ad

W towarzystwie mojego dawnego piłkarskiego kolegi, ale również i kibica Włókniarza, Pana Marka obejrzałem pewne zwycięstwo drużyny PTC. Marek jest chodzącą futbolową encyklopedią (na dzisiejszy czasy to wikipedią), więc naszym rozmowom nie było końca... Nie będę opisywał dokładnie przebiegu tego spotkania, bo zrobił to już dziennikarz Życia Pabianic, chciałem tylko podzielić się swoimi spostrzeżeniami.

Na mecz przyjechałem mocno spóźniony, lecz okazało się, że nie tylko ja... Rywalki z Pragi Warszawa przyjechały… jeszcze później. Tuż przed tym jedna z rezerwowych zawodniczek PTC pytając mnie o godzinę, myślała chyba o walkowerze. Jeszcze wtedy nie zdawała sobie sprawy jak miło skończy się dla niej i jej koleżanek ten pojedynek. Jako że była to moja pierwsza wizyta na kobiecej piłce nożnej (widziałem coś tam wcześniej w tv), nie miałem pojęcia czego mogę się spodziewać i przyznam szczerze, że zaskoczyłem się bardzo pozytywnie.

Wszystko to dzięki dziewczynom z Pabianic, które budowały cierpliwie swoje akcje, przyśpieszały grę, wymieniały dużo podań, próbowały cały czas atakować. Jeżeli chodzi o przyjezdne, to zapamiętam najbardziej ich bramkarkę, która z całym szacunkiem, ale była głośniejsza niż wysoka. Gdy ustawiała mur przy rzucie wolnym stojąc przy słupku, ja – siedząc w loży VIP pod basenem – miałem spory problem, żeby ją zlokalizować… Na szczęście głos miała bardzo donośny.

Po pierwszej strzelonej bramce zgodnie stwierdziliśmy z moim towarzyszem, że trzy punkty na bank zostaną w Pabianicach i tak właśnie się stało. Kolejne składne akcje i kolejny gol jeszcze przed przerwą. Po przerwie to już był koncert – sytuacja za sytuacją, aż wreszcie truskawka na torcie - gol na 3:1. Dziewczyno jak Ty nam zaimponowałaś, co to była za akcja! Jak na treningu, jak Ronaldinho na Bernabeu, jak Lech z Vikingurem (aj, chyba jednak to zły przykład…). Wstałem i głośno klaskałem razem z resztą uradowanych kibiców, akcja stadiony świata!

Gola na 4:1 zdobyła wcześniej wspomniana moja rozmówczyni sprzed meczu - musiałaś moja droga dobić to na pustaka, zostałaś naznaczona. Nie żałuję, że wybrałem się na inauguracyjne spotkanie „Perełek” w drugiej lidze. Bardzo przyjemnie spędziłem czas, chociaż to mój pierwszy raz, to na pewno nie był ostatni. Gratuluję i życzę powodzenia w kolejnych spotkaniach, niech zabawunia będzie z Wami na boisku i poza nim!

Do zobaczenia!

Damian Kozłewski