To pytania, które nurtują pabianiczan mieszkających w blokach spółdzielczych i domach ogrzewanych przez Zakład Energetyki Cieplnej. Życie Pabianic zwróciło się po odpowiedzi na nie do prezydenta miasta i prezesa ZEC.

– To bardzo trudny czas dla nas, ciepłowników – mówi prezes Krzysztof Mondzielewski. – I nasza spółka stoi przed dużym wyzwaniem. Zrobiliśmy i nadal robimy wszystko, by nadchodzący sezon grzewczy był spokojny dla odbiorców, żeby węgla nam nie zabrakło.

– Jesteśmy w stanie kryzysu energetycznego – uważa Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. – Ceny gazu, węgla rosną o kilkaset procent, co przełoży się na rachunki dla odbiorców.

Gruszek w popiele nie zasypiały władze miasta. Zakład Energetyki Cieplnej to spółka miejska .

– Biorąc pod uwagę, że nasza ciepłownia zawsze korzystała z rodzimego węgla, braki w dostawach, które wystąpiły z początkiem roku, nakazały nam wcześniejsze rozpoczęcie rozmów na temat zachowania ciągłości dostaw – mówi prezydent Grzegorz Mackiewicz.

Pabianicka ciepłownia potrzebuje rocznie 34 tysiące ton opału na potrzeby ogrzania odbiorców. Jest wśród nich ogromna rzesza mieszkańców bloków Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. To największy odbiorca ciepła systemowego w mieście. ZEC ogrzewa też zakłady pracy, lokale komunalne, prywatne domy, miejskie urzędy i placówki oświatowe. W piecach ZEC pali się miałem węglowym, to specjalny rodzaj opału. Obecnie na składzie ZEC jest go około 9 tysięcy ton.

– W sierpniu już będą dwie na trzy zamówione dostawy dodaje prezes Mondzielewski. – Wtedy pod koniec sierpnia będziemy mieli około 12–13 tysięcy ton opału. W sierpniu tego roku ZEC ma tyle opału, ile w latach poprzednich (przed kryzysem – przyp. redakcji) w listopadzie i grudniu.

To węgiel, który dostarcza pabianickiej ciepłowni Polska Grupa Górnicza. Dzięki wieloletnim umowom z największym polskim producentem węgla możemy być spokojni.

- Jesteśmy w niezłej sytuacji, bo od lat jesteśmy w gronie ok. 60 firm z całej Polski, które kupują węgiel w PGG bez pośrednika, a w związku z tym i cena jest inna – dodaje prezes miejskiej spółki.

Zakład Energetyki Cieplnej ma też zakontraktowane 6 tysięcy ton miału węglowego w Węglokoksie, firmie ze Śląska.

– Dzięki przezorności zarządu ZEC mamy zapewnione ciepło w pabianickich mieszkaniach na zimę, choć ceny węgla szybują – mówi prezydent Grzegorz Mackiewicz.

Dzięki współpracy z PGG pabianicki ZEC płaci za węgiel „tylko” o 120 procent więcej niż w latach poprzednich. Wydawałoby się, że i tak dużo, ale biorąc pod uwagę inne ciepłownie w Polsce, wzrost nie jest porażający. Dziś za tonę miału węglowego ZEC płaci 700 zł (było 300 zł). Podwyżka dla spółki przekłada się na indywidualne rachunki za ogrzewanie dla pabianiczan.

– Podnieśliśmy cenę o 27,11 procenta – mówi prezes. – Robimy wszystko, aby koszty dla odbiorców były jak najniższe. Szukamy optymalnych rozwiązań. Na odbiorcę przekładamy tylko te koszty, których firma nie jest w stanie udźwignąć sama. Jednakże nie możemy stracić płynności finansowej.

Za węgiel trzeba płacić, żaden dostawca nie będzie czekać na pieniądze. I na tle innych miejscowości w naszym kraju nie wygląda to źle. Przekaz informacyjny płynący z mediów pozwala na tym etapie na pewien optymizm. Jesteśmy jedną z niewielu firm, w której taryfa wzrosła relatywnie najmniej. W ubiegłym tygodniu Pabianicka Spółdzielnia Mieszkaniowa rozesłała do mieszkańców książeczki przedpłat za ciepłą wodę i ogrzewanie mieszkań. Około 15 tysięcy spółdzielców płaci miesięczne przedpłaty za ciepłe kaloryfery w sezonie jesienno–zimowo–wiosennym (w zależności od aury w danym roku sezon trwa od września do maja).

– Teraz będę płacić o około 35 złotych więcej – ujawnia nam emerytka z bloku przy Podleśnej. – Było 128 zł, a jest 163 zł. W skali roku to o 430 złotych więcej. To moje miesięczne recepty. Ale i tak się cieszę, bo kiedy widzę w telewizji wieści z innych miast, gdzie muszą płacić o 600–1.000 złotych więcej miesięcznie, to włosy stają dęba.

Czy są możliwe kolejne podwyżki cen ciepła w tym roku?

– Na razie nie przewiduję. Nową taryfę mamy od 6 sierpnia do 5 lutego przyszłego roku – mówi prezes Mondzielewski. – Od 6 lutego mogą być zmiany w związku z prawdopodobnymi m.in. zmianami cen węgla.

Na 2023 rok ZEC zamówił już 34 tysiące ton opału w PGG i 6 tysięcy ton w Węglokoksie.

– Wierzę, że dostawcy będą się wywiązywać z umów i węgiel będzie – dodaje Mondzielewski. – Powiązaną kwestią pozostaje również logistyka dostaw, w naszym przypadku realizowana przez największego polskiego przewoźnika – PKP Cargo, które już teraz przestrzega przed kłopotami w terminowości przewozów. Cargo musi sprostać też zadaniu przetransportowania węgla, który przypływa do polskich portów i który trzeba dostarczyć w głąb kraju.

Rząd wspiera dodatkiem węglowym w wysokości 3.000 zł gospodarstwa ogrzewane piecami węglowymi, mówi się o dodatkach dla tych, co opalają pelletem, gazem, olejem. A co z ciepłowniami takimi jak ZEC i ich odbiorcami?

– Mówi się o jakiejś formie pomocy, o dopuszczalnych podwyżkach tylko do 40 procent i jakiejśformie rekompensaty, ale nic konkretnego nie wiem – ujawnia prezes Mondzielewski.

– Pomoc państwa powinna być sprawiedliwa, realizowana równolegle bez rozróżnienia na rodzaj paliwa. Przy wspomaganiu rodzin powinien być brany pod uwagę dochód na osobę w rodzinie – dodaje Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. – 42 procent gospodarstw domowych ogrzewanych jest ciepłem systemowym. A wyobraźmy sobie czarny scenariusz – nie ma wystarczającej ilości węgla. Chrustem w piecach ciepłowni nie da się palić.

Co wtedy dzieje się w mieście?

– Mamy przez wojewodę łódzkiego zatwierdzony na taką okoliczność plan działań. Obejmuje on czterostopniowe ograniczenia w dostawach ciepła. Gdy węgla na składzie mamy na 15 dni, obniżamy temperaturę wody dostarczanej na potrzeby centralnego ogrzewania tak, aby w pomieszczeniach wynosiła ona maksymalnie 20 stopni Celsjusza. Gdy sytuacja się pogarsza, następują dalsze ograniczenia, w tym czasowe wyłączenia ogrzewania i dostaw ciepłej wody. Przy trzecim stopniu następują ograniczenia dostaw dla odbiorców, w tym również tych dotychczas w pełni chronionych, tj. domów mieszkalnych, urzędów plus obiektów, w których są służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo, w naszym wypadku to Straż Miejska, placówki oświatowe, DPS–y i szpital. Policja i straż pożarna mają własne kotłownie. Gdy na składzie mamy zapasy tylko na 3 dni, wyłączamy wszystkich odbiorców. Ciepła woda jest tylko w naszym systemie ciepłowniczym. Nie możemy dopuścić do zamarznięcia sieci.