Film powstał z myślą o festiwalu.
- Koledzy z Pabianic mnie do tego szczerze namawiali. Uznałem, że to świetny pomysł – wspomina Jędrzej Doczkal. - Byłem na pięciu edycjach pabianickiego festiwalu w roli widza. Po prostu nie wytrzymałem i sam coś nakręciłem. Wydawało mi się, że mój filmowy gust pokrywa się z ideą dziwnego kina.
Jędrzej lubi filmy klasy B. Gumowe potwory wywracające się o makiety czy inne tego typu pokręcone sytuacje, sceny, postacie. To, co dziwne, nie jest mu obce. Film „Killer Gherkin” to jednak jego debiut reżyserski.
- Wcześniej na swoim kanale YouTube zamieszczałem krótkie filmiki, na których pokazywałem, jak ogrywam jakieś gry karciane czy jem dziwne rzeczy – dodaje Jędrzej. - Na festiwalu pokazałem swój pierwszy film z fabułą.
O czym jest film?
Główny bohater zostaje poproszony przez mamę o pójście nad rzekę i zerwanie dla niej mięty. Po drodze spotyka dziwnie zachowującego się mężczyznę, który z rewolweru strzela do wody i ostrzega go przed potworem czającym się w rzece. Niewiele sobie z tego robiąc chłopak wchodzi do wody i zrywa miętę rosnącą na brzegu. Leje się krew. Obaj panowie tracą życie w scenach jak z horroru.
Pomysł z życia wzięty
- Kiedyś mama rzeczywiście wysłała mnie po miętę, ale nic wtedy się nie wydarzyło, potwora nie spotkałem – dodaje z uśmiechem Jędrzej.
W filmie postacią siejącą postrach jest Żabozaur. W tej roli pojawiła się mała gumowa zabawka plująca wodą, którą Jędrzej kupił przed laty nad morzem.
- Ona już od bardzo dawna stała na parapecie okna w domu w Ldzaniu, gdzie rozpoczyna się akcja filmu – opowiada reżyser.
W roli rewolwerowca wystąpił kolega reżysera, pabianiczanin Wojciech Piekarniak. W filmie pokazał się też przez chwilę i przez przypadek pies Dżaga – pupil ciotki Jędrzeja.
- Na jednym z ujęć wszedł mi w kadr – tłumaczy Jędrzej. - Stwierdziłem zatem, że muszę dokręcić scenę, w której bokserka jest na pierwszym planie, żeby wszystko się zgadzało.
Film został nakręcony telefonem marki Samsung Note 9.
- Kolega Wojciech podłożył muzykę zespołu Persecutor, w którym gra – dodaje reżyser. - Ostre metalowe brzmienie pomogło w zbudowaniu klimatu.
Film nie został jednak wyemitowany w bloku konkursowym festiwalu „Kocham Dziwne Kino”.
- Akcja nie była aż tak rozbudowana i obsadę mieliśmy bardzo skromną – tłumaczy Jędrzej. - Było nas tylko dwóch, pies i gumowa zabawka. Na kolejny festiwal za rok postaram się zrobić coś z większym rozmachem. Mam już plany.
To będzie film fantasy i również zostanie nakręcony w Ldzaniu.
- Planuję zrobić to we wrześniu. Zbieram już rekwizyty i kostiumy dla aktorów – ujawnia pasjonat dziwnego kina. - Wystąpi ich tutaj znacznie więcej i również poleje się krew. Scenariusz już mam, uważam, że jest udany. Kompletuję obsadę. Dobrze się to zapowiada.
Robienie filmów zawsze chodziło po głowie Jędrzejowi.
- Gdy byłem znacznie młodszy, wziąłem udział w dwóch filmowych obozach – opowiada. - Dużo się tam nauczyłem, ale nawet nie ma co tego porównywać z tym, co dzieje się teraz. Technologia poszła do przodu. Filmy można robić teraz telefonem i używać programów do edycji i montażu.
Pierwsze animowane, poklatkowe filmiki Jędrzej próbował już kręcić w podstawówce. Animowana scena pojawiła się również w jego festiwalowej produkcji. Jej głównym bohaterem był Żabozaur, idący po czerwonym piasku.
- Chciałem tym kolorem podkreślić dramaturgię sceny – dodaje reżyser. - Pokazać grozę sytuacji.
Pierwsze koty za płoty
Wyjątkowym doświadczeniem dla Jędrzeja było też wspólne oglądanie filmu z publicznością.
- To było niezapomniane przeżycie – opowiada. - Notowałem wszystko, po emisji rozmawiałem z ludźmi, dopytywałem, czy im się podobało.
Jędrzej zebrał pochwały, ale też krytykę, zwłaszcza za sceny, które się niektórym dłużyły. Nie wszystkim również przypadł do gustu dialog z mamą.
- Ja uznałem, że sporo tych dłużyzn było potrzebnych, żeby zbudować nastrój i przygotować widza do tego, co ma się wydarzyć w scenach grozy – tłumaczy. - Ale dobrze, że się niektórzy czepiali, w ten sposób można się wiele nauczyć. Wszystko wziąłem do serca.
Publiczność kilkoma scenami była też rozbawiona i żywo reagowała.
- I to przy okazji scen, w których bym się tego nie spodziewał – dodaje reżyser. - Cisza była natomiast tam, gdzie mi się wydawało, że jest śmiesznie. Z kolegą postanowiliśmy nie silić się na celowe żarty, bo nie jesteśmy komikami. Ale jest w filmie humor dostarczony z poważną miną, wynikający z konwencji.
Salwy śmiechu wzbudziła głównie postać gumowego potwora.
- Ostatecznie obaj z Wojtkiem zginęliśmy – opowiada Jędrzej. - Krew się polała. A miałem na nią bardzo dobry przepis. Syrop, czerwony barwnik spożywczy i trochę kakao, żeby krew była gęstsza.
Sceny do filmu zostały nakręcone w trzy dni.
- Ja dobrze znałem teren, od dziecka jeżdżę do Ldzania, wychowałem się w Pabianicach – opowiada Jędrzej. - To wszystko też zagrało w filmie. Znam tę rzekę, wiedziałem, gdzie do niej wejść, jak to nakręcić.
Dlaczego horror?
- Bardzo lubię ten gatunek – zapewnia reżyser. - Zwłaszcza stare, klasyczne horrory jeszcze z lat 50. i 60. Takie horrory, ale nie na poważnie.
Festiwal dla początkującego twórcy był również okazją do spotkania z innymi reżyserami i twórcami.
- Złapałem trochę kontaktów – dodaje. - Gdy byłem tylko widzem, bardziej rozrywkowo podchodziłem do tematu. Ale jak pokazałem swój film, to nastawiłem się na ludzi, ich opinie, mocniej udzielałem się towarzysko.
Sporo można się w takim gronie nauczyć.
- Taką największą dla mnie lekcją było to, że nawet prymitywne efekty potrafią robić wrażenie – zapewnia Jędrzej. - Nigdy też nie wiadomo, co się ludziom spodoba. Taki festiwal to świetna okazja, żeby poczuć reakcje publiczności, porozmawiać z ludźmi. Wkręciłem się…
Killer Gherkin - krótki film o czymś, co czai się w rzece Grabi
Scenariusz, montaż i reżyseria: Jędrzej Doczkal
Muzyka: Noise Ritual 7 by Piotr Raszewski
Nuclear Command by Persecutor
Wczasowicz: Jędrzej Doczkal
Pies: Dżaga
Mama: Krystyna Doczkal
Rewolwerowiec: Wojciech Piekarniak
Nakręcono telefonem Samsung Note 9 i zmontowano na laptopie z systemem Ubuntu Mate programem Openshot.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz