Od kilku tygodni, czyli końca września, kiedy wzrosła liczba zachorowań na Covid–19, w Pabianickim Centrum Medycznym znowu obowiązują obostrzenia.
– Pacjenci mają zakaz wychodzenia z sal i chodzenia po piętrach, np. do sklepiku czy wychodzenia przed budynek na papierosa. Obowiązuje zakaz palenia papierosów w szpitalu. Jest też zakaz odwiedzania chorych na oddziałach szpitalnych – informuje Adam Marczak, dyrektor w PCM.
Zezwolenie i specjalną przepustkę na odwiedziny może wystawić rodzinie pacjenta (osobom zaszczepionym przeciw Covid–19) jedynie kierownik–ordynator oddziału.
– Może to zrobić w szczególnie uzasadnionych przypadkach – dodaje Marczak.
Nikt z zewnątrz nie może wejść do szpitalnej kaplicy. Korytarz do niej prowadzący jest zamknięty.
– Kapelan szpitalny ks. Ryszard Stanek odwiedza chorych na ich życzenie. Mogą go o to poprosić telefonicznie – informuje dyrektor.
Rodziny pacjentów mogą im dostarczyć paczki z artykułami pierwszej potrzeby za pośrednictwem pracowników szpitala. Paczkę z nazwiskiem i oddziałem, na którym leży pacjent, zostawia się w szatni.
– Nie ma wyznaczonych godzin, w których są przyjmowane – dodaje dyrektor. – Na oddział, do łóżka pacjenta paczkę dostarcza pracownik danego oddziału.
Przebudowano nieco wejście do szpitala. Teraz za pierwszymi szklanymi drzwiami jest tu duży przedsionek. Po jego lewej stronie są drzwi do apteki, a po prawej okienko szatni. Za kolejnymi szklanymi drzwiami jest główny hol i strefa buforowa, gdzie pracownik mierzy temperaturę wchodzącym. Po lewej stronie (jak było) mamy główną rejestrację, a po prawej – wejście do dyrekcji PCM i kiosk z gazetami. Jest też (w byłym punkcie krwiodawstwa PCK) miejsce na sklepik z artykułami spożywczymi, który się tu przeniesie. Korytarzem nie dostaniemy się już do wind i na szpitalne oddziały. Został zamknięty. Wyniesiono stąd też siedziska z poczekalni do laboratorium analiz i automaty do kawy i słodyczy. Co będzie w tych pomieszczeniach?
– Zostaną zagospodarowane na potrzeby bloku operacyjnego – tłumaczy Marczak.
Punkt pobrań krwi do badań laboratoryjnych został przeniesiony do POZ nr 1, mieszczącej się w budynku szpitala – wejście od frontu. Żeby dostać się do poradni specjalistycznych czy rtg, trzeba wejść schodami na pierwsze piętro lub zejść na niski parter i wjechać windą.
– W godzinach 20.00–6.00 główne wejście do szpitala jest zamknięte – dodaje dyrektor Marczak. – Otwarty jest całą dobę Szpitalny Oddział Ratunkowy.
0 0
Ale im teraz pasuje...
0 0
To jest jakaś paranoja, żeby nie móc odwiedzić członka rodziny, zabierają telefony, żeby nie mogli nawet porozmawiać, paczki dochodzą po kilku godzinach. Przyjdzie czas, że za to odpowiecie, pseudo służbo zdrowia .
0 0
CovidTotoLotek jest wśród nas. powoli pełza w górę statystyki trafionych i zestrzelonych. A tu PCM daje:
Zezwolenie i specjalną przepustkę na odwiedziny może wystawić rodzinie pacjenta (osobom zaszczepionym przeciw Covid–19) jedynie kierownik–ordynator oddziału.
– Może to zrobić w szczególnie uzasadnionych przypadkach...
- Rodziny pacjentów mogą im dostarczyć paczki z artykułami pierwszej potrzeby za pośrednictwem pracowników szpitala. Paczkę z nazwiskiem i oddziałem, na którym leży pacjent, zostawia się w szatni.
... "kapelan szpitalny już nie szwenda się po korytarzach, pokojach z potencjalną, covidową posługą... Mogą go o to poprosić telefonicznie..."
Payne 83.. czy jeśli twój "członek rodziny" zostanie trafiony i będzie pod respiratorem i nie daj covid... zestrzelony, czy wtedy też napiszesz pretensję - "Przyjdzie czas, że za to odpowiecie, pseudo służbo zdrowia ."
0 0
Jak w takim razie mam dostarczyć swoją dziewczynę z uszkodzoną nogą chodzącą o kulach do ortopedy? Po schodach nie ma szans, a do windy nie dojdzie. Chyba , że czeka tam personel, który zaniesie ją na barana...
0 0
hhhhmmm, jak dostarczyć uszkodzona dziewczynę... Wiele lat temu, odebrałem z kliniki ortopedycznej, w Łodzi, moją B. po usunięciu haluksów u obu kopytek. Nie była w gipsie, ale w zabandażowanych, plastikowych "prawidełkach". A stanie nieco szokowym, bo mówiła, że dłutem jej łupali stopy i kości pryskały pod sufit. Taki babski szok, bo nie kości a chrząstki zarastajace i deformujące. Ale poważnie bolesne i praktycznie uniemożliwiające sprawne chodzenie. Z I pietra zniosłem ją domobilka, na tylną kanapę. W bloku zaczęły się schody. 69 szt. na 4 piętro. Dostarczyłem moje 48 kg kochanie na dwa sposoby. Przed się i za się. Ślicznie mi dziękowała...
0 0
Pod prysznic telefonu nie weźmiesz , kiedy zginie tz zostanie ukradziony to wielkie pretensje. Lepiej zapobiegać. Szpital to nie dom czy firma .