W półfinale (kręconym na Podlasiu) zobaczyliśmy zmagania czterech najlepszych uczestników. Wśród nich wystąpiła pochodząca z Ksawerowa Karolina Źródłowska.

W pierwszej konkurencji odcinka kucharze musieli przygotować pięć dań, których podstawowym składnikiem był najsłynniejszy lokalny przysmak - ziemniak. Karolina postawiła na potrawy z batatów, m.in. w towarzystwie mięsa z królika. Potrawom trochę zabrakło do ideału. Choć została pochwalona za pomysły, na niekorzyść przeważyło surowe mięso.

Niestety, winnym okazał się stres (co na tym etapie jest zrozumiałe). Przez niego wypadła najgorzej z całej czwórki. Konkurencja wyłoniła dwoje finalistów – Olę i Rafała. O tym, która z pań do nich dołączy – Karolina czy Sylwia - zdecydowało kolejne zadanie. A było nim przygotowanie dań z dziczyzną i cielęciną. Ksawerowianka poradziła sobie tym razem bez problemu. Jak sama określiła, dała z siebie 120 procent.

Było blisko finału, ale jurorzy zdecydowali, że o tytuł MasterChefa powalczy Sylwia.

- Rzeczy materialne przychodzą i odchodzą, a wspomnienia zostają na zawsze. Jest to największa wartość, jaką wynoszę z MasterChefa – mówiła na pożegnanie Karolina. - To dopiero początek mojej kulinarnej podróży. Myślę, że świat na mnie czeka. Jeszcze go zwojuję.