Zamknij

Finał mistrzostw świata nie dla Kingi Królik

Grzegorz Ziarkowski Grzegorz Ziarkowski 22:03, 15.09.2025 Aktualizacja: 22:05, 15.09.2025
Skomentuj Kinga Królik (Azymut Pabianice) nie awansowała do finału biegu na 3.000 m z przeszkodami podczas mistrzostw świata w Tokio. Fot. pzla.pl Kinga Królik (Azymut Pabianice) nie awansowała do finału biegu na 3.000 m z przeszkodami podczas mistrzostw świata w Tokio. Fot. pzla.pl

Mistrzyni Polski w biegu na 3.000 metrów z przeszkodami nie awansowała do finału mistrzostw świata w Tokio. Zawodniczka Azymutu w swoim biegu eliminacyjnym zajęła 10. miejsce.

- Kinga Królik zrobiła duży postęp w tym roku – chwalili przed biegiem naszą mistrzynię Polski komentatorzy TVP Sport. – Jest już dojrzałą zawodniczką, choć młodą. Zawody Diamentowej Ligi nauczyły ją rywalizować z utytułowanymi zawodniczkami, ich nazwiska już nie robią na niej wrażenia.

Wrażenie robił jednak na niektórych sam start w Tokio – falstart popełniła brązowa medalistka olimpijska, Kenijka Faith Cherotich.

Bieg na 3.000 m z przeszkodami mocno rozpoczęła Norah Jeruto, Kenijka w barwach Kazachstanu. Po ośmiuset metrach zawodniczka Azymutu była siódma, biegła równo z Francuzką Flavie Renouard.

W połowie dystansu Kinga Królik zaczęła słabnąć, spadła na 10. miejsce. Stawce przewodziły biegaczki z Afryki, czołówka wyraźnie zaczęła „odjeżdżać” pabianiczance.

Na dwa okrążenia przed metą o pięć miejsc finałowych walczyło w zwartej grupie osiem zawodniczek. Ostatecznie do finału weszły: Cherotich, Jeruto, Elise Thorner (Wielka Brytania), Renouard i Lexy Halladay (USA).

Kinga Królik wbiegła na metę na 10. miejscu, z czasem 9:43.89.

- Starałam się, jak mogłam – przyznała w rozmowie z TVP Sport. – Ciężko się oddychało podczas biegu.

Kilkanaście dni temu Kinga Królik doznała kontuzji podczas zawodów Diamentowej Ligi w Zurychu.

- Mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, że tu jestem i byłam w stanie wystartować. Ostatnie tygodnie nie były łatwe i może przez to forma też uciekła – przyznała mistrzyni Polski. – Chciałabym bardzo podziękować osobom, które doprowadziły mnie do sprawności: fizjoterapeucie Dominikowi Omiotkowi, całemu sztabowi PZLA, który po urazie od razu się mną zajął.

Kinga Królik przyznała, że miała trening zastępczy i podczas zajęć nieco się asekurowała, bojąc się odnowienia urazu.

- To był udany rok, choć ostatnia, najważniejsza impreza w tym roku mi nie wyszła – podsumowała w rozmowie z TVP Sport.

Druga z naszych zawodniczek na 3.000 m z przeszkodami, Alicja Konieczek też nie awansowała do finału, zajmując 7. miejsce w swoim biegu eliminacyjnym. W rozmowie z Polską Agencją Prasową w ciekawy sposób zauważyła, że świat odjechał naszym trenerom, którzy nadal stosują starą… radziecką szkołę treningu.

Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%