Zamknij

"Straciłam nogę. Jestem szczęściarą"

20:38, 12.02.2018 Aktualizacja: 10:37, 13.02.2018
Skomentuj Zbiory własne Zbiory własne

„W pociągu dzwonił telefon, pilna sprawa rodzinna. Był hałas, nie mogliśmy się dogadać. Wysiadłam i jak zwykle ruszyłam do przejścia między peronami. Nie zauważyłam spóźnionego pociągu z Poznania. Nagle dotarło do mnie, że ludzie coś krzyczą. Odwróciłam głowę w prawo i tuż przy twarzy zobaczyłam okrągłe zderzaki lokomotywy”.

To nie jest fragment powieści, lecz… kilka zdań z artykułu w gazetce parafialnej. Pani Ola, 42-letnia mieszkanka Pabianic, w październiku 2017 roku przeżyła tragedię (pisaliśmy o tym TUTAJ). Jak co dzień, wracała pociągiem z Łodzi, z pracy do domu. Wysiadła z ostatniego wagonu i szła za grupą przyjezdnych w stronę miasta. Ci przed nią zdążyli przejść przez tory. Ona nie miała szczęścia – w ułamku sekundy instynktownie ułożyła się pod pociągiem, by uratować życie.

Nogę powyżej kolana trzeba było amputować.

Niebezpieczny dworzec PKP

– To była taka sytuacja – wspomina pani Ola. – Jeden pociąg, ten mój, przyjeżdża, a drugi zaraz ma odjechać, spóźniony 14 minut.

Mowa o pociągu jadącym do Łodzi, który ruszał z peronu obok. Świadek zdarzenia, który jako pierwszy wezwał pomoc, wspomina:

– Maszynista ruszył, zanim wszyscy ludzie przeszli przez przejście dla pieszych między peronami. Trąbił, ale już jadąc.

Wbrew plotce, jaka rozeszła się po tym dramatycznym zdarzeniu, pani Ola nie przechodziła w miejscu niedozwolonym. Szła, jak inni, po przejściu wyznaczonym na dworcu do bezpiecznego poruszania się między peronami.

***

– Byłam na szpitalnym OIOM-ie, w towarzystwie męża i mamy. Gdy się obudziłam, mąż od razu chciał mnie podbudować psychicznie. Opowiadał o najlepszych protezach i że utrata nogi to nie koniec świata… A mama, chcąc mnie podnieść na duchu i znając dobrze moje poczucie humoru, dodała: „W sumie masz pracę siedzącą, to ci ta noga niepotrzebna”.

Szczerze aż do bólu w rozmowie z Życiem Pabianic. Cały artykuł znajdziesz w najnowszym, papierowym wydaniu.

Mogą Państwo wspomóc zbiórkę pieniędzy na zabiegi i protezę dla Oli:

FUNDACJA „ZŁOTOWIANKA”, nr konta: Spółdzielczy Bank Ludowy Zakrzewo 25 8944 0003 0002 7430 2000 0010, tytuł przelewu: darowizna na rzecz Aleksandra Cydejko C/52

1% podatku: KRS 0000308316, cel: dla Aleksandry Cydejko C/52.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

BabaYagaBabaYaga

0 0

Ma szczęście, że żyje - ale dla mnie to jest niepojęte jak to mozliwe, że na przejsciu może kogoś w ogole przejechac pociąg. Wina ewidentna PKP - czyli odszkodowanie i proteza nalezą się tej kobiecie od PKP. Również odszkodowanie od swojego ubezpieczyciela powinna otrzymac tak wysokie, że pokryje jej zakup nawet najdroższej protezy.

01:27, 14.02.2018
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

balaubalau

0 0

"Jestem szczęściarą"- ale tytuł, pewnie dlatego bo, dostanie co miesiąc rentę ZUS I grupę inwalidzką + pensję jaką zarabia. A tak naprawdę, żaden wypadek nie jest szczęściem. Za kilka lat się okaże, czy mąż będzie nadal u boku żony kaleki. Życzę powodzenia. A tak poza tym BabaYaga ma rację PKP powinno sfinansować protezę i płacić też duże odszkodowanie+ co miesięczna renta - też powód do szczęścia...

18:08, 17.02.2018
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

redaktorredaktor

0 0

A ja się z Wami nie zgadzam. Pani Ola żyje i to jest najważniejsze. Może mimo utraty nogi cieszy się życiem i jest szczęśliwa. Jeśli ma dla kogo żyć to super. Wasze dywagacje na temat renty z ZUS wydaja się być mocno nie na miejscu. Dużo zdrowia Pani Olu.

00:01, 17.08.2019
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%