W całym regionie łódzkim okratowano budki dróżników przejazdowych, pracujących przy zamykaniu szlabanów na przejazdach. Jak podaje PKP, w kraju jest ponad 350 strażnic przejazdowych obsługiwanych przez dróżników.

Średnio co ósma z nich jest wygrodzona, ponieważ dróżnicy w tych miejscach są szczególnie narażeni na wyzwiska, obelgi, a także agresję fizyczną ze strony kierowców, pieszych i rowerzystów, którzy zauważają, że natężenie ruchu pociągów wymaga dłuższego zamknięcia rogatek.

PKP PLK informuje też, że koszt zamontowania dodatkowych zabezpieczeń na posterunkach dróżników w całym kraju to ogółem ok. pół miliona złotych.

Dróżnicy się cieszą, bo ich praca stała się bezpieczniejsza. A pracują tu kobiety i to przez 24 godziny.

Budki dróżników w Pabianicach i na trasie kolejowej do Łasku, można policzyć na palcach jednej ręki. W samym mieście mamy jedną, właśnie przy ul. Lutomierskiej. Musi tu być, bo nie ma dobrej widoczności z powodu wzniesienia, z powodu łuku torów i dużego ruchu samochodów. W tym miejscu dróżnik jest niezastąpiony. Dyżuruje w budce 24 godziny na dobę, często jest to kobieta.

Kobiety zwłaszcza skarżą się na „nocną zmianę”. Boją się wyjść z budki, gdy na zewnątrz stoją pijane typy i chcą się dostać do środka. Gdy jedzie pociąg, powinny wyjść z pomieszczenia i stanąć z chorągiewką w ręku. Taki jest obowiązek. Boją się. Dla nich ogrodzenie i siatka to poczucie bezpieczeństwa.

Na kierowców samochodów skarżą się wszyscy dróżnicy bez względu na płeć. Najgorsi są niecierpliwi kierowcy, którzy muszą postać przed zamkniętym szlabanem, bo mieli pecha natknąć się na przejazd kilku pociągów. Zniecierpliwieni wylewają swoje niezadowolenie na pracowników PKP, bywa, że rzucają niecenzuralnym słowem, gorzej, gdy butelką.

– W województwie łódzkim do tego rodzaju drastycznych zdarzeń dochodzi średnio kilka razy w roku. Każdy zarejestrowany incydent jest zgłaszany Straży Ochrony Kolei i policji. Na zabezpieczonych posterunkach niemal codziennością są natomiast wyzwiska i obelgi kierowane pod adresem pracownika kolei. Wszystkie z nich w każdej chwili mogą się przerodzić w agresywne zachowanie, zagrażające bezpieczeństwu dróżnika. Dlatego prewencyjnie została zamontowana dodatkowa ochrona w Łodzi, Pabianicach, Zduńskiej Woli, Radomsku – tłumaczył w radio Łódź Rafał Wielgusik, rzecznik PKP PLK.

– Nie przyszłoby mi do głowy wyzywać dróżnika, a już tym bardziej rzucać w niego czymkolwiek. Co on może, to jego praca. Bywam zdenerwowany, gdy trafię na długi towarowy i stoję wtedy kilkanaście minut, a czekają na mnie dzieci albo szef w pracy – mówi kierowca mieszkający na Zatorzu, a pracujący w centrum miasta.

Okratowana budka dróżnika budzi jego zdziwienie.

– Uważam, że PKP mogłoby tu zbudować bezkolizyjny przejazd, to i okratowana budka byłaby niepotrzebna – dodaje.

A dróżnicy? Dróżnicy czują się w nich, jak „małpy w klatce”, ale jak mówią, lepsze to niż dostać po głowie albo zarobić w twarz.

PKP PLK przypomina: dróżnik przejazdowy jest pracownikiem bezpośrednio związanym z prowadzeniem ruchu kolejowego, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo w ruchu drogowym i kolejowym. W związku z tym sprawca napaści na dróżnika, zgodnie z kodeksem karnym, podlega karze jak w przypadku napadu na funkcjonariusza państwowego, tj. pozbawienia wolności od roku do lat dziesięciu.