- Policja powiadomiła mnie o tym dziś rano - powiedziała nam w
poniedziałek Aniela Wolska, babcia Oli. - Nie pójdę
do niej. Nie chcę jej widzieći dajcie mi wreszcie spokój.
W ręce policjantów wpadła 18-letnia koleżanka Oli ze Starówki
- Angelika M. Zatrzymano też 55-letniego Mieczysława S. z ul.
Świętokrzyskiej - notowanego za drobne kradzieże.
- Nic nie zdążyli ukraść - mówią policjanci.- Zniszczyli
tylko kratę w oknie i stłukli szybę na zapleczu sklepu.
Chude włamywaczki
Ola wraz z Angeliką i Mieczysławem S. próbowali okraść sklep PSS
Społem przy ul. Jana Pawła II - nocą z niedzieli na poniedziałek.
Jest tu osiedle kilkupiętrowych bloków ze skwerkiem. Od ulicy
odgradza je długi parterowy budynek, w którym są sklepy
spożywcze, kwiaciarnia i kolektura Toto-Lotka.
Spożywczy "sam" jest drugi z brzegu. Gęste kraty chronią ogromne
szyby wystawowe. Okienko na zapleczu też było zakratowane grubymi jak
palec stalowymi prętami.
-
Włamywacze przecięli je specjalnymi nożycami
do cięcia metalu - wyjaśnili robotnicy oprawiający wybite okno. -
Wystarczyły cztery cięcia i kraty ustąpiły. Dziura nie jest za
duża. Złodziejki, co je tu złapali, też są mizerne. Zmieściły się w
otworze 30 na 40 centymetrów.
Bardzo szybcy strażnicy
Włamanie
do sklepu odkryli Krzysztof Jegieri Sławomir Kantorczyk
- strażnicy miejscy. Obaj nocą patrolowali osiedle. Dochodziła
godzina 2.00, gdy znaleźli się w pobliżu sklepów przy Jana
Pawła II.
-
Na widok samochodu mężczyzna stojący na rogu
ulic Trębackiej i Jana Pawła II rzucił się do ucieczki-
opowiadają strażnicy. - Bez powodu tego by nie zrobił.
Strażnicy
zatrzymali radiowóz. Wtedy zobaczyli leżące pod oknem sklepu
nożyce do cięcia metalu, kawałki stalowych prętów, kłódki,
torbę i kawałki potłuczonego szkła.
Biegiem
ruszyli w pościg za uciekającym. Dopadli go po kilkunastu
metrach. Potem wrócili do autai wezwali policję oraz
szefową sklepu.
- Było po drugiej, kiedy obudził mnie dzwonek
telefonu - mówi kierowniczka sklepu. - Powiedzieli, że
jest włamanie i żebym natychmiast przyjeżdżała.
Z uśmiechem do gliniarzy
Policjanci
otoczyli sklep. Gdy przyjechała kierowniczka, otworzyła drzwi i
weszli do środka.
-
Tuż przy drzwiach stoi kasa - opowiada
sklepowa. - Za nią kucały dwie dziewczyny: jasna blondynka z
włosami do ramion, druga ufarbowana na czarno. Miała krótko
ścięte włosy.
Dziewczyny
milczały. Uśmiechały się do policjantów.
-
Dopiero w komendzie dowiedziałam się, że jedna z nich to ta Ola, co
zagrała w filmie - mówi sklepowa.
-
Widziałem tych włamywaczy - mówi
młody mężczyzna, mieszkaniec sąsiednego bloku. - Wyszedłem w nocy
z psem. Najpierw stłukli żarówkę oświetlającą drzwi do mojej
klatki schodowej. Kiedy mnie spostrzegli, odeszli wolnym krokiem.
Musieli wrócić i dokończyć robotę, gdy wszedłem do domu.
Powrót do poprawczaka
Ola
Gietner była poszukiwana od 8 marca przez sąd rodzinny i dla
nieletnich. Tego dnia uciekła z poprawczaka w Falenicy - przez
okno w toalecie przychodni lekarskiej, gdzie zawieźli ją pielęgniarka
i strażnik. Wieczorem zjawiła się u babci w Pabianicach. Pani Aniela
dała wnuczce parę złotych i kazała wracać do Falenicy. Ola nie
posłuchała. Ukrywała się aż do poniedziałku.
W poniedziałek przed południem policjanci przesłuchali Olę i odwieźli
ją do Izby Dziecka w Łodzi. Do poprawczaka Gietnerówna wróci
w środę.
Ola Gietner w lipcu tego roku skończy 17 lat. Dwa lata temu pabianiczanka
prosto z poprawczaka trafiła na ekrany kinowe. Zagrała w filmie
"Cześć, Tereska" u boku Zbigniewa Zamachowskiego. Miała szansę zostać
prawdziwą gwiazdą filmową. Za rolę Tereski była nominowana do
polskiej nagrody filmowej Orły. Nagrodę - Young Artists Awards
przyznali jej amerykańscy filmowcy. 7 kwietnia pabianiczanka miała
pojechać do Los Angeles, by ją odebrać. Nie pojechała, uciekła z
poprawczaka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz