Nie świeciły neonami, czasem były na wysokości kolan, czasem ukryte za rogiem albo wtulone w pniak po dawnym drzewie. Po kilku latach ciszy autor kultowych mikromurali zapowiada ich powrót na miejską scenę. I to nie z wielkoformatową sztuką, ale właśnie z tym, co zawsze było jego znakiem rozpoznawczym – małymi formami, które robią wielką robotę.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz