Dom przy ulicy Łąkowej w Pabianicach, w którym mieszka od urodzenia (28 sierpnia 1944 roku), zbudował jego pradziadek, tkacz Józef Herman. Tkaczem był też dziadek, Teodor Hans. Jego syn, Feliks, pracował w księgowości firmy włókienniczej „Krusche i Ender”, ale chciał być muzykiem. U Elżbiety Nitsche prywatnie uczył się gry na skrzypcach. Elżbieta dawała lekcje w rodzinnym domu Nitschów na Małym Skręcie. Feliks jeździł do niej tramwajem.

W 1932 roku Elżbieta i Feliks wzięli ślub. Z tego małżeństwa podczas okupacji na świat przyszedł Norbert. Hansowie mieli jeszcze dwóch synów i córkę.

Matka była utalentowaną skrzypaczką, koncertowała w Polskim Radiu. Talent odziedziczyła po ojcu, dyrygencie uzbeckiej orkiestry w Taszkiencie, grającej na dworze carewicza.

Po drugiej wojnie światowej rodzina mieszkała na strychu domu dziadków. Ojciec Norberta dostał pracę w Pabianickich Zakładach Przemysłu Bawełnianego, a matce płacono parę groszy jako opiekunce w ognisku muzycznym, gdzie uczyła dzieci gry na skrzypcach. Norbert, siostra i dwóch braci grali w domu na pianinie i skrzypcach.

Norbert Hans miał być muzykiem. „Muzyka wciąż we mnie gra” – mówił. „Dziś jednak mam świat nierozerwalny: plastykę i muzykę”.

Do podstawówki miał daleko. Chodził aż na ulicę Partyzancką, do „dziewiątki”. „To dlatego, że tę szkołę ogrzewano, jak mało którą w mieście” - wspomina. „W klasach było cieplutko, a w naszym domu przy Łąkowej ciągle marzłem. Rodziców nie było stać na opał”.

Kumplował się z Karolem Nicze, przyszłym laureatem międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. Ojciec Karola i matka Norberta byli rodzeństwem. Chłopcy bawili się na podwórku u Hansów. „Ale nie za długo, bo rodzice Karola zaraz po niego przychodzili, by wrócił do domu i ćwiczył na pianinie”.

Norbert był absolwentem I Liceum Ogólnokształcącego (matura w 1963 roku) i Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi (dyplom w 1972 roku na wydziale tkaniny), uczniem profesora Stanisława Fijałkowskiego i profesora Antoniego Starczewskiego, którzy wyraźnie odcisnęli piętno na warsztacie plastycznym studenta.

Realizował się w grafice artystycznej i użytkowej, tkaninach artystycznych (gobelinach), rysunku i malarstwie. Był autorem wielobarwnej winiety tygodnika „Życie Pabianic”, używanej przez to pismo od ponad dwudziestu lat. Miał zagraniczne wystawy swych prac w Hiszpanii, Meksyku, Holandii, na Litwie, w Niemczech. Przez kilka lat prowadził klub prasy i książki.

Na pytanie dziennikarki „Życia Pabianic”, jak radzi sobie z tym, że jest artystą prowincjonalnym, odparł: „Pabianice nie są prowincją, to jest mój dom. Miałem wystawy na całym świecie, ale zawsze tutaj wracałem, choć kuszono mnie, bym zamieszkał w Holandii lub Niemczech”.

Od wielu lat Hans prowadził pracownię plastyczną w swym domu przy Łąkowej. Miał kilkuset uczniów. Wielu z nich przygotował do egzaminów na studia plastyczne. Zdało stu dwudziestu. Jednym z pierwszych był Jacek Nowotarski, dziś profesor na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Najlepsi uczniowie mistrza należą do „klubu żółwia” i noszą na szyjach wisiorki z żółwiem, wykonanym przez artystę.

W 2008 roku za zasługi w promowaniu Pabianic radni miejscy wyróżnili Norberta Hansa tytułem honorowego obywatela Pabianic.

Artysta projektował i malował dla prywatnych odbiorców oraz Miejskiej Biblioteki Publicznej, Urzędu Miejskiego i Starostwa Powiatowego w Pabianicach. W 2019 roku muzealnicy urządzili wystawę jego prac na Zamku. Mistrz nazwał ją „Miniaturami”, gdyż spora część pokazanych dzieł to tworzone przez lata kartki świąteczne, wykonane techniką akwaforty i suchego tłoku.

Dla związkowców z „Solidarności” Hans zaprojektował tablicę „Pamięci Pomordowanych za Wolność i Prawa Człowieka w PRL”, która miała zawisnąć 11 listopada 1982 roku na kościele św. Mateusza. Potajemnie wykonali ją w stanie wojennym ślusarze z Pabianickiej Fabryki Żarówek, w zakładowym warsztacie. Tablicę odsłonięto dopiero osiem lat później.

(fragment książki „My, pabianiczanie”, Romana Kubiaka)