Zamknij

Kociarnia za 600.000 zł nie dla każdego kota. Które mogą tam trafić?

08:00, 03.06.2021 Aktualizacja: 10:56, 03.06.2021
Skomentuj Kamil Misiek Kamil Misiek

„Piszę do Państwa na fali artykułów o otwartej kociarni w Pabianicach, przy której nasza władza tak chętnie się fotografowała. Czy mogą Państwo zbadać sprawę i powiedzieć panianiczaninom, kto z kociarni może korzystać? Bo z tego co wiem od strażników miejskich, niestety nie bezdomne/chore koty znalezione przez mieszkańców miasta” - napisała do redakcji mieszkanka Pabianic.

Zobacz też: Kociarnia oficjalnie otwarta

W dalszej części maila pabianiczanka opisuje sytuację, w której sama się znalazła kilka dni temu.

- Na ulicy leżał chory, skrajnie wygłodzony kot. Zabezpieczyłam kota, aby nic go nie przejechało. Niestety Straż Miejska nie odbierała, więc zawiozłam go nich osobiście. I tam też dowiedziałam się, że: miasto kociarni nie posiada, a przynajmniej nie dla bezdomnych kotów z ulicy (…). Pan ze Straży Miejskiej obdzwonił chyba wszystkich w okolicy i w końcu udało się w drodze WYJĄTKU uprosić o przyjęcie kota do schroniska.

Czytelniczka jest wdzięczna strażnikom za pomoc i zaangażowanie w poszukiwaniu miejsca dla kota. Nie rozumie jednak, dlaczego sytuacja w jakiej się znalazła, okazała się tak problematyczna.

- Czemu dokładnie ma służyć kociarnia za 600.000 zł i kto, skoro nie Straż Miejska, do której zgłaszać się z bezdomnymi zwierzętami mają mieszkańcy, może z niej skorzystać. Jak pomóc takiemu kotu? - dopytuje.

Jak dowiedzieliśmy się od komendanta Straży Miejskiej, nie każdy przyprowadzony przez mieszkańca Pabianic kot, zostanie przyjęty do miejskiej kociarni. Wynika to z ustaleń z kierownictwem schroniska.

- Żyjące „dziko” na ulicy koty radzą sobie dobrze same. Nie każdy kot nadaje się by zamknąć go w klatce. Natomiast rannemu, potrzebującemu kotu zawsze staramy się pomóc – mówi Tomasz Makrocki.

Jak wygląda procedura z potrąconym lub rannym, wymagającym innej pomocy kotem?

- W pierwszej kolejności zgłaszamy to lecznicy w Dobroniu, z którą miasto ma podpisaną umowę na leczenie takich zwierząt. Jeśli lekarz akurat nie może przyjechać, wówczas zawozimy kota do kociarni, gdzie też udzielana jest mu pomoc – tłumaczy komendant.

Sytuacja wolno żyjących kotów od dawna jest tematem sporów między instytucjami, a miłośnikami tych zwierząt. Nie każdy kot, który wspiął się na drzewo wymaga interwencji straży pożarnej, nie każdy też nadaje się do życia w zamknięciu. Jednak są sytuacje, w których nie można przejść obojętnie obok skrzywdzonego zwierzaka.

(Magdalena Kosińska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

balaubalau

0 0

Mamy pierwszy przypadek z kotem i kociarnia . Szacun dla tej pani. I co??? Okazuje sie ze P-nice to ulomny stan umysłu.... Kociarnia super ale nie dla rannych bezdomnych kotów Zastosuje analogię. Ze szkutnia bedzie podobnie. Dla dzieci kasiastych rodziców . Do grupy dołączy sie dwoje dzieci z biednych rodzin, aby ludzie gęby pozamykali.

10:33, 03.06.2021
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Tomek45Tomek45

0 0

Jak widać ta kociarnia, to taki PR naszych władz miejskich w rodzaju "strefy relaksu" Trzaskowskiego w stolicy, więc tak naprawdę nie o koty tu chodzi.

22:08, 03.06.2021
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Konto usunięteKonto usunięte

0 0

Kociarnie ważna sprawa ale dlaczego w Pabianicach nie ma dyżurnego lekarza dla zwierząt. W boże ciało ciężko zachorował mój kot. Niestety, żaden gabinet nie był czynny. Nawet ten ,który ogłasza się jako pogotowie ratunkowe dla zwierzaków też był zamknięty. Za to ,,klinika,, która przyjmowała za tylko obejrzenie kota chciała 180 złotych plus diagnostyka plus leki, lekko licząc trzeba mieć na wejściu z 500 złotych. A jeżeli nie ma się takich pieniędzy to kot czy pies ma umrzeć w bólu?

07:34, 04.06.2021
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%