Potrafi latać 30 metrów nad falami. Do szczęścia potrzebny mu wiatr

09:11, 27.04.2022 Aktualizacja: 12:39, 28.04.2022

Skomentuj

Thomas Burblies

Swoją przygodę ze sportem rozpoczął jako siedmiolatek. Przez sześć lat trenował szermierkę w pabianickim klubie. Interesował się też żeglarstwem. Dołączył do „Szkoły Pod Żaglami”, w której uczył się pływając na wielkim jachcie im. Fryderyka Chopina. Na jego pokładzie opłynął "pętlę atlantycką".

Grzegorzewski sportowe zajawki wyniósł z rodzinnego domu. Jego starszy brat zdobywa laury w jeździectwie konnym - skacze przez przeszkody. Młodsza siostra trenuje jazdę figurową na lodzie. Sport to również hobby taty, który jest windsurferem i kitesurferem. To on zaraził syna pasją. Jednak początkowo chłopcu nie było po drodze z tą dyscypliną sportową. Nie przychodził nawet na umówione lekcje, które ojciec zaklepywał mu podczas rodzinnych wojaży.

- W ogóle mi się to nie podobało – wspomina dziś 22-latek. - Dopiero jak stanąłem na desce, przekonałem się, że to mój sport, moja pasja.

Szkoła kiteboardingu? A gdzie to?

Tą niszową dyscypliną sportu Janek zajął się na poważnie w 2013 roku, mając 13 lat. Po ukończeniu łódzkiego gimnazjum postanowił iść na całość i wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam rozpoczął naukę w nietypowym liceum dla kitesurferów w Hood River, w stanie Oregon. Takiej szkoły próżno szukać Polsce.

- Rodzice musieli znaleźć dla mnie motywację do nauki, bo nie byłem zbyt dobrym uczniem tutaj. W szkole kitesurfingowej, jeśli masz oceny poniżej 70 procent, nie wyjdziesz na wodę. Nie jest to typowa szkoła - opowiada Janek. - Liczy kilkunastu uczniów i maksymalnie ośmiu nauczycieli. Cały czas się przemieszcza i nie ma normalnych klas. Lekcje odbywały się m.in. na plaży.

Wśród najlepszych

Janek, mimo bardzo młodego perfekcyjnie wykonuje w powietrzu niesamowite, ekstremalne ewolucje.

- Na „kajcie” można robić przeróżne rzeczy, np. ścigać się. Moja ulubiona odmiana tego sportu to Big Air, czyli im wyżej skaczesz, tym lepiej. To w niej czuję się najlepiej – twierdzi.

To najniebezpieczniejsza z klas kiteboardingu. Do bardzo wysokiego lotu zawodnicy dodają widowiskowe triki i akrobacje. Potrafią poruszać się z prędkością nawet 100 km/h. Jakie trzeba mieć predyspozycje do tego sportu?

- Do samego pływania nie potrzeba jakiejś specjalnej kondycji i dużej siły fizycznej – wyjaśnia. - Żeby wyskoczyć wysoko i zrobić ewolucję trzeba być na pewno odważnym i nie mieć lęku wysokości.

Mając 18 lat, Janek wygrał Mistrzostwa Świata Juniorów i szturmem podbił światową scenę kitesurfingu. W sezonie 2021 znalazł się wśród najlepszych i jako jedyny Polak wystartował w najbardziej prestiżowych zawodach na świecie - Red Bull King of the Air. Ta impreza sportowa odbywa się cyklicznie na plażach Kapsztadu (RPA).

22-latek jest trenerem sam dla siebie.

- Najwięcej nauczyłem się oglądając najlepszych – twierdzi.

Mieszka tam, gdzie wieje wiatr

Janek pochodzi z okolic Pawlikowic, ale rodzinne strony odwiedza na kilka tygodni w roku. Od lat prowadzi podróżniczy tryb życia. Przez cały rok goni po świecie za... wiatrem. Przeprowadza się średnio co 2-3 miesiące. Ostatnio najczęściej kursuje pomiędzy RPA, Brazylią, Omanem i Hiszpanią. Tam są najlepsze warunki dla kitesurferów i najczęściej odbywają się zawody.

Janek najwięcej czasu spędza na wodzie (i nad nią). Poświęca na to codziennie po kilka godzin. Gdy nie ma „okna pogodowego”, skupia się na treningu w siłowni. Jeśli pozwala mu na to czas, uprawia skydiving, czyli podniebne nurkowanie. To jego druga pasja. Polega ona na wyskoczeniu z np. z samolotu z dużej wysokości, a następnie, podczas swobodnego spadania wykonuje się figury akrobatyczne - indywidualnie lub w grupie. Etap spadania trwa około minutę, po czym otwiera się spadochron.

20-latek na co dzień studiuje w Hult International Business School w San Francisco.

26 kwietnia był gościem honorowym w Starostwie Powiatowym i opowiedział o swojej pasji.