- Gdy się sąsiedzi dowiedzieli,że chcemy hodować strusie, to pukali się w czoło - wspomina WojciechWłodarczyk, właściciel fermy w Stanisławowie.
Był rok 1997, gdy łódzcy przedsiębiorcy - Wojciech Włodarczyk i Andrzej Łapka, kupili kawał ziemi we wsi Stanisławów.
- Wspólnik zobaczył w telewizji reportaż z pierwszej w Polsce strusiej fermy. Przybiegł do mnie i powiedział: "Kupujemy strusie". Odparłem krótko: "Dobra". I tak się zaczęło - opowiada Włodarczyk.
Ferma miała być miłą odskocznią od zapylonej i zapchanej autami Łodzi. Wkrótce przerodziła się w największą hodowlę strusi afrykańskich w centralnej Polsce. Na ponad 12 hektarach żyje 19 strusi - 13 kur i 6 kogutów. Po ich pisklęta przyjeżdżają hodowcy z całego kraju. W ciągu pięciu lat ze Stanisławowa powędrowało w Polskę około 1.000 małych strusi. Ptaki są ulubieńcami całej okolicy, zwłaszcza dzieci. Wiosną i latem fermę odwiedzają nawet po trzy wycieczki dziennie.
Ferma w Stanisławowie stała się wzorcową hodowlą. W okolicach Pabianic wyrastają teraz kolejne hodowle olbrzymich nielotów.
Łakomy kąsek
W Polsce strusie hoduje się głównie dla mięsa. Dorodne sztuki ważą nawet 150 kg. Mięso (strusina) jest dietetyczne - zawiera mało tłuszczu i cholesterolu. Wyglądem i smakiem przypomina polędwicę wołową.
- Hodowałem już różne zwierzęta, pomyślałem więc: Dlaczego nie strusie? - opowiada Wiesław Miszczak, świeżo upieczony hodowca z Piątkowiska.
Miszczak wspólnie ze szwagrem- Piotrem Woźniakiem, przywieźli ze Stanisławowa 9 ptaków. Teraz ich strusie mają po 7 miesięcy i zaczynają godowe tańce.
- Na razie chcę rozmnożyć stado- planuje Miszczak. - Ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, zbuduję ubojnię.
Wiosną hodowcy z Piątkowiska rozbudują fermę. Aby ptaki dobrze się chowały, muszą mieć sporo miejsca. Własne "M" strusiej rodziny - dwóch kur i koguta - to około 30 metrów kw. Ale najważniejszy jest obszerny wybieg. Struś to bardzo ruchliwe ptaszysko, do szczęścia potrzeba mu 400 metrów kw. pastwiska. Długi wybieg jest ważny w okresie godowym. Jeśli kura nie ma ochoty na "amory", musi mieć co najmniej 50 metrów na ucieczkę przed samcem. Podniecony kogut goni kurę przez około 30 metrów. Później rezygnuje.
Struś jak bizon
Cennym strusim produktem jest skóra. Robi się z niej buty, rękawiczki, torby, portfele. Skórę strusia uznanow 2000 roku za najszlachetniejsząw świecie. Jest droższa niż skórakrokodyla.
- Najlepiej sprzedawała się w Japonii. Za dobrze wyprawioną skórę strusia Japończycy płacili nawet pięćset dolarów - opowiada Wojciech Włodarczyk z fermy w Stanisławowie.
Najlepsza jest skóra, z której pióra usunięto w ciągu 20 minut od śmierci ptaka. Wtedy otwory po wyrwanych piórach same się zasklepiają i w skórze nie ma dziur.
Wartościowe są także pióra. Nie mogą się bez nich obejść rewie tańca. Są wykorzystywane również w przemyśle motoryzacyjnym. Piórami odpyla się blachę samochodu przed lakierowaniem. Ze strusich rzęs robi się pędzle,a z pazurów - naszyjniki.
- W Afryce z pazurów i dziobów robi się afrodyzjaki - dodaje Włodarczyk.- Murzyni twierdzą, że są lepsze od viagry.
Taaakie jaja!
Sporą gromadę strusi: 10 samici 7 samców, trzyma też GrzegorzLichnowski z Hermanowa.
- Mają już prawie trzy lata i wkrótce zniosą pierwsze jajka - mówi.
Strusie jajo waży około 2 kg - jest 20 razy większe od kurzego. Możnaz niego zrobić jajecznicę dla 10 osób. Na ugotowanie jaja na miękko potrzeba aż 45 minut. Na twardo - półtorej godziny. Kura strusia potrafi znieść rocznie około 60 jaj. Rekordzistki znoszą 150. Jest jednak jeden warunek: muszą być dobrze karmione. Struś potrafi spałaszować dziennie 2 kg bogatej w białko paszy. Je też warzywa: kapustę, cebulę, marchew, jabłka. Latem przysmakiem strusi jest lucerna.
Jak kury i kaczki
- Mam nadzieję, że niedługo strusie będą tak powszednie jak kury, kaczki czy gęsi - mówi Wojciech Włodarczyk.- W czasach choroby wściekłych krówi pryszczycy mięso strusia musi stać się popularne.
Podobnego zdania są posłowie na Sejm. Trzy lata temu ustawowo "odarli strusie z egzotyki". Zaliczyli te olbrzymy w poczet zwierząt domowych.
Moda na strusie wybuchła na początku lat 90. W USA za parę dobrych reproduktorów hodowcy żądali nawet 50.000 dolarów. Potem ceny mocno spadły, bo wyrosło sporo strusich ferm. W Polsce za dorosłego ptaka na początku lat 90. trzeba było zapłacić 20.000 zł. Teraz ceny wahają się od 6.500 do 8.000 zł. Trzymiesięczne pisklę kosztuje około 1.200 zł.
Komentarze do artykułu: Wszędziete strusie!
Nasi internauci napisali 0 komentarzy