi 78, wraz z kolekcją obrazów ojca. Dołożył do tego obrazy Meli Muter - polskiej portrecistki i modernistki żydowskiego pochodzenia, przyjaciółki ojca, której mecenas Nawrocki pomagał w ostatnich latach jej życia w Paryżu.

Miasto nie przyjęło darowizny

Jednak radni Pabianic nie przyjęli darowizny. Tłumacząc się niedostatkiem miejskich pieniędzy na prowadzenie muzeum malarza Nawrockiego, stracili zainteresowanie domem. Willę krytą czterospadowym dachem i otaczający ją ogród syn artysty sprzedał prywatnemu kupcowi.

"My, pabianiczanie" Roman Kubiak

(Roman Kubiak)
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%