W pierwszej kwarcie walka toczyła się kosz za kosz – żadna z drużyn nie odskoczyła rywalowi nie więcej niż na trzy punkty. W połowie drugiej kwarty Księżak wyszedł na prowadzenie 25:19. Gdy po rzutach Wiktora Wilka i Sebastiana Szymańskiego złapaliśmy kontakt z rywalem (27:25), gospodarze trafili dwie „trójki” i dwa rzuty z akcji. Zrobiło się 37:25. Na przerwę schodziliśmy z jedenastopunktową stratą (39:28).

Pierwsze pięć minut po przerwie było kiepskie w naszym wykonaniu – gospodarze po kolejnym rzucie za trzy wygrywali już 50:32, a na dwie minuty przed końcem trzeciej kwarty mieli nawet 22 punkty przewagi (58:36). Nastroje w naszej ekipie poprawiły się za sprawą celnych rzutów Kacpra Maja, Macieja Strzelczyka i „trójki” Wilka. W ostatniej kwarcie mieliśmy 14 punktów do odrobienia (60:46).

I trzeba przyznać, że rzuciliśmy się w pogoń. Grę w ataku ciągnęli Wilk i Szymon Gralewski. W połowie czwartej kwarty Księżak wygrywał już tylko 66:61. Nadal graliśmy swoje – na 42 sekundy przed końcem Wilk rzucił na 72:70. Niestety, nie trafiliśmy za trzy (Szymański), a po czasie naszego trenera, spudłował Patryk Zawadzki. Gospodarze wykorzystali jeden rzut wolny i przypieczętowali wygraną.

PKK: Gralewski 19, Szymański 17, Wilk 17, Maj 5, Zawadzki 4, Sobolewski 3, Wierzchowski, Barys.