Potrawa w kategorii „gotowe dania i przyprawy” nie miała sobie równych w tegorocznym konkursie „Tygiel Smaków”
To sztandarowy przepis promowany przez Fundację Poziomkowo z Lutomierska, której założycielką i pomysłodawczynią jest pani Joanna z mężem Michałem.
- Fundacja i miejsce, w którym jesteśmy, to już niemal czternaście lat naszej pracy – opowiada pani Joanna. - Wszystko rozpoczęło się, gdy nasze dzieci poszły do przedszkola, a my zaczęliśmy się buntować widząc, co im podaje do jedzenia przedszkolna kuchnia. W potrawach było sporo cukru, więc zaczęliśmy trochę wojować.
W tamtym okresie pani Joanna z mężem prowadzili firmę odzieżową.
- Niestety, zmuszeni wieloma okolicznościami musieliśmy ją zamknąć – opowiada. - Wkrótce stanęliśmy przed decyzją, co dalej? W jakim kierunku chcemy się rozwijać zawodowo, za co się zabrać? Szybko stwierdzili, że będą robili to, co lubią, to, co im się podoba i daje satysfakcję, bo jak mówią zgodnie: „Nie tylko samą pracą i gonieniem za pieniędzmi człowiek żyje”.
Od szycia do żywienia
- Przez tematy przedszkolno-szkolne i kwestie posiłków dla dzieci zainteresowaliśmy się stroną żywieniową – mówi pani Joanna. - Postanowiliśmy z mężem, że założymy fundację. Zawsze byłam społecznikiem i interesowały mnie takie działania. Czasem były ze mną „problemy”, bo próbowałam motywować różne środowiska do działań. Zaczęliśmy też rozmowy z Urzędem Marszałkowskim, żeby wsparł nasz projekt w ograniczeniu cukru w żywieniu. Organizowaliśmy różne wydarzenia, ale często zderzaliśmy się z biurokracją i po prostu brakiem funduszy.
Ale broni nie składali.
- Zawsze lubiłam gotować i przyjmować gości – dodaje założycielka fundacji. - To był nasz pomysł na nową drogę zawodową. Znowu przeszliśmy na działalność gospodarczą, żeby na tym polu rozwinąć skrzydła.
Dlaczego w Lutomiersku?
- Moi rodzice dawno temu kupili grunty w tej gminie – tłumaczy pani Joanna. - Tata posadził tam sporo krzaków czarnej porzeczki. Obecnie tą uprawę można by nazwać ,,ekologiczną,, i śmiało powiedzieć, że wróciliśmy do pierwotnych planów mojego ojca, który chciał się w Lutomiersku osiedlić.
W fundacji postanowili dalej promować markę "Nasza Kaczka". Pod tą nazwą prowadzili działalność gospodarczą i są rozpoznawalni.
- Naszą marką stała się faszerowana kaczka po szlachecku – opowiada. - Tak naprawdę to popisowe danie teściowej. W rodzinie męża ten przepis przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. I do tej pory przechodził z teściowej na synową. Jesteśmy chyba już trzecim, które go przechwyciło. Mąż ma co prawda dwie siostry, ale żadna z nich kaczki nie potrafi przygotować. Moja teściowa zawsze dobrze gotowała, a ja tak przyglądałam się, przyglądałam...
Kaczka z rodzinnego przepisu jest faszerowana mięsem z indyka i podrobami drobiowymi.
- Moja modyfikacja polega na tym, że wyciągnęłam z mięsa kaczki kości - dodaje. - Uznałam, że tak będzie wygodniej i łatwiej ją porcjować.
Wieprzowinie i kurczakom mówią nie
I tak fundacja z Lutomierska promuje pieczoną kaczkę jako produkt tradycyjny, który ze swoją historią staje się również reklamą i wizerunkiem gminy i regionu.
- Mięso kaczki jest szlachetne. Dużo trudniej je też przygotować. To po prostu trzeba umieć – dodaje pani Joanna. - Kurczaka na szybko wrzucamy na patelnię i już jest danie gotowe. Z kaczką tak łatwo nie jest. Z nią jest troszkę większa zabawa. Farsz do kaczki szlacheckiej przygotowuję osobno z mięsa indyka i z podrobów. Napycham nim kaczkę, zwijam, zaszywam i piekę. Jak widać, na coś to moje krawiectwo się jeszcze przydało.
Przepis i wykonanie został doceniony w tegorocznej edycji konkursu „Tygiel Smaków”.
- Wieźliśmy ją na prezentację prosto z pieca. Ona po prostu musiała położyć na kolana jurorów – dodaje z uśmiechem pani Joanna. - Takie zwycięstwo otworzyło nam wiele możliwości. To dla nas reklama i dowód uznania. Zachęta do dalszego działania. To jest również promocja gminy i okazja, żeby zainteresować jej bogatą historią i tradycjami.
Powrót do kulinarnych korzeni to przepis na sukces.
- Taką mamy nadzieję – dodaje Bachanek. - W ramach działalności fundacji wracamy do części kulinarnej. Dalej chcemy rozpowszechniać polską kuchnię, żeby na stołach nie było tylko wieprzowiny i kurczaka. Wydaliśmy temu wojnę. Również wojujemy z pszenicą. U nas mamy tylko ekologiczną mąkę orkiszową i wysokiej jakości mięsa.
Fundacja mocno promuje polski drób w tym mniej popularnym wydaniu.
- To dla nas ważne. To nasza słowiańska historia – dodaje założycielka fundacji. - Chcemy przyczynić się do tego, żeby sama kuchnia polska stała się marką z nazwy, tak jak kuchnia francuska czy włoska. Mamy tyle potraw, dań i nie są to tylko pierogi. Tematem staramy się zainteresować władze lokalne i te na wyższych szczeblach. Celem jest również wprowadzenie do szkół dobrej klasy polskich produktów.
Wsparcie potrzebne od zaraz
Na realizacje tych i wielu innych pomysłów potrzebne są pieniądze. Dlatego założyciele fundacji walczą o wsparcie kredytowe. Chcą stworzyć całe gospodarstwo, do którego będą mogli zaprosić ludzi, na świeże powietrze, na trawę, do kóz, kaczek. To będzie miejsce pokazowe, coś w rodzaju centrum tradycji kulinarnych. Mają już plany „starego drewnianego domu”, w którym urządzą restaurację oraz miejsce warsztatowo-pokazowe. Kupili też stary młyn z żarnami z krzemionki. Będą pokazywać, jak kiedyś mieliło się mąkę.
- Zorganizowanie tego to nasze zadanie na ten rok. Liczę, że się przebijemy - dodaje pani Joanna. - Chętnie byśmy zainteresowali gości zagranicznych tym miejscem i naszą działalnością przez biura podróży. Ale to kwestia przyszłości. Przed nami jeszcze sporo pracy.
Przyznają, że w gastronomię weszli, nie mając o tym zielonego pojęcia. Mąż wspiera panią Joannę.
– Ma najwyraźniej do mnie zaufanie i nie boi się, że pójdzie ze mną na dno. Odważnie działamy. Jeżeli się nie zaryzykuje, to nic się nie zadzieje! - twierdzi kobieta.
Bez pośredników
W ramach kolejnego działania fundacja z Lutomierska połączyła siły z rolnikami Łódzkiego i Mazowieckiego. Przyświeca im hasło „Od pola do stołu”, a chodzi o eliminowanie pośredników.
- My jako fundacja i jej członkowie, którzy są producentami, będziemy jedyni na tej drodze – tłumaczy pani Joanna. - Będziemy mieli w swojej ofercie ekologiczne owoce, mamy producenta ekologicznych jabłek i pomidorów, producenta powideł. Do końca roku stworzymy sklep internetowy i stacjonarne „delikatesy od rolnika”. Sklepy będą działały u każdego z członków grupy i będą zaopatrywane przez nas. Będzie w nich również moja kaczka, pierogi orkiszowe, cepeliny z bezglutenowej mąki owsianej, pasztety z niszowych mięs, z kaczki i królika.
0 0
W dobie tak wielu restauracji i jadłodajni pomysł odważny, a więc - POWODZENIA!
0 0
szlaban na przepis na kaczkę? Horror... długi ale daję iII podejście
...kiedyś pieczone piersi kaczki podawano w Salem`ie..., z żurawiną. Ale salem wypiął się na klientów z miasta i działa tylko dla klientów zbiorowych - imprezowych. Pyszną podaje restauracja w... Krynicy Morskiej..., ciut daleko. Ale mam hobby domowo-kuchenne. Odpoczywam przy pichceniu iiii.... robię kaczuchę sam. Warunkiem podstawowym jest posiadanie kuchni gazowo elektrycznej, z piecykiem elektrycznym - taki "trzyma" zadaną temperaturę. Potem należy nabyć w drodze kupna:
- kaczuchę 2,0 - 2,5 kg - w promocji bywa po 12,5 za kg, ,
- jedną pałkę indyczą, 20 dkg indyczych żołądków20 dkg indyczych wątróbek,
- przygotować marynatę - glazurę, w postaci pół szklanki sosu sojowego z dodatkami ziół - mam w małych słoiczkach, stosuję ~o0, niech namiękają. Można wsypać gotową mieszankę ziołową do drobiu. Dodać dwie stołowe łyżki miodu pszczelego, dobrze wrzosowego..
0 0
to jest poebane ze strony Redakcji! kolejny szlaban na sposób pieczenia kaczki na złoto? Tu nie ma polityki!, jest sztuka kulinarna!
0 0
Moderacyna redakcjo! Ciekaw jestem, czy moder dałby szlaban na przepis =adres google- Kuchnia Polska - domowa złota kaczka? Czy ten domowy przepis, Reakcja "moderuje" w celu ochrony domowej konkurencji?, dla drobnego biznesu fundacji lutomierskie? Przecież tam nie ruszy tabun czytelników ŻP, bo nie dali by rady! ich osłużyć!
0 0
Szlaban kolejny.., jakby na ksywkę w tym artykule... Redakcja zmusza mnie do kontaktu bezpośredniego!
Pisałem dotą ai bywałem osobiście...
0 0
..weszło... nie szkodzi..., będę!