Jadwiga Czupryn zaczęła przygodę z Ochotniczą Strażą Pożarną w Kudrowicach w 2003 roku. Jak to się stało? Jest nauczycielką i pracuje w Szkole Podstawowej w Petrykozach. Dzieci chciały pojechać na obóz strażacki, ale nie było opiekuna. Nauczycielka miała wszelkie papiery i szkolenia niezbędne do sprawowania tej funkcji. Pojechała. I tak już zostało. Teraz ma już swój własny mundur, a ostatnio zakupiła do niego krawat.
- Wcześniej pożyczałam od męża. Wreszcie znalazłam krawat kobiecy, który z pewnością będzie się lepiej prezentował – mówi.
Jej działka to kształcenie i opieka nad młodzieżą oraz kronika. Spisuje wszystkie wydarzenia, a także uwiecznia je na zdjęciach. Młodzi druhowie z Kudrowic od 2000 roku biorą udział w konkursie „Młodzież Zapobiega Pożarom”. Mają liczne sukcesy na szczeblu wojewódzkim. Kilkakrotnie awansowali do konkursu krajowego. Największe sukcesy należą do dziewcząt: Karoliny Rosińskiej i Ewa Knop.
Drużynę młodzieżową prowadzi 27-letnia Jolanta Cholewa, która również wielokrotnie brała udział w gaszeniu pożarów.
- Teraz wychowuję dwuletnie dziecko, ale wcześniej byłam pierwsza do wyjazdu – opowiada Jola. - Byłam m.in. przy pożarze kurnika w Świątnikach. To było w imieniny Jadwigi, data więc jest tym bardziej pamiętna.
- Dziewczyna ma charyzmę – opowiadają druhowie-ochotnicy. - Rządzi czasem chłopakami, a że ma donośny głos, to trzeba jej słuchać.
W akcjach biorą również udział: Natalia Miszewska, Katarzyna Kacprzak, Marta Suwalak i Sylwia Suwalak.
Tak działa młodzieżówka
Młodzieżowe drużyny są dwie: żeńska i męska. Obie liczą po 12 osób.
Tutaj nie jest trudno się zapisać. Nie ma skomplikowanej procedury przyjęcia. Przychodzisz, mówisz, że chcesz i jesteś. Jedyny wymóg – trzeba mieć ukończone 12 lat. Do tego pisemną zgodę muszą wyrazić rodzice. Utrzymują się jednak jedynie ci, którzy naprawdę działają i aktywnie uczestniczą w zbiórkach. Młodzież co roku jeździ na obozy szkoleniowo–wypoczynkowe w okresie letnim. Organizowane są one przez OSP na szczeblu ogólnopolskim. Tam spotykają się z młodymi ochotnikami i ochotniczkami z innych miast i miejscowości. To również rywalizacja, bo na obozach organizowane są różnego rodzaju konkursy. W tym roku pojechali nad morze do Mikoszewa (koło Krynicy Morskiej). Zimą organizowane są wyjazdy w czasie ferii.
Dziewczęta trzykrotnie wygrały Powiatowe Zawody Sportowo–Pożarnicze. Były dzięki temu na zawodach wojewódzkich.
Drużyny młodzieżowe działają prężnie i są bardzo zintegrowane. Służą temu wyjścia do kina czy na basen.
Młodzież organizuje dla mieszkańców Kudrowic i okolicznych wsi akcję „Książka na rowerze”. Rozpoczęli ją dwa lata temu i od tego momentu propagują czytelnictwo. Młodzi druhowie na rowerach rozwożą wypożyczone w bibliotece książki. Nie trzeba również samemu fatygować się, żeby je oddać. Po przeczytaniu odwożą je na miejsce.
Panowie też tu są
W OSP Kudrowice jest 47 strażaków, w tym 11 kobiet. Do pożarów jeździ 5 pań i 23 mężczyzn. Mają sześciu kierowców. Jednostka dysponuje dwoma wozami bojowymi. Ten większy zmieści nawet 9 osób, w średni wchodzi zastęp, czyli 6 strażaków. Gdy wyjeżdżają, najczęściej są w aucie: kierowca, dowódca akcji i dwie roty po dwie osoby. Sprzęt stoi w garażu i ładują go do auta w miarę potrzeb.
Ostatnio strażacy z OSP Kudrowice pomagali zalanym pabianiczanom po ulewie, która miała miejsce 27 lipca. Byli na ulicach: Toruńskiej, Kilińskiego i Brzoskwiniowej. Przez kilka godzin wypompowywali wodę z piwnic. W akcji wzięło udział 4 strażaków z Kudrowic.
Rocznie mają ok. 23 wyjazdów. W tym roku będzie ich więcej.
- Wszystko jest coraz lepiej zorganizowane, więc i do wyjazdów wyjeżdżamy szybciej – opowiada Mariusz Madaj, prezes OSP Kudrowice. - Kiedyś wyła syrena, żeby nas powiadomić. W zależności od tego skąd wieje, w niektórych częściach wsi nie było jej słychać. Teraz nie ma problemu, bo dostajemy informację SMS-em.
W ubiegłym roku często wyjeżdżali do usuwania gniazd szerszeni. W tym roku odnotowują więcej wypadków i nawałnic.
Pomagali podczas wypadku, w którym zginął 25-letni Arek, mieszkaniec Kudrowic. Stało się to w grudniu 2016 roku. Chłopaka znała większość mieszkańców wsi.
- Byliśmy wtedy na zabezpieczeniu. Strasznie to przeżyliśmy. To skłoniło nas do przeprowadzenia akcji „Świeć przykładem”. Zakupiliśmy pakiety, w których są odblaskowe kamizelki, opaski na rękę i przywieszki. To jest zestaw dla rodziny 2+2 – mówi Michał Patykowski.
Pakiety trafiły do mieszkańców Kudrowic, ale nie tylko. Rozdawano je również podczas pikniku rodzinnego, który zorganizowano w czerwcu tego roku.
Jednym z najstarszych czynnych członków jest Stefan Madaj. Działa w OSP od 1971 roku. Był w tym czasie zarówno prezesem, jak i członkiem zarządu. Pamięta pożary sprzed lat. Jeden z największych to pożar młyna w Pabianicach.
Z pokolenia na pokolenie
W Kudrowicach w OSP są całe rodziny. Stefan Madaj wciągnął tutaj już od małego swojego syna. Dziś Mariusz Madaj jest prezesem kudrowickich strażaków. Funkcję tę traktuje jako dodatek, cały czas na pierwszym miejscu są wyjazdy do pożarów.
- Każde zdarzenie jest inne. Nie można nosić roboty do domu. Zawsze jest to czyjeś nieszczęście lub krzywda ludzka – mówi.- Do tego nie da się przyzwyczaić. Staram się dać sobie dwa dni na to, żeby to przeżyć, a potem wracam do normalnego funkcjonowania.
Michał Patykowski wstąpił do OSP, bo tata był strażakiem. Jego dziadek, Józef Patykowski, zakładał kudrowicką straż.
- To dzieje się jakby z automatu. Często jest tata, wujek, brat i nikt z nas nie zastanawia się nad tym, czy być strażakiem czy nie. Po prostu osiąga się wiek i to się dzieje – mówi Patykowski. - Moja siostra też tutaj należy.
Pomoc innym mają zaszczepioną w genach. Są jednak również tacy, którzy nie mają przykładu z góry, a pcha ich do tego chęć pomagania innym i pasja.
- Są tutaj ludzie, którzy poświęcą swój czas, zdrowie, niekiedy nawet narażając życie, po to, aby uratować drugiego człowieka lub też jego mienie - dodaje.
Najdalej od strażnicy mieszka Roman Jarocki. Nie jest z Kudrowic, a ze Świątnik. Tam nie słychać dźwięku syreny. Dostaje jednak SMS jako pierwszy, bo system najpierw wysyła powiadomienie do tych, którzy mają najdalej. Dzięki temu Romek zwykle jest pierwszy na wezwanie.
- Kiedyś było tak, że jechał każdy kto mógł. Teraz wyjeżdżają tylko ci, którzy odbyli szkolenie. Większość ludzi pracowała na roli, więc jak był alarm, rzucali wszystko i meldowali się na zbiórce. Teraz w ciągu dnia większość strażaków jest w pracy i nie każdy jest w stanie wyjść – opowiada.
Strażacy poza wyjazdami dbają również o teren. Trzeba regularnie kosić trawę. Konserwują sprzęt. Tym zajmują się przede wszystkim ci, którzy nie jeżdżą do pożarów.
W strażnicy odbywa się większość imprez kulturalnych. W Dzień Strażaka jeżdżą na cmentarz zapalić znicze druhom, którzy odeszli.
Kudrowice liczą ok. 500 mieszkańców. Jeśli ktoś nie jest strażakiem – ochotnikiem, to w straży ma zwykle kogoś z rodziny. Każdy wie co się dzieje.
W 2008 roku w strażnicy założono kafejkę internetową ze środków unijnych. Dzięki temu mieszkańcy, którzy nie mieli internetu, mogli z niej korzystać bezpłatnie. Nie działa od roku, bo nie ma już potrzeby.
Za finanse odpowiada Mariusz Nowotny. Mówią na niego minister finansów. Podobno nie jest łatwo wyrwać parę złotych ze strażackich oszczędności. Wydaje pieniądze tylko wtedy, kiedy wie, że będą dobrze spożytkowane.
Trochę historii
W 1958 roku pojawiła się myśl o założeniu OSP Kudrowice. Wyszła od Józefa Wojtasika, sołtysa wsi. Pomysł przyjęto entuzjastycznie i powołano komitet budowy strażnicy. Pierwszy skład liczył 21 członków. Bezpłatnie teren pod budowę oddał Władysław Samarak. Mieszkańcy wsi na wniosek komitetu budowy opodatkowali się po 100 złotych od rodziny. Za te pieniądze zakupiono materiały budowlane. Zbudowali ją własnymi rękoma. Na otwarciu dostali od władz motopompę. Od 1973 roku mają własny sztandar.
Komentarze do artykułu: W tej straży rządzą dziewczyny!
Nasi internauci napisali 0 komentarzy