Za nami spacer tematyczny pt. "Smaki i smaczki Pabianic - od Słonecznego do Warszawskiego". Poznaliśmy nasze miasto przez pryzmat smaków i wspomnień z barów, kawiarni, sklepików i restauracji, które dawniej dbały o podniebienia mieszkańców. Głównym przewodnikiem był Maciej Wlazłowicz z TMDP. Wspomnieniami i ciekawostkami na temat ulubionych lokali z dawnych lat chętnie dzielili się sami uczestnicy.
Na trasie spaceru były wspominki m.in. o Parkowej, która mieściła się na "Strzelnicy", wzniesionej w latach 70. Zburzono ją w 2017 roku, a na tym miejscu utworzono sprawnościowy plac dla starszych dzieci i młodzieży.
- Pamiętam panoramę Pabianic namalowaną wewnątrz. W oknach były witraże – mówił jeden ze spacerowiczów. - Szkoda, że to się nie zachowało.
Mieszkańcy starszej daty przywoływali też wspomnienia o kultowym Murzynku przy ul. Łaskiej, gdzie spotykali się towarzysko nie tylko przy kawie z chromowanego ekspresu i wuzetce. Popijali tam likier miętowy, jarzębiak luksusowy czy winiaczek.
- Bywałem tam często, ale ciężko było się dostać i trzeba było czekać w poczekalni, aż zwolni się stolik – usłyszeliśmy.
- Dla mnie Murzynek to wielki sentyment, ponieważ w 1973 roku byłam tam na pierwszej randce z moim mężem. Piliśmy cudne wino o nazwie Gancia – opowiadała pani Urszula.
Murzynek funkcjonował od lat 70. do 90. W jego miejsce pojawił się sklep spożywczy Sława, a od kilku lat jest tam kawiarnia Loft74.
Zamkowa 32. Tu po wojnie otworzono restaurację Powszechną. Za rogiem, pod adresem Waryńskiego 5 znajdowała się Agatka.
- Jedzonko w tym barze nie było królewskim, chociaż zestawy śniadaniowe były całkiem całkiem – tak wspomina bar Andrzej Domański. - Pączków to nawet Blikle mógł pozazdrościć. Zwykłe pączki z marmoladą, obsypane cukrem pudrem znikały tak szybko, że kupowało się je jeszcze ciepłe, bo nie zdążyły wystygnąć.
Bliżej ul. Kilińskiego znajdowała się restauracja Stylowa.
- W 1966 roku roku restauracja ta otrzymała Srebrną Patelnię za ozory w sosie chrzanowym – opowiadał Maciej Wlazłowicz. - Kolejne lata przyniosły nagrody za kurczaka w słoninie, pieczeń wołową z chrzanem, polewkę piwną z serem i zrazy a'la Cecylia. W 1969 roku wprowadzono tu wieczorki muzyczne.
Stali bywalcy pamiętają tamtejszy smak flaków, barszczyku z pasztecikami i zupy rakowej. Stylowa zniknęła w 1989 roku. Obecnie jest tu m.in. oddział mBanku.
- Proszę mi wierzyć, to było jedyne miejsce w Pabianicach, gdzie o północy można było zjeść obiad – rzucił ktoś z tłumu.
Kto pamięta knajpę Tip-Top z ul. Karniszewickiej?
- W latach 70. przyjeżdżali do niej znani piłkarze Widzewa. Nie lubili pokazywać się w Łodzi, dlatego bawili się u nas – opowiadał spacerowicz.
- A czy ktoś słyszał o restauracji Pod wąsem przy Karniszewickiej? - zapytał inny mężczyzna. - Istniała w okresie międzywojennym. Został tylko szyld, naprzeciwko kościoła.
Nie zabrakło też licznych opowieści m.in. o Juwenii z ul. Łaskiej, klubie studenckim Kalefaktor 41 przy Lutomierskiej, barze Słonecznym przy Wyszyńskiego, Staromiejskiej (dziś jest tu nasza redakcja), wielu lokalach rozsianych wzdłuż ul. Zamkowej, np. Powszechnej, Mocce, Golonce, Chacie Jana oraz o Turkusie, który znajdował się na terenie Lewityna. Lista kultowych miejsc była długa.
W czasie spaceru na uczestników czekała smaczna niespodzianka. Bar Agama przy ul. Piłsudskiego zaserwował gorącą zupę. Do wyboru była pomidorowa lub zalewajka. Kino Tomi poczęstowało popcornem, a w parku Słowackiego, szef kuchni Hotelu Grzegorzewski (a prywatnie kolekcjoner i miłośnik historii Pabianic), Seweryn Grambor, zrobił pokaz kuchni molekularnej. „Kręcił” lody z ogórka zielonego i limonki, polane musem truskawkowo-malinowym oraz z dodatkiem ravioli sferycznego (żelowych kuleczek wypełnionych syropem owocowym). Kucharz pokazał też „sztuczki” z ciekłym azotem.
0 0
Najzabawniejszą metamorfozę przeszła "Mocca"... Z kawiarni z dancingami zrobiła się Urzędem Skarbowym... w pewnym sensie, tez z dancingami... z fiskusem...
0 0
"Mocca" . Tam bawili sie głównie ci co obchodzili "skarbowkę" baardzo szerokim łukiem. Jednocześnie tuż pod jej bokiem bawili sìę ostro . Czasem nawet z urzednikami tej firmy. Takie były to czasy.
0 0
...jaaaakie obchodzenie skarbówki?... Przecież Gierek zniósł Gomułkowskie podatki od wynagrodzeń, a US pilnował prywatną, drobną inicjatywę rzemieślniczą... inicjatywę. Owszem "piękny Edzio" i jeszcze jeden, handlowali dolcami, złotem, ale gdzie można było kupić ot dolce, jeśli na zaproszenie rodziny do przyjazdy do GB, czekało się rok "lustrowania" SB? Po zgodzie dostawało się kwitek na zakup w PKO na... 10$!, bo komuna twierdziła, że jak rodzina zaprasza to all inclusiwe = wikt i opierunek.. Przyjeżdżali na "zaproszenie" ruskie ze złotem..., owszem nielegalnie, legalnie za łapówkę pogranicznikom... Trza było zarobić... a kantorów nie było... Służbowa delegacja na Targi w Lipsku chodzona przez pół roku iii oficjalna wymiana wschodnie Deutsch Mark - jaja... "kieszonkowe", za własne! pieniądze wystarczały na 5 Budweisery... Bo firma wszystko opłacała.. przejazd, hotel z wyżywieniem..
"Życie" zawsze sobie radzi..., nawet w czasach gorzały na kartki!