Zamknij

Cyganie uciekają z Pabianic

00:00, 07.02.2002 Aktualizacja: 22:01, 13.06.2010
Skomentuj Hans-Zalepa Katarzyna Hans-Zalepa Katarzyna

Do Szwecji i Niemiec wyjeżdżają

rodziny cygańskie z Pabianic. Niektórzy chcieliby wyjechać do

Stanów Zjednoczonych, ale mają problemy ze zdobyciem wiz.

- A z czego tu mamy żyć - mówi

jeden z Cyganów, który odwiedził redakcję. Jeszcze

niedawno prowadził dyskotekę, a teraz przyznaje, że ma problemy

finansowe i szuka prawników, żeby z nich wybrnąć.

Byli głośni

Na początku lat 90. wydawało się,

że Pabianice to ziemia obiecana dla Cyganów - często zwanych

Romami. Urzędnicy, a nawet policjanci nie mogli sobie z nimi

poradzić. Na porządku dziennym było notoryczne łamanie przepisów

kodeksu drogowego przez młodych Cyganów. Po ulicach miasta

ścigali się luksusowymi mercedesami, a skutkiem ich wyczynów

były śmiertelne wypadki. Ciemnymi interesami Cyganów zajmowali

się prokuratorzy. Specjalne brygady antyterrorystyczne z ich garażów

wyprowadzały kradzione auta.

Coraz bardziej uciążliwe dla Polaków

okazywały się obyczaje cygańskie. Kondukty żałobne maszerowały w

środku dnia przez centrum miasta, nie bacząc na zakazy urzędników.

Wybory cygańskiego wójta zorganizowane w Woli Zaradzyńskiej

zakończyły się wielką bijatyką i wybiciem prawie wszystkich szyb w

miejscowej remizie. Krwawo kończyły się także rytualne porwania

młodych Cyganek. W Ksawerowie zwaśnione rody z Pabianic i Radomia

musiała rozdzielać policja. Polacy bali się robić interesy z

mieszkańcami niektórych domów przy Rzgowskiej.

Niektórzy przychodzili do redakcji i prosili: "Napiszcie,

jak oni nas oszukali".

Są cisi

Dziś, to Cyganie skarżą się na cwanych

Polaków. Niektórzy próbują rozkręcać interesy,

ale nie mają szans na kredyty w bankach. Nie mają czym ich

zabezpieczyć.

- Nie mają stałych dochodów,

a hipoteka na ich domach też nas nie interesuje, bo bardzo trudno

sprzedać cygański dom - mówi specjalista od kredytów

w jednym z pabianickich banków.

Cyganom pożyczają pieniądze

przedsiębiorcy narodowości polskiej. Gdy interes Cyganowi nie wypala,

Polak nie waha się zająć jego dom. Niedawno w ten sposób

właściciela zmieniła jedna z will w Ksawerowie.

Niektórzy Cyganie od kilku

miesięcy próbują sprzedać swoje domy. Wielkie i chłodne betonowe pałacyki nie znajdują nabywców. Tym bardziej, że Polakom z Cyganami trudno rozmawia się o pieniądzach.

- Ile pan chce za ten dom - zapytaliśmy właściciela willi wystawionej na sprzedaż.

- Jak pan kupisz, to pogadamy -

odpowiada.

- Ale nie kupię, bo nie znam ceny.

- Kupisz, to się dowiesz - uparcie

powtarza swoje właściciel.

Uciekają w świat

Większość Cyganów wyjechałaby z

Pabianic, jakby miała gdzie. Niektórym udało się przedrzeć do

Niemiec, do rodzin. Niektórzy chcieli uciec do Szwecji i

starali się tam nawet o azyl. Udowodniali, że są prześladowani w

Polsce. Ci, którzy kiedyś byli w USA, chcieliby tam wrócić.

Niestety, Amerykanie traktują ich jak Polaków i niechętnie

wystawiają wizy.

Ci, którzy zostają, próbują

rozkręcać interesy. Najwięcej inwestują w handel benzyną. Wokół

Pabianic wybudowali już kilka stacji paliw. Kolejną planują wybudować

na Bugaju.

Jedna z najbogatszych rodzin starała

się na uruchomienie salonu samochodowego niemieckiej marki, ale

producent odmówił im przyznania licencji dilera.

Nauczycieli zadziwia, że coraz więcej

małych Cyganów chodzi do szkół i kończy podstawówkę.

- W tej chwili mamy siedmioro

uczniów narodowości cygańskiej - mówi Jan

Rojszczak, dyrektor SP nr 17. - Nie są może orłami, ale do

najgorszych też nie należą. Wiem, że kontynuują naukę w gimnazjach.

Jeszcze w latach 90. mali Cyganie

przerywali naukę po kilku latach podstawówki. Najdłużej, bo aż

do 8 klasy dotrwała jedna dziewczynka. Udało jej się to tylko

dlatego, że była kulawa i żaden Cygan nie chciał jej za żonę.

- Tradycyjnych tańców, pieśni i języka uczymy nasze dzieci sami - mówi Krystyna Markowska z ulicy Kopernika. Od czterech lat pracuje charytatywnie w Centrum Doradztwa i Informacji dla Romów w Łodzi. - Dzięki temu, że trzymamy się razem, nasza kultura przetrwała setki lat.

Od głośnego morderstwa przy

Rzgowskiej - Teresy Jodłowskiej i Zenona Danielewicza upłynęło 7 lat.

Zastrzelono ich w małżeńskim łożu. Do dziś nie udało się ustalić, kto ich zabił. Od tego czasu Cyganie stali się nieufni. Od tego czasu również trwa ich ucieczka z Pabianic.

(Adamczewski Andrzej)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%