Spacerując alejkami pabianickiego cmentarza można natknąć się na niezbyt przyjemny widok. Groby, które porastał bukszpan, zostały zniszczone przez żarłocznego owada. To sprawka ćmy bukszpanowej, która przywędrowała do nas z Azji. Ten rodzaj motyla pojawił się w Polsce kilka lat temu. Od końca kwietnia do września rozmnaża się kilka pokoleń tego szkodnika, a każde następne jest liczniejsze. Atakuje głównie bukszpan, ale może przenieść się na sąsiednie, inne rośliny, nawet drzewa.
Co o niej wiadomo
Dorosłe osobniki mają białe skrzydła z brązową obwódką lub jasnobrązowe z białą plamką i fioletowym połyskiem. Odżywiają się sokami roślinnymi i nektarem kwiatów. Nie są szkodliwe dla krzewów bukszpanu. Gorzej z gąsienicami. Zaraz po opuszczeniu osłonek jajowych zaczynają wyżerkę. Atakują liście w środku krzewu, obgryzając je. Im starsza larwa, tym gorzej. Już jako gąsienice zajadają całe liście wraz z młodymi pędami. Jak rozpoznać, że ćma się rozpanoszyła? Pozostawiają białe jedwabne nici, przypominające wyglądem pajęczynę. Potrafią w ekspresowym czasie zjeść cały krzew.
Jak sobie z nimi radzić?
Przede wszystkim należy dokładnie i systematycznie oglądać wnętrza roślin. Pomoże nam to wykryć żerujące jasnozielone gąsienice, jak również oprzędy i odchody, które często pokrywają pędy i gałązki roślin. Gdy okaże się, że szkodnik upodobał sobie nasze uprawy, możemy najpierw spróbować pozbyć się ich mechanicznie.
Pod roślinami rozkładamy folię, strząsamy owady i natychmiast je niszczymy, np. spalamy. Zabieg ten powtarzamy nawet kilka razy, aby pozbyć się jak największej ilości gąsienic. Możemy również wymywać je silnym strumieniem wody lub wycinać pędy roślin wraz z oprzędami i szkodnikami.
W walce z ćmą bukszpanową bardzo pomocne są tablice lepowe, które wychwytują szkodniki, albo pułapki feromonowe. Jest w nich zawarty feromon płciowy, na który samce ćmy bukszpanowej reagują z daleka. Kierują się w stronę rosnącego stężenia feromonu, trafiają do pułapki i przyklejają się do znajdującego się wewnątrz lepu. Zakłóci komunikację ciem, tzn., że samce nie znajdą samic (bo będą w pułapce), a te nie złożą jaj. Dzięki pułapkom mamy szansę chociażby kontrolować rozwój ćmy bukszpanowej.
Ćmę bukszpanową możemy próbować zwalczać środkami do ochrony roślin. Nie ma jednak stuprocentowej pewności, że te metody przyniosą trwały sukces.
0 0
Jest kilka możliwości uratowania bukszpanów. Jeśli zniszczone są lekko przez gąsienice Ćmy Bukszpanowej to trzeba zrobić oprysk Mospilanem, który jest środkiem ochrony roślin układowym czyli wnika do rośliny i kilka tygodni truje gąsienice. Jeśli bukszpan jest bardzo zniszczony ( wysuszony ) to najpierw ręcznie trzeba oczyścić krzew z suchych listków a następnie opryskać Mospilanem lub przyciąć krótko i także opryskać Mospilanem ( sporo czasu zajmie nim krzew odrośnie ale będzie uratowany ). Mospilan działa w wysokich temperaturach. Km
0 0
Zaraza dotknęła nie tylko bukszpan na cmentarzu. W pełni zniszcyła żywopłtki bukszpanowe na działkach ROD. Ale, nie tylko na mojej ale i u innych działkowiczów, nie ma pajęczynek, wyżartych listków, trzepanie kszaczków nic nie daje. Natomiast listki prawie całych krzaczków, są jakby przypalone palnikiem. Suche, beżowe i całe. To zaraza grzybiczna, która z wiatrami dowędrowała do Pabianic już jesienią `19. Wyrwać spalić i w tym roku nie sadzić nowych.
0 0
Większość bukszpanów jest zjedzona przez gąsienice ćmy bukszpanowej ( 20-25 mam długości, duża ilość i duży apetyt na liście - wiem co mówię bo zrobiłem zdjęcia i trzymałem w ręku ). Na niewielkiej ilości bukszpanów może być grzyb ale na liściach musiałyby być widoczne zarodniki grzyba. Jeśli liście są czyste ale całe i suche to zapewne wyschły z braku wody. Zima bez śniegu a wiosna bez deszczu. Żeby taki bukszpan dobrze podlać to na jeden krzak trzeba min 20 litrów wody. Jak krzewy wyschły trzeba przyciąć do wysokości żywych pędów i odrosną. Kilka lat temu miałem na wiosnę taką sytuację a dzisiaj zdobi piękny zielony żywopłot ( oczywiście po oprysku Mospilanem )
0 0
Nie upieram się przy grzybicznym zakażeniu bukszpanu. Tyle że z racji grzybicznej specyfiki, ich dojrzałe zarodniki, rozsiewane przez wiatry mają bardzo duży "potencjał zaborczy" dokolusia i daleka. Jak zaraza. Przy ćmie, która może znieść ~100 jajeczek, jedna znosi raczej w jednym miejscu - krzaku, żywopłotku obramowym na dużym klombie. Tymczasem problem występuje na dużych obszarach, z krzaczkami oddalonymi, to z całą pewnością musiałaby być chmara ciem, na pewno zauważona przez działkowców - lata coś innego niż dotąd. Z sąsiedzką wymianą obserwacji. Ciem i objawów żerowania - brak. Oczywiście, można ratować pojedynczy, duży, przydomowy krzak po najeździe gąsienic i czekać kilka lat, by odzipnął. W przypadku niskopiennego żywopłotka, który wygląda mi teraz rozpaczliwie, choć coś próbuje. Ale po wyrwaniu suchych, mam jedną deczję - wyrywam wszystkie, spalam, ziemię przkopuję + spryskuję przeciwgrzybicznym środkiem. Na wiosną zakup - w hurcie ~3zł/szt za min 100szt. za dwuletni krzaczek. Potrzebuję więęęęcej niż 100, ale estetyka kosztuje. Tak jak rachunki za wodę w tym roku. Ale działka to nie tylko rekreacja, wypoczynek z kołami do góry, grile, spotkania. To jest też praca, kultywacja, która też kosztuje. By cieszyć.
ps
Patrzę na ten cmentarny bukszpan... posadzony iiii pozostawiony zam sobie. Nożyce ogrodnicze były mu obce...
0 0
a czy wie ktoś czy już może włączono wodę na cmentarzu? po majówce krany były wszystkie nieczynne nawet nie było jak podlać rośliny czy opłukać pomnik
0 0
Ćma bukszpanowa. W Polsce szkodnika stwierdzono w kilku województwach a ostatnio w łódzkim. Rozpiętość skrzydeł dorosłego motyla - 40 mm. Larwy dorastają do 35-44 mm. W Polsce rocznie rozwijają się 2-3 pokolenia szkodnika. Motyle mogą przelatywać na odległość 5-10 km !!! Tyle w temacie ...
0 0
Doskonale zdaję sobie sprawę z istnienia ćmy i czynienia przez nią szkód w bukszpanach. To dorodny motylek, większy od cytrynka i porównywalny z kapustnikiem. Te są zauważalne. Wielkość larw też jest przyzwoita. Problem jednak w tym, że na moim ROD, z kilkunastoma indywidualnymi działkami nikt tego tego nie zauważył, ani pajęczyn, gąsienic ani żerowania na listkach. To wspólnie przeglądaliśmy, także z sąsiadami, którzy są zdania, że to sprawka ćmy. A chodzi przecież o właściwą diagnozę pomoru i zastosowanie odpowiedniego środka ratującego badylki - oprysk. I tu doszliśmy do wniosku, że jest to jeden z trzech grzybów atakujących bukszpan. Oprysk ale choćby Miedzianem 50, powinien powstrzymać dziadostwo. Jego zarodniki nie sa wielkości zarazy na gruszach czy jabłoniach.
... kazdy działkowiec doskonale się orientuje, ile wody i jaki badylek potrzebuje wody...
ot i tyle...
0 0
Bukszpan. To wykopujemy i palimy czy opryskujemy ? Miedzian - znany i dobry ale polecany do oprysków wczesną wiosną i jesienią. W słońcu przypala liście. Są inne środki. Jak nie jesteśmy pewni, grzyb czy robal to zróbmy opryski na obie możliwości. Zawsze to taniej niż wyrzucanie rocznie kilkaset złotych :-) Ma to sens ? Jeśli chodzi o podlewanie to w ROD nie każdy ma możliwość podlewania kiedy woda jest jeszcze zakręcona.
0 0
Wszystko pięknie. Ale liczą się objawy - u mnie specyficzne. Mija parcelka jest prawie "odkryta" od wschodu i zachodu. Porażenie było ~1/3 zewnętrznej ścianki pierwszych krzaczków i część wewnętrzej z tej strony - tu mniej, także pierwszych! Oczywiście nie spieszę się z wykoszeniem tego wszystkiego - teraz zaraz, tylko tuż przy ziemi wyciąłem absolutne sucholce, całość wytrzepałem, przyciąłem. I oczywiście spryskałem po zewnętrznych stronach, ale i mgłą od góry do środka i od dołu do "czapeczki". Przyciąłem ~ i widzę, że powoli to to próbuje się wylizać. Jeśli nic tego sensownego nie będzie, trudno - jesienią palenie, ale nowa nasada wiosną.
Miedzian zawsze jest miedzianemi działa. Opryski stosuje jak piszesz, ale jeśli pojawi mi się później parch jabłoni, zgodnie z ogrodnictwem pryskam do zatrzymania objawów. A cgronię 50-letnie : papierówkę, dwie malinówki i czort wie co to, nazywam jabłoń syberyjką*. To są szczepy z drzew sadu dziadka Józefa, z przed ... I wojny światowej, posadzone przez ojca! Klasyka Sadownictwa! Historia. Z wodą jest jak jest, ale u mnie jest dostępna klasyczna cembryna. Dajemy radę, choć w tym roku echo...
Mam + tatowy - zrobił zbiornik betonowy na opady, szumnie mówię, że ja na działce to mam baaaasen...
Pilnuję, by na wiosnę było choć 1 m/3. Daje radę, pobliscy sąsiedzi też korzystają, oszczędnie.
* jej jabłuszka dopiero co dojrzałe, zbierałem w.. listopadzie przy -8C. Somsiady w szoku.