We wtorek, 20 maja, tuż przed zamknięciem sklepu jeden z klientów postanowił sięgnąć po gotówkę… nie swoją.
Około 21.35 do sklepu wszedł młody mężczyzna. Nie wyglądał podejrzanie – ot, zwykły klient. Jednak zamiast zrobić zakupy, podszedł do kasy, gdzie akurat trwało liczenie całodziennego utargu. Wykorzystując chwilę nieuwagi, chwycił gotówkę leżącą na blacie i wybiegł ze sklepu. Myślał, że się uda. Nie udało się.
Na jego nieszczęście wszystko widzieli inni klienci, którzy bez wahania ruszyli za złodziejem. Złapali go na parkingu i zaprowadzili z powrotem do sklepu. Tam wyszło na jaw, że łupem padło okrągłe 1.000 złotych. Złodziej schował gotówkę w bieliźnie.
Wezwano policję. 28-latek – jak się okazało, mieszkaniec Ksawerowa – przyznał się do kradzieży. Tłumaczył, że nie pracuje, ma trudną sytuację finansową i „nie czuje potrzeby podejmowania pracy”. Został zatrzymany, a pieniądze wróciły do właścicieli.
Teraz mężczyzna będzie musiał odpowiedzieć za swój „skok na kasę” przed sądem. Grozi mu nawet 5 lat więzienia.
0 0
"Tłumaczył, że nie pracuje, ma trudną sytuację finansową i nie czuje potrzeby podejmowania pracy" - pokolenie "Z" w pełnej krasie...