Założyli go wspólnie Izabela i Marcin Klusek. Działalność rozpoczął dwa miesiące temu. Wszystko jest tutaj nowe i pachnące. Pani Izabela ma niepełnosprawną siostrę, która skończyła 47 lat. Rodzice poświęcali jej dużo czasu. Sama Iza nabrała doświadczenia w opiece nad chorymi osobami. Na razie jeszcze siostra mieszka z mamą, która jest w stanie się nią zajmować. Kiedyś jednak może przyjść taki czas, że trzeba będzie wziąć ją pod swoje skrzydła. Z myślą o tym powstała koncepcja pomagania rodzinom, które borykają się z tego typu problemami.
Tak się zaczęło
Kilka lat temu Izabela Klusek z ramienia wojewody nadzorowała m.in. działalność domów, w których mieszkali starsi i chorzy ludzie. Ukończyła studia podyplomowe w zakresie organizacji pomocy społecznej. Wtedy zauważyła, że w regionie łódzkim społeczeństwo starzeje się w bardzo szybkim tempie i jest za mało miejsc dla ludzi starszych, chorych, często leżących i niepełnosprawnych. Rodzinom trudno opiekować się swoimi bliskimi, którzy wymagają całodobowej opieki. Szukają dla nich miejsc, gdzie będzie domowo, kameralnie, przytulnie i będą mieli zagwarantowaną fachową pomoc ludzi znających się na profesjonalnej opiece.
Na początku otworzyli tego typu dom w Łodzi. Późnej w Ksawerowie. Były to niewielkie placówki, do tego w wynajmowanych obiektach. W domu mogło mieszkać maksymalnie 8 osób. Gdy kończyła się umowa najmu, trzeba było szukać nowego lokum.
- Mieliśmy coraz więcej chętnych. Dlatego zdecydowaliśmy się zbudować tego typu obiekt w Kudrowicach. Założyliśmy, że na początek będzie tutaj trzydzieści miejsc, z czasem możemy budynek rozbudować – mówi Marcin Klusek.
Tak żyją mieszkańcy
Obecnie w Domu Seniora przybywają 24 osoby. Na przyjęcie czekają 3 kolejne. Większość miejsc jest zajmowana na dłuższy czas, ale zdarza się, że są przyjmowane osoby na czas określony.
- My to miejsce nazywamy domem. Nasi pensjonariusze przebywają tutaj całodobowo, mają zapewnioną opiekę pielęgniarek, opiekunek, lekarza i w zależności od potrzeb fizjoterapeuty – rehabilitanta – opowiadają właściciele.
Jest również terapeutka, która umila czas podopiecznym. Prowadzi dla nich różnego rodzaju terapie, m.in. psychologiczną, manualną, ćwiczenie pamięci. Czyta im gazety. W zależności od potrzeb, jest prowadzona rehabilitacja. Zajmuje się tym Paweł Błoch, syn pani Izabeli. Dlatego mówią, że Dom Seniora to ich rodzinny biznes i podkreślają, że trzeba mieć wielkie serce i powołanie, aby prowadzić tego typu działalność.
Mieszkańcy domu celebrują posiłki. Są dowożone przez firmę cateringową. Jest ich pięć w ciągu dnia.
- Jedzenie jest bardzo dobre – twierdzi pan Sławek, mieszkaniec Domu Seniora. - Do tego mam tutaj wspaniałe koleżanki, czyli Marię i Anię. Lubimy porozmawiać z dyrektorem. Lubię tu być.
Wielu z nich spędza czas w pokoju dziennym, gdzie spożywają posiłki i wypoczywają. Są tam kanapy, fotele i jako punkt centralny duży telewizor. Oglądają go wspólnie, dyskutują.
- Tworzą tutaj domowe społeczeństwo. Pomagają sobie nawzajem. Bardziej sprawne osoby wspierają te mniej sprawne – dodaje Marcin Klusek.
- Jest czyściutko, życzliwie i rodzinnie – potwierdza pani Anna. - Bardzo często rozmawiam z synem przez telefon i opowiadam mu wszystko, co się tutaj dzieje.
- Podchodzimy do każdego indywidualnie. Spełniamy ich życzenia – dodaje Iwona Borkowska, opiekunka.
Drugi rodzinny dom
Dobrze układa się współpraca z rodzinami. Większość umieszcza rodziców czy bliskich w Domu Seniora nie dlatego, że chce się ich pozbyć, a dlatego, że trudno jest opiekować się osobą starszą, zazwyczaj schorowaną i równocześnie wypełniać obowiązki zawodowe i rodzinne.
- Często trudniej jest rodzinom zaakceptować fakt umieszczenia kogoś w Domu Seniora, niż samym osobom, które do nas trafiają. One się cieszą, bo na przykład będą miały z kim porozmawiać, będą czuły się bezpiecznie przez cały dzień i noc – tłumaczą właściciele.
Pensjonariusze są często odwiedzani. Ich rodziny uczestniczą czynnie w spotkaniach świątecznych i okolicznościowych, przyjeżdżają na imieniny czy urodziny. Wnukowie i prawnukowie odwiedzają babcie i dziadków w styczniu, kiedy to obchodzą swoje święto. Przyjeżdżają przedszkolaki z Przedszkola Miejskiego nr 3 w Pabianicach. Wystawiają jasełka. Krzysztof Bigaj, muzyk, daje tutaj cykliczne koncerty.
- Dzięki temu, że w domu mieszka mała liczba osób, jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Wszyscy mówią do siebie po imieniu. Pracownicy i pensjonariusze stanowią zgrany zespół – mówi Jolanta Malej, opiekunka.
- Jesteśmy dostępni dla mieszkańców domu i ich rodzin 24 godziny na dobę. Wspieramy naszych seniorów każdego dnia. Wiemy, jak bardzo potrzebują naszej troski i opieki, dlatego poprzez nasze profesjonalne usługi pielęgnacyjne, opiekuńcze, terapeutyczne i rehabilitacyjne staramy się zapewnić im wszystko co najlepsze. Jeśli ktoś odchodzi, to pomagamy rodzinie w załatwieniu formalności. To są smutne chwile również dla nas – dodają właściciele.
Pensjonariusze mieszkają w pokojach jedno–, dwu– lub trzyosobowych. Wszystkie pokoje i łazienki są przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych, bez barier architektonicznych. Łazienki są w jedynkach. Pozostałe pokoje mają je na korytarzu. Średni koszt pobytu osoby wynosi ok. 3.000 złotych miesięcznie. Przyjęcia są wtedy, gdy jest wolne miejsce. Placówka dopiero rozpoczęła swoją działalność, nie ma jeszcze pełnego obłożenia, ale miejsc już zostało niewiele.
- Jak zauważymy, że potrzeby są większe, zdecydujemy o rozbudowie budynku – potwierdza pan Marcin.
Placówka działa zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa i na podstawie decyzji wydanej przez wojewodę łódzkiego. Pensjonariusz przebywa w niej na podstawie podpisanej umowy cywilno–prawnej między osobą reprezentującą Spółkę B&M Professional Care Sp.zo.o, w ramach której działa Dom Seniora w Kudrowicach, a mieszkańcem i jego rodziną. W dniu przyjęcia potrzebna jest również karta choroby, zalecenia lekarza co do przyjmowanych leków i jeśli osoba przyjmowana jest po wyjściu ze szpitala, to karta informacyjna - wypis.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz