Agresywny pies mieszkał ze zwłokami kobiety przez 4 miesiące w zamkniętym mieszkaniu na poddaszu kamieniczki przy Zamkowej. Na łóżku, gdzie Ewa K. prawdopodobnie zmarła, zostały same kości i czaszka. Policja ustala teraz, czy pies przez ten czas zjadał własną panią.

Pies jest głuchy i nie reaguje na wołanie. Szczeka tylko, gdy widzi ruch. Zauważyli to pracownicy schroniska dla zwierząt, gdzie został odwieziony w czwartek. Tutaj czekała już na niego otwarta brama i gotowy do przyjęcia agresora pojedynczy boks.
 
- Od razu wpuściliśmy go do kojca. Pies jest niebezpieczny, więc pracownicy muszą bardzo uważać, gdy zbliżają się do jego boksu – mówi kierownik schroniska dla zwierząt. - Lekarz go nie badał. Nikt do niego nie chce się zbliżać. Czekamy na decyzję sądu, co z nim dalej będzie. Mówi się, że pies, który spróbował ludzkiego mięsa, to już... jest stracony.
 
Okazuje się, że pies był wygłodzony, miał pusty żołądek. Opiekunowie zwierząt podali mu jedzenie. Najpierw podchodził do miski nieufnie, a potem z ogromnym apetytem zjadł wielką porcję psiego żarcia. Śniadanie w piątek też zjadł. Miskę wylizał do czysta.
 
- Ten pies jest głuchy. Nic nie słyszy – mówią. - Nic dziwnego, że nie reagował, gdy ktoś pukał do drzwi.
 
Zaczął szczekać, gdy drzwi do mieszkania w czwartek o godz. 11.00 wyważyli strażnicy miejscy.
 
Losem psa zainteresowała się fundacja SOS-Amstaffy http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/krotko/nie-chca-uspienia-psa.html
 
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Życia Pabianic