Pabianicka policja prowadzi śledztwo w sprawie wydarzeń na lekcji chemii w Szkole Podstawowej nr 1 w Konstantynowie Łódzkim. Dyrekcja odpiera zarzuty.
- Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła 18 listopada matka jednego z uczniów – mówi podkom. Agnieszka Jachimek, oficer prasowy pabianickiej komendy policji.
Kobieta stwierdziła, że po lekcji jej dziecko, jak i sześcioro innych uczniów, poczuło się źle. Powodem, jej zdaniem, były opary amoniaku, którego nawdychały się dzieci podczas zajęć w szkole.
Było to 18 listopada. W klasie V zajęcia prowadziła nauczycielka chemii, która zastępowała nieobecną koleżankę. Choć chemia jest dopiero w klasie siódmej, „chemiczka” chciała pokazać piątoklasistom, jak wygląda ten przedmiot.
- Chciała zachęcić dzieci do chemii i przeprowadziła doświadczenie – relacjonuje podkom. Jachimek. - Dała do powąchania uczniom roztwór amoniaku.
Po tym doświadczeniu 7 uczniów z całej kilkudziesięcioosobowej klasy poczuło się źle, miały ból głowy, brzucha, nudności. Dziećmi zajęła się szkolna pielęgniarka. Powiadomiono rodziców.
- Nasze pogotowie nie było wzywane do szkoły w Konstantynowie tego dnia. Do SOR-u też nikt się nie zgłosił – informuje Patrycja Socha, rzeczniczka prasowa Pabianickiego Centrum Medycznego.
Zapytany przez nas o wydarzenia w podległej samorządowi szkole Robert Jakubowski, burmistrz Konstantynowa, oświadczył, że poprosił dyrekcję szkoły o wyjaśnienia.
Na stronie SP 1, dyrektor podstawówki zamieścił tekst „stanowiska”, w którym pisze między innymi:
„Z całą stanowczością oświadczam, że podczas zajęć z nauczycielem chemii nie miała miejsca jakakolwiek sytuacja, w której uczniowie byliby zmuszani – w sposób bezpośredni lub pośredni – do wąchania jakichkolwiek substancji chemicznych. Tym bardziej kłamliwe i całkowicie bezpodstawne jest twierdzenie, jakoby uczniowie byli zmuszani do wąchania siarkowodoru. Kategorycznie zaprzeczam również informacjom, jakoby w trakcie zajęć którykolwiek z uczniów zgłaszał jakiekolwiek dolegliwości. Nauczyciel prowadzący zajęcia działał zgodnie z obowiązującymi procedurami, a otwarcie okna przez nauczyciela, w celu przewietrzenia pomieszczenia stanowiło standardowy element dbałości o komfort i bezpieczeństwo uczniów. Zajęcia odbywały się w nowoczesnym, bezpiecznym laboratorium w hali FunLab. Po zakończeniu zajęć część uczniów zgłosiła się do pielęgniarki szkolnej, po czym zostali oni odebrani przez rodziców. Nie istniały jednak żadne przesłanki wskazujące na naruszenie bezpieczeństwa podczas lekcji ani na jakiekolwiek nieprawidłowości w jej przebiegu. Podkreślam, że bezpieczeństwo dzieci nie było w żadnym momencie zagrożone, a wszystkie procedury obowiązujące w Szkole Podstawowej nr 1 zostały bezwzględnie dochowane.”
Policja, na wniosek matki poszkodowanego ucznia, prowadzi śledztwo w tej sprawie.
- Trwa postępowanie w związku z art. 160 kodeksu karnego – ujawnia podkomisarz Jachimek. - Artykuł ten dotyczy przestępstwa narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
W zależności od okoliczności i stopnia winy, sprawca może być ukarany karą pozbawienia wolności do lat 3 (jeśli działał umyślnie). Jeśli na sprawcy ciążył obowiązek opieki, kara może być surowsza (od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności). W przypadku działania nieumyślnego, kara jest łagodniejsza (grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do roku), a ściganie odbywa się na wniosek pokrzywdzonego.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zyciepabianic.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz